06 marca 2018

Udostępnij znajomym:

Kiedy Michael Emery przeprowadził się z Londynu do Chicago 30 lat temu, rzadko spotykał tutaj innych brytyjskich imigrantów. W ostatnich latach liczba Brytyjczyków, którzy zamieszkali w Wietrznym Mieście znacząco wzrosła.

"Jest nas teraz dużo więcej. W latach osiemdziesiątych byłem anomalią. Teraz jesteśmy miastem międzynarodowym w inny sposób. Na ulicach częściej słychać brytyjski akcent, nie tylko turystów. Usłyszysz go w różnych dzielnicach - powiedział Emery, który pracował w branży hotelarskiej, kiedy przeniósł się do Chicago.

Obecnie zajmuje się handlem nieruchomościami. Współzałożyciel Urban Real Estate, Emery regularnie pomaga Brytyjczykom znaleźć odpowiednie miejsce do zamieszkania w Chicago. Prawie wszyscy, którzy najpierw zaczynają od wynajmu, jeżeli pozostają dłużej niż rok, decydują się na zakup domu lub mieszkania.

Pomiędzy kwietniem 2016 r. a marcem 2017 r. Wielka Brytania zajęła trzecie miejsce - za Chinami i Kanadą - pod względem liczby obcokrajowców kupujących nieruchomości w USA - wynika z danych Krajowego Stowarzyszenia Pośredników w Obrocie Nieruchomościami (National Association of Realtors). Brytyjscy obywatele wydali $9.5 miliarda na zakup domów w Stanach Zjednoczonych w 2017 r., to niemal dwa razy więcej niż rok wcześniej. Najwięcej Brytyjczyków osiedliło się na Florydzie.

Firma Investorist, australijska firma, która łączy deweloperów i pośredników w handlu nieruchomościami z kupującymi na całym świecie, spotkała się z dużym zainteresowaniem Brytyjczyków rynkiem w Chicago. W 2017 r. Wietrzne Miasto znalazło się w pierwszej czwórce lokalizacji dla biznesmenów z Wielkiej Brytanii, którzy chcą zainwestować swoje pieniądze w amerykańskie domy.

Wielu Brytyjczyków przeprowadza się do Chicago ze względu na pracę. Zwiększa się liczba dużych brytyjskich firm w branży finansowej, które mają swoje siedziby w Chicago - od nowej amerykańskiej siedziby Dysona w dzielnicy Fulton Market po Willis Towers Watson w Willis Tower.

"Większość osób, z którymi współpracowałem (z Wielkiej Brytanii), to ludzie z korporacji, którzy zostali tutaj przeniesieni" - powiedział Jonathan Missirlian, broker z @properties, który współpracuje z firmą zajmującą się relokacją międzynarodowej kadry kierowniczej.

Tak właśnie przybył do z Londynu dziesięć lat temu Jeremy Light. 51-latek zajmujący się projektowaniem opakowań został przeniesiony do Chicago. Najpierw przez lata wynajmował z żoną dom, aż do zakupu i remontu ich własnego w dzielnicy Roscoe Village w 2013 r.

"Mieliśmy tu być tylko dwa lata, ale zaczęło się to przedłużać, byliśmy bardzo z tego zadowoleni, ponieważ kochamy miasto" - powiedziała 53-letnia Emma Light. Ciągle utrzymują bliskie więzi z Anglią i obie ich córki studiują na brytyjskim uniwersytecie.

Lights przyjaźnią się z kilkoma innymi brytyjskimi rodzinami mieszkającymi w dzielnicy Roscoe Village, ale imigranci z Wielkiej Brytanii są rozproszeni po całym Chicago.

Jim Kinney, pośrednik sprzedaży nieruchomości z Baird & Warner, zaproponował w 2015 r. Konsulatowi Generalnemu Wielkiej Brytanii program łączności dla imigrantów , kiedy był prezesem Illinois Association of Realtors. Jego zdaniem brytyjskie rodziny, które były jego klientami, miały zasadniczo takie same preferencje, jak ich amerykańskie odpowiedniki.

"Zwykle chcą być blisko centrum, aby jeździć na krótkich dystansach, a jeśli mają dzieci, to ważny jest dla ich system szkolnictwa” - powiedział. “Osoby na wyższych stanowiskach przeważnie wybierają North Shore, a kadra menedżerska średniego stopnia zwykle osiedla się na zachodnich przedmieściach”.

"Chicago oferuje wyjątkową wartość nieruchomości w porównaniu do innych miasta w Stanach Zjednoczonych" - powiedział Tim Graham, globalny dyrektor sprzedaży w firmie Investorist.

Jego klienci zainteresowani są mieszkaniami w luksusowym wieżowcu 1000M przy South Michigan Avenue, jak i nieruchomościami w West Loop, ale także na przedmieściach w Park Ridge, Arlington Heights czy Morton Grove.

Niektórzy klienci Investorist to osoby, które chcą kupić nieruchomość za granicą na inwestycję, uznając to za dobry sposób na dywersyfikację portfela. Tendencja widoczna jest wraz z umocnieniem dolara w stosunku do funta brytyjskiego od czasu głosowania w sprawie Brexitu w czerwcu 2016 r.

W zeszłym roku, 42-letni Ben Ellis i jego żona, 43-letnia Zoe Harvey-Ellis, kupili dom w South Loop, który wynajmują, z planami, aby w końcu tam zamieszkać. Para wynajmuje także mieszkanie w swoim domu w Highwood, który kupili w 2015 roku, aby być blisko miejsca pracy w Lake Forest. Harvey-Ellis jest prywatnym detektywem, więc często dużo spędza na dojazdach do klientów.

Ellis uważa, że w Chicago, w porównaniu z Wielką Brytanią, domy są większe, a ceny bardziej racjonalne. "W Wielkiej Brytanii mamy szaloną inflację nieruchomości" - wyjaśnił. "To bardzo zatłoczona wyspa, a zasadniczo cały U.K. jest jak rynek nieruchomości na Manhattanie”.

Również proces kupowania w Ameryce jest łatwiejszy. Pośrednicy sprzedaży nieruchomości w Wielkiej Brytanii nie zajmują się tak klientami, jak ich odpowiednicy w Stanach Zjednoczonych. Brytyjscy agenci zazwyczaj informują kupujących o tym, że dom jest na rynku, a kupujący i sprzedawca zasadniczo zajmują się negocjacjami.

Być może najbardziej irytujące jest “gazumping,”, angielskie określenie, gdy sprzedawca, który zaakceptował ofertę, zmienia zdanie przed zakończeniem sprzedaży, zwykle by podbić ofertę w ostatniej chwili. Praktyka jest całkowicie legalna w Anglii i Walii - i nie jest rzadkością.

“Kupowanie domu w USA to absolutnie fantastyczne doświadczenie” - powiedział Ellis.

JT

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor