Władze Chicago po raz kolejny stanęły po stronie nieudokumentowanych imigrantów w toczącym się sporze z administracją Trumpa o status miasta-sanktuarium.
List miasta do rządu federalnego jest odpowiedzią do departamentu sprawiedliwości, który zwrócił się do Chicago, Cook County i innych powiatów w całym kraju, które nie przestrzegają nowych wytycznych imigracyjnych administracji prezydenta Donalda Trumpa.
Rząd federalny poprosił o dokumenty potwierdzając, że lokalne organy ścigania dzielą się informacjami z federalnymi agentami imigracyjnymi i zagroził utratą federalnych grantów, jeśli te wytyczne republikańskie administracji nie są realizowane.
W swoim liście miasto stwierdziło, że działania lokalnej policji są zgodne z prawem federalnym i zakwestionowało "uczciwość" departamentu sprawiedliwości w związku z polityką wymierzoną w miasta sanktuaria. Przewodnicząca Rady Powiatu Cook Toni Preckwinkle również wysłała w ubiegły piątek podobny list.
"Insynuacje departamentu dotyczące zgodności postępowania miasta Chicago z prawem federalnym są szczególnie zastanawiające, biorąc pod uwagę, że to błędna polityka departamentu przeciwko jurysdykcjom, takim jak Chicago, w których imigranci są mile widziani, narusza konstytucję i prawo federalne, co potwierdzili swoimi orzeczeniami sędziowie na terenie kraju” - napisał Ed Siskel, główny miejski radca prawny.
Miasto Chicago pozwało departament sprawiedliwości w sprawie nowych wytycznych dotyczących współpracy z federalnymi służbami imigracyjnymi, w tym udostępniania policyjnych baz danych, w zamian za otrzymanie dotacji federalnych na bezpieczeństwo publiczne.
Sędzia federalny Harry Leinenweber, który rozpatrywał pozew złożony przez władze naszego miasta, orzekł, że prokurator generalny Jeff Sessions nie może zablokować - przynajmniej na razie - tego federalnego dofinansowania dla Chicago i innych miast zwanych sanktuariami.
Leinenweber stwierdził, że administracja burmistrza Rahma Emanuela mogłaby ponieść "nieodwracalną szkodę" w stosunkach ze społecznością imigrantów, jeśli wdrożyłaby w życie nowe przepisy departamentu sprawiedliwości.
Sędzia także orzekł, że prokurator generalny przekroczył swoje uprawnienia, zgadzając się z argumentacją miasta Chicago, że była to próba przejęcia uprawnień Kongresu, który ustala na drodze ustawodawczej przepisy w tej sprawie.
Departament sprawiedliwości zażądał, by policja zawiadamiała służby imigracyjne o zwolnieniach z więzienia nieudokumentowanych imigrantów z 48-godzinnym wyprzedzeniem.
Od wypełnienia tych warunków prokurator generalny Jeff Sessions uzależnił przekazanie miastom sanktuariom grantów federalnych na bezpieczeństwo publiczne, wykorzystywanych m.in. na zakup sprzętu dla policji. Sędzia federalny orzekł jednak, że taką decyzję może podjąć tylko Kongres, a nie władza wykonawcza, w tym przypadku departament sprawiedliwości.
Departament policji w Chicago już w przeszłości zapewniał, że danych dotyczących zatrzymanych osób nie udostępnia policji imigracyjnej ICE (Immigration and Customs Enforcement), a agenci również nie mają dostępu do aresztantów przetrzymywanych w powiatowym więzieniu.
Chociaż administracja prezydenta Trumpa próbuje powiązać status "miasta sanktuarium" z problemem przestępczości w mieście, komendant policji Eddie Johnson przekonuje, że "nielegalni imigranci nie napędzają przestępczości w Chicago. Dodał, że nie chce, aby funkcjonariusze CPS “próbowali być policją imigracyjną”.
JT