Podczas ataku nuklearnego na Stany Zjednoczone celem byłaby jedna lub wszystkie z 6 dużych metropolii.
Symulacje pokazują, jak na każde z nich wpłynęłaby eksplozja.
Nowy Jork miałby najwięcej ofiar śmiertelnych. San Francisco miałoby ich najmniej.
To katastrofa, na którą żadne miasto nie jest przygotowane: bomba atomowa uderza w Stany Zjednoczone, wywołując oślepiający błysk światła, gigantyczną pomarańczową kulę ognia, fale uderzeniowe przewracające budynki i niebezpieczny opad nuklearny.
Według jednego z ekspertów, uderzenie takie najprawdopodobniej przeprowadzone byłoby na jedno z tych sześciu miast: Nowy Jork, Chicago, Houston, Los Angeles, San Francisco lub Waszyngton. Lub wszystkie naraz.
„Nie ma ani jednego regionu administracyjnego w Ameryce, gdzie istniałoby cokolwiek zbliżonego do planu radzenia sobie w sytuacji wybuchu nuklearnego” - mówi w rozmowie z Business Insider Irwin Redlener, ekspert z Uniwersytetu Columbia, który specjalizuje się w przygotowaniach na wypadek katastrof.
Rząd federalny nie ma planu
Federalna Agencja Zarządzania Kryzysowego (US Federal Emergency Management Agency) ma tylko kilka prostych rad na te okoliczności: wejdź do środka, pozostań tam i nasłuchuj wiadomości.
Redlener uważa, że ogólne wytyczne federalne nie są wystarczające. Według niego nawet sześć najbardziej prawdopodobnych celów - Nowy Jork, Chicago, Houston, Los Angeles, San Francisco i Waszyngton - nie ma gotowej, odpowiedniej reakcji. Te miasta byłyby szczególnie zagrożone, powiedział, ponieważ są jednymi z największych i najgęściej zaludnionych. Są także domem dla infrastruktury krytycznej, takiej jak elektrownie, centra finansowe, obiekty rządowe i bezprzewodowe systemy komunikacji i przesyłu danych.
Symulator wybuchu
Aby pomóc ludziom zrozumieć, w jaki sposób wybuch bomby atomowej wpłynie na duże miasta na całym świecie, historyk zajmujący się bronią jądrową, Alex Wellerstein, stworzył interaktywne narzędzie o nazwie NukeMap (nuclearsecrecy.com/nukemap), które pozwala użytkownikom symulować konsekwencje detonacji w oparciu o zmienne, które można samemu wpisywać. Wykorzystując zaktualizowane modele wybuchów jądrowych z czasów zimnej wojny, symulator Wellersteina może z grubsza przewidzieć liczbę ofiar i obrażeń spowodowanych przez bombę jądrową w danym miejscu, dużym lub małym. Dane są obrazowe i orientacyjne, a nie ostateczne, napisał na stronie, ponieważ ataki nuklearne są trudne do modelowania.
Poniższa mapa została utworzona za pomocą opisanego Wellersteina i pokazuje orientacyjne skutki detonacji ładunku nuklearnego o mocy 50 megaton w Chicago (dla porównania, użyta w Hiroszimie miała 15 kiloton), konkretnie Car Bomby znajdującej się na wyposażeniu Rosji.
grafika: nuclearsecrecy.com/nukemap
Narzędzie NukeMap pozwala zdetonować hipotetyczną bombę atomową nad dowolnym większym miastem na świecie. Użytkownik może wprowadzić nazwę miasta z listy lub ręcznie przeciągnąć czerwony kursor w wybrane miejsce. Następnie wpisać siłę wybuchu lub z rozwijanego menu wybrać jedną ze wszystkich dostępnych bomb atomowych na świecie, zaznaczyć wybuch na powierzchni, czy nad miastem, po czym zdecydować, jakie skutki detonacji mają być wskazane na mapie – zasięg fali uderzeniowej, radioaktywnego opadu, liczba zabitych i rannych w pierwszym uderzeniu. Podczas symulacji robionych na potrzeby tego tekstu, w zależności od wpisanych parametrów i rodzaju użytego ładunku liczba ofiar śmiertelnych natychmiast po wybuchu wahała się od kilkuset tysięcy do ponad 2 milionów.
Symulacje te wykorzystują dane z Oak Ridge National Laboratory, które jest sponsorowane przez Departament Energii USA.
Stworzone na stronie symulacje mają spore ograniczenia, nie uwzględniają choćby warunków pogodowych, które mogą wpływać na wysokość chmury (tzw. grzyba) po wybuchu.
rj