Prawnicy Melissy Calusinski, skazanej na 31 lat więzienia w sprawie śmierci 16-miesięcznego dziecka w przedszkolu w Lincolnshire w 2009 r., zapowiadają dalszą walkę o jej zwolnienie z więzienia.
Po utracie szansy na apelację odrzuconą przez Illinois Second District Appellate Court, ojciec Calusinski powiedział, że adwokaci są gotowi, by złożyć sprawę w Sądzie Najwyższym Illinois. "Zdruzgotany, zdenerwowany, rozczarowany, zły" - tak Paul Calusinski opisał swoje emocje towarzyszące mu, kiedy w poniedziałek dowiedział się, że jego córka szybko nie wróci do domu. Melissa Calusinski już odsiedziała prawie dziewięć lat 31-letniego wyroku.
W 2009 r. Calusinski, wtedy 22-letnia, została uznana winną morderstwa pierwszego stopnia 16-miesięcznego Benjamina Kingana, którym opiekowała się w żłobku Minee Subee w Lincolnshire.
Zdaniem obrony jej przyznanie się do winny zostało wymuszone po kilkunastogodzinnych przesłuchaniach. Prowadzący śledztwo skorzystali na jej naiwności i stosunkowo niskim IQ, a w procesie nie zaprezentowano pełnych wyników autopsji – podkreślono. Calusinski zeznała po 14 godzinach przesłuchań, że była bardzo zdenerwowana i rzuciła dzieckiem o podłogę.
Pytana przez dziennikarza CBS 2, Brada Edwardsa, w wywiadzie udzielonym z więzienia w 2016 r., dlaczego to powiedziała i pokazała, jak rzuca dzieckiem, Calusinski odpowiedziała: „Oni mówili dokładnie te słowa i robili te same gesty... To, co oni ci tam robią, to prawdziwy koszmar”.
Proces rozpoczął się w listopadzie 2011 roku. Melissa Calusinski miała nadzieję, że ustalenia w śledztwie wykażą, że w trakcie dziewięciogodzinnych przesłuchań wymuszono na niej fałszywe przyznanie się do winy.
Jej obrońcy nie zdołali przekonać ławy przysięgłych także do tego, że przyczyną śmierci Bena były obrażenia tylnej części mózgu odniesione około dwóch do trzech miesięcy przed zgonem.
Pracownicy przedszkola i rodzice Benjamina zeznali w czasie procesu, że chronicznie uderzał głową, a także miał nawyk „rzucania głowy do tyłu” podczas napadów złości. Świadkowie zeznali, że do takich dwóch incydentów doszło w dniu śmierci.
W czasie procesu nauczycielki z przedszkola zeznały także, że na dwa dni przed śmiercią 16-miesięczny Ben zachowywał się dziwnie. Dużo spał i wymiotował. Był letargiczny. Jednak oskarżenie przekonywało, że nie miało to nic wspólnego ze wcześniejszym urazem głowy, tylko z problemami żołądkowymi.
Melissa Calusinski została skazana na 31 lat więzienia, karę, którą właśnie odbywa.
Nadzieja na rewizję wyroku pojawiła się w 2015 roku, kiedy koroner powiatu Lake zmienił kwalifikację czynu z zabójstwa na “nieustaloną” przyczynę śmierci. Adwokaci Calusinki dotarli także do zdjęcia rentgenowskiego, które zostało odnalezione w biurze koronera powiatu Lake i jest - według nich - dowodem na to, że chłopczyk zmarł w wyniku wcześniejszego urazu głowy.
Adwokat Kathleen Zellner powiedziała, że złamanie podstawy czaszki było wspomniane co najmniej 32 razy przez oskarżycieli przed ławą przysięgłych, tymczasem nie było takiego obrażenia".
Prowadzący od 2011 roku sprawę sędzia Daniel Shanes wydał w 2017 r. zgodę na dołączenie zdjęcia jako nowego dowodu. Zastrzegł, że przesłuchanie sądowe musi odbyć się bez świadków powoływanych przez prokuraturę i obronę.
Decyzja sędziego powiatu Lake nie oznaczała wznowienia procesu, ale otworzyła obronie drogę do apelacji, która została odrzucona. Adwokaci planują odwołać się do Sądu Najwyższego Illinois w przyszłym miesiącu.
Ojciec Melissy, Paul Calusinski, powiedział, że jego córka "walczy o dzień w sądzie, aby mogła powiedzieć, że tego nie zrobiła". Wierzy w jej niewinności. "Zobaczycie, że moja córka nie tylko nie popełniła tego przestępstwa, ale że obiektywne dowody zostały wstrzymane" – powiedział.
JT