29 września 2022

Udostępnij znajomym:

- czyli jak republikańscy gubernatorzy przypomnieli o kryzysie na granicy

Gubernatorzy Teksasu i Arizony od wiosny wysyłają autobusy migrantów na północ - do Waszyngtonu, Nowego Jorku i Chicago. W zeszłym tygodniu gubernator Florydy, Ron DeSantis, podniósł stawkę, wysyłając dwa niezapowiedziane loty czarterowe do Martha's Vineyard, wakacyjnej enklawy zamożnych liberałów.

Działania tych polityków podniosły i tak już wysoką temperaturę ogólnokrajowej debaty na temat tego, jak radzić sobie z kryzysem na południowo-zachodniej granicy, gdzie największy od dziesięcioleci napływ migrantów przytłacza organy ścigania oraz możliwości punktów procesowania tych osób, nieprzystosowanych do obsługi tak dużej liczby petentów.

Przez lata republikanie i demokraci nie osiągnęli żadnych kompromisów niezbędnych do przeprowadzenia kompleksowej reformy imigracyjnej, jednocześnie oskarżając się nawzajem o wykorzystywanie tej kwestii dla własnych korzyści politycznych. I choć zbliżające się wybory mogą tylko spotęgować tę polityczną grę, to część ekspertów ma nadzieję, że narastająca frustracja wyborców może doprowadzić do przełomu.

Theresa Cardinal Brown, była doradczyni w chroniącym granic departamencie Custom and Border Protection, a obecnie pracująca dla Centrum Polityki Dwupartyjnej w Waszyngtonie, mówi, że opinia publiczna powinna naciskać na przywódców i zmuszać ich wspólnej pracy nad rozwiązaniami, mówiąc im: „Nie mówcie mi, jak bardzo muszę z tego powodu być zły na drugą stronę. Czemu sami tego nie naprawicie?”

Zakres problemu

Do tej pory gubernator Teksasu Greg Abbott i gubernator Arizony Doug Ducey wysłali do Waszyngtonu ok. 10 tysięcy migrantów, z czego cztery autobusy pod dom wiceprezydent Kamali Harris. Kolejne kilka tysięcy osób trafiło do Nowego Jorku i ok. 1,500 w okolice Chicago.

Mimo wszystko jest to symboliczna liczba w porównaniu z tym, co wchłonęły stany graniczne w okresie ostatnich kilku lat, zwłaszcza od objęcia urzędu przez prez. Bidena. W roku fiskalnym kończącym się w ostatnim dniu września, amerykańska Straż Graniczna odnotowała ponad 2 miliony kontaktów z nieautoryzowanymi imigrantami lub osobami ubiegającymi się o azyl – czterokrotnie więcej niż roczna średnia za czasów poprzedniej administracji. Do tego dochodzi spora liczba „zaobserwowanych uciekinierów” – czyli osób zidentyfikowanych przez kamery lub patrole graniczne, ale niezatrzymanych podczas przekraczania granicy z USA – która znacznie przewyższyła liczbę zeszłorocznych i według szacunków z okresu od października do lipca wyniosła ok. pół miliona.

Administracja rządowa od miesięcy po cichu przerzuca tysiące imigrantów z granicy w inne części kraju, po części po to, by połączyć nieletnich bez opieki z członkami rodziny lub sponsorami. Ale strategia GOP zmusiła cały kraj do ponownego przyjrzenia się problemowi, który dla większości Amerykanów istnieje wyłącznie w postaci nagłówków w gazetach i na stronach internetowych. To z kolei wywołało falę współczucia i pomocy dla wykorzystywanych do gry politycznej imigrantów, jak również ponowną krytykę niezdolności lub niechęci obecnej administracji do powstrzymania napływu imigrantów i konsekwencji, jakie może to mieć dla bezpieczeństwa narodowego.

Choć zdecydowana większość przybywających osób to poszukujący lepszego życia imigranci z biednych lub niestabilnych politycznie krajów południowych, to do sierpnia Straż Graniczna wyodrębniła 78 osób z listy obserwowanych terrorystów próbujących dostać się w ten sposób do USA - pięć razy więcej niż w poprzednim roku fiskalnym. Do tego dochodzą członkowie gangów i kryminaliści - do czerwca w samym sektorze Del Rio zatrzymano 1,651 osób z przeszłością kryminalną. W czasach rekordowego przedawkowania narkotyków w Stanach Zjednoczonych granica z Meksykiem stała się głównym kanałem dystrybucji fentanylu: z przechwyconych 12,900 funtów w tym roku podatkowym aż 95% przejęto na południowo-zachodniej granicy.

Stany Zjednoczone są sygnatariuszem Konwencji Genewskiej, której elementem jest zapis o uchodźcach – stanowi ona, że „z zastrzeżeniem wobec określonych wyjątków, uchodźcy nie powinni być karani za nielegalny wjazd lub pobyt”. Z powodu zaległości w procesowaniu aplikacji wiele osób ubiegających się o status uchodźcy zostaje wypuszczonych do kraju w oczekiwaniu na orzeczenie, co może stanowić wyzwanie dla organów ścigania. Na przykład według ujawnionych wiosną dokumentów sądowych, FBI udaremniło rzekomy spisek irackiego imigranta ubiegającego się o azyl i powiązanego z Państwem Islamskim, mający na celu zamordowanie byłego prezydenta George'a W. Busha. 

Ale cytowana wcześniej Theresa Brown z Bipartisan Policy Center w Waszyngtonie ostrzega przed przecenianiem zagrożenia stwarzanego przez niewielką liczbę podejrzanych o terroryzm. „Nie leży w niczyim interesie, by wyobrażać sobie, że skoro niektórzy z tych ludzi mogą stanowić zagrożenie, to powinniśmy traktować wszystkich tak, jakby byli niebezpieczni” – mówi.

Brak porozumienia

Wiele osób reprezentujących całe polityczne spektrum chciałoby, aby Kongres i administracja Bidena dawali przykład. Ale po prostu nie mogą się porozumieć jak to zrobić. Kongres przez dziesięciolecia próbował przeprowadzić kompleksową reformę imigracyjną, która rozwiązałaby obawy o bezpieczeństwo granic, poprawiłaby zaległości w rozpatrywaniu wniosków imigracyjnych i azylowych oraz wyjaśniła status ponad 10 milionów nieautoryzowanych imigrantów, którzy osiedlili się i żyją w USA. 

„Stany Zjednoczone mają zasoby, umiejętności, wiedzę i zdolność do – nazwijmy to... zarządzaniem imigracją w sposób bezpieczny i z godnością” – mówi w rozmowie z portalem Christan Science Monitor Anika Forrest, zajmująca się sprawami legislacyjnymi dotyczącymi polityki imigracyjnej w Waszyngtonie. „Jednak nasi decydenci zwykle traktują migrację jako zjawisko, które z nami wygrywa”.

Wielu konserwatystów twierdzi, że zepsuty system imigracyjny z nieodpowiednim zabezpieczeniem granic jest nieludzki, ponieważ zachęca kartele i handlarzy ludźmi do uprawiania przestępczego procederu. W zeszłym tygodniu ujawniono akt oskarżenia z 9 sierpnia, według którego urzędnicy federalni zlikwidowali wielomilionową siatkę przemytniczą, która upychała nieautoryzowanych imigrantów do półciężarówek lub drewnianych skrzyń, aby przewieźć ich przez granicę.

Krytycy administracji rządowej twierdzą, że napływ imigrantów można łatwo ograniczyć w ciągu kilku miesięcy, przywracając programy takie jak Remain in Mexico i intensyfikując działania organów podległych ICE.

„Wszystko, co musisz zrobić, to sięgnąć na półkę i wyciągnąć podręcznik dotyczący bezpieczeństwa granic z czasów Trumpa” – mówi Mark Morgan, były komisarz Amerykańskiej Straży Granicznej w poprzedniej administracji. „Kiedy usuniesz zachęty i zastosujesz konsekwencje, (nielegalna imigracja – dop. red) spadnie”.

Autobusy i samoloty

Większość imigrantów przewieziona w głąb kraju jest z tego zadowolona, choć zdaje sobie sprawę z wykorzystania w politycznej grze. W miastach docelowych lokalne organizacje i samorządy starają się rozwiązać problem, oferując opiekę medyczną i schronienie. Mimo to niektórzy imigranci złożyli pozew zbiorowy twierdząc, że zostali zwabieni kartami podarunkowymi McDonalda i pokojami hotelowymi za 10 dolarów, a następnie oszukani, by wejść do samolotu w wyniku fałszywych obietnic mieszkań i pracy w Bostonie lub Waszyngtonie.

„Nie jesteśmy miastem granicznym” - powiedziała burmistrz Waszyngtonu dwa tygodnie temu, po tym, jak imigranci zostali podwiezieni pod dom wiceprezydent Harrisa. „Nie mamy infrastruktury do obsługi tego rodzaju i poziomu imigracji. Ale stworzymy im tutaj nową normalność i zaoferujemy ludzkie powitanie”.

Miasta przygraniczne przytłoczone

Jeśli przybycie 10,000 imigrantów nadwyręża Waszyngton, to wyobraź sobie, że przybywają ich setki tysięcy – mówi sen. Ted Cruz z Teksasu. Od września ubiegłego roku do miasta Yuma w Arizonie, liczącego 96,000 mieszkańców, przybyło 284,000 migrantów, co oznacza wzrost o 200% w porównaniu z poprzednim rokiem.

„Jeżeli burmistrzom Waszyngtonu lub Nowego Jorku to się nie podoba, powinni podnieść słuchawkę i zadzwonić do demokratów, którzy odpowiadają za politykę federalną” – dodał Cruz.

Ze swojej strony demokraci wzywają gubernatorów GOP do wykazania się lepszym przywództwem. 

„Powinni zacząć zachowywać się jak gubernatorzy i przestać zachowywać się jak handlarze ludźmi” – powiedział członek Izby Reprezentantów Hakeem Jeffries.

Domingo Garcia, przewodniczący Ligi Zjednoczonych Obywateli Latynoamerykańskich mówi, że jego organizacja będzie składać skargi do Departamentu Sprawiedliwości i prokuratora okręgowego w powiecie Bexar w Teksasie, skąd wywodziły się loty do Martha's Vineyard. Chce on ustalić, czy transporty te nie są klasyfikowane jako przestępczy handel ludźmi. Obwinia on gubernatorów Abbotta i DeSantis za podsycanie strachu przed innymi dla korzyści politycznych.

Jednocześnie Garcia ma rodzinę w Eagle Pass w Teksasie, gdzie często widzi się imigrantów chodzących po okolicy i proszących o pomoc. Zdaje on sobie więc sprawę, że miasta przygraniczne potrzebują większej pomocy z Waszyngtonu.

„To jest problem amerykański, a nie problem stanu niebieskiego czy czerwonego” – powiedział niedawno w wywiadzie. „Wymaga to od Bidena zapewnienia zasobów społecznościom przygranicznym, które są tym nieproporcjonalnie dotknięte”.

rj

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor