Po tygodniach burzliwych debat burmistrz Chicago Brandon Johnson przeforsował budżet na 2025 rok o wartości 17,1 miliarda dolarów. Chociaż uniknięto podwyżki podatków od nieruchomości, wynik głosowania 27-23 ukazał bardzo głębokie podziały wśród radnych, co wróży trudności w rządzeniu dla obecnej administracji miejskiej.
Jednym z kluczowych punktów debaty było wycofanie się z planowanej podwyżki podatku od nieruchomości o 68,5 mln dolarów, która była powiązana z inflacją. To posunięcie było odpowiedzią na głosy sprzeciwu mieszkańców i radnych, ale miało swoją cenę. Konieczne stały się głębokie cięcia budżetowe, które obejmują:
- restrukturyzację zadłużenia miasta, co pozwoli zaoszczędzić 40 mln dolarów,
- redukcję części etatów administracyjnych,
- rezygnację z planowanego rozszerzenia programu gwarantowanego dochodu, wycenianego na 31 mln dolarów.
Burmistrz argumentował, że jego budżet jest wyważonym kompromisem, który stara się zaspokoić potrzeby mieszkańców bez dodatkowego obciążenia finansowego. "Nie możemy pozwolić, by ciężar inflacji spoczął na barkach rodzin" – mówił Johnson podczas posiedzenia dotyczącego budżetu.
Krytyka procesu i napięcia w Radzie Miasta
Pomimo finalnego sukcesu, proces uchwalania budżetu nie obył się bez gorzkich słów. Radna Maria Hadden, która ostatecznie głosowała za budżetem, otwarcie skrytykowała sposób jego przygotowania, nazywając go chaotycznym i podziałowym. Z kolei radny Andre Vasquez, który zagłosował przeciwko, określił restrukturyzację zadłużenia jako "doraźne rozwiązanie", które nie odpowiada na długoterminowe potrzeby miasta.
"Ten budżet to tylko łatanie dziur, a nie realny plan na przyszłość" – mówił Vasquez. Inni krytycy wskazują, że brak podwyżek podatków oznacza ryzyko dalszego zadłużania miasta w nadchodzących latach.
Alternatywne źródła dochodów
Ostatecznie brak podwyżki podatków od nieruchomości został zrekompensowany innymi zmianami fiskalnymi. W budżecie znalazły się m.in.:
- podwyżka podatku od u sług cyfrowych z 9% do 11%, co ma przynieść 128 mln dolarów,
- wzrost podatku parkingowego do 23,35%,
- dodatkowe opłaty za usługi rideshare (Uber i Lyft) w weekendy,
- zwiększenie podatku od usług streamingowych, co ma generować dodatkowe wpływy.
Administracja Johnsona zapowiada również oszczędności poprzez cięcia nadgodzin w niektórych departamentach oraz redukcję stanowisk kierowniczych.
Budżet i polityka
Przyjęcie budżetu ujawniło nie tylko podziały ideologiczne w Radzie Miasta, ale także rosnące napięcia polityczne. Johnson, który objął urząd z obietnicą poprawy sytuacji finansowej miasta i wsparcia klasy średniej, musi teraz stawić czoła wyzwaniu budowania trwałych koalicji.
Eksperci podkreślają, że uchwalenie budżetu było testem przywództwa dla Johnsona. „To było polityczne zwycięstwo, ale burmistrz musi zbudować większe poparcie dla przyszłych inicjatyw” – komentuje prof. Robert Harris, ekspert ds. samorządu lokalnego.
W planach Johnsona są m.in. wprowadzenie stopniowanego podatku dochodowego oraz reformy związane z podziałem środków dla mniej zamożnych dzielnic. Jednak takie pomysły napotkają silny opór nie tylko w Radzie Miasta, ale także wśród części mieszkańców i przedstawicieli biznesu.
Niepewna przyszłość finansowa Chicago
Budżet na 2025 rok, choć zapewnia stabilność na najbliższe miesiące, nie rozwiązuje wszystkich problemów finansowych Chicago. Miasto wciąż boryka się z rosnącymi kosztami emerytalnymi, które pochłaniają znaczną część wydatków operacyjnych. Ponadto analitycy ostrzegają, że dalsze uzależnienie od doraźnych rozwiązań, takich jak refinansowanie długu, może doprowadzić do większego kryzysu w przyszłości.
Budżet na 2025 rok to kompromis między obietnicami a rzeczywistością, który pozostawia wiele pytań o przyszłość. Czy administracja Johnsona zdoła wprowadzić trwałe reformy, czy też miasto będzie musiało zmierzyć się z kolejnymi trudnymi decyzjami w nadchodzących latach? To pytanie pozostaje otwarte.
rj