Sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych Lloyd Austin zdecydował o wymianie około 10,500 amerykańskich żołnierzy w Europie - zastąpią oni tych, którzy wcześniej służyli na Starym Kontynencie. Wiadomo już, że wymiana będzie w stosunku 1:1, tak, by nie zmieniła się ogólna liczba żołnierzy NATO na wschodniej flance – m.in. w Polsce. Liczebność sił amerykańskich w całej Europie Europie zbliża się do 100 tysięcy.
Do rotacji dojdzie w ciągu najbliższych tygodni, a żołnierze, którzy dotychczas służyli w Europie zostaną przetransportowani do swoich baz domowych. Pentagon kolejny raz podkreślił, że ani amerykańscy żołnierze, ani żadni inni służący w ramach NATO nie będą brali czynnego udziału w walce na Ukrainie, która nie jest członkiem sojuszu.
Decyzja Austina to dmuchanie na zimne
Lloyd Austin powiedział, że jeśli Rosja zdecyduje się na atak na cele m.in. w Polsce, Sojusz Północnoatlantycki stanie w jej obronie jako koalicja. Dodał, że Stany Zjednoczone mają plany na taką ewentualność i byłyby gotowe odpowiedzieć.
„Zawsze niebezpieczne jest wdawać się w hipotetyczne scenariusze, ale w tym przypadku jest to bardzo, bardzo ważna kwestia. Jeśli Rosja zdecyduje się na zaatakowanie jakiegokolwiek kraju, który jest członkiem NATO, to jest to "game changer". Wtedy, zgodnie z zobowiązaniami artykułu V, z pewnością NATO odpowiedziałoby, najprawdopodobniej jako koalicja w jakiejś formie” – powiedział Austin. Artykuł piąty traktatu północnoatlantyckiego mówi o tym, że każdy atak na któregoś z członków Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego powinien być interpretowany przez pozostałe państwa członkowskie jako atak na nie same (casus foederis).
fk