Ponad 250 milionów dolarów wydał chicagowski ratusz na ugody i koszty procesowe wynikające z działalności chicagowskiego departamentu policji i szeregu zaniedbań ze strony funkcjonariuszy. Kwota dotyczy okresu od 2018 do 2020 roku. Informację o wysokości roszczeń opublikowała inspektor generalny miasta Deborah Witzburg. Pieniądze pochodzą z budżetu miasta, czyli przede wszystkim od mieszkańców.
Nie chodzi tylko o pieniądze
Raport jest krytyczny nie tylko co do ilości wypłacanych pieniędzy, bo źle działa cały system. Inspektor Generalna krytykuje sposób przekazywania informacji w CPD - nieprawidłowości nie były powszechnie znane, przez co się powtarzały. Rażące braki w sposobie zbierania danych o tych sprawach praktycznie uniemożliwiły miastu wyciągnięcie z nich jakichkolwiek wniosków i konsekwencji. To z kolei utrudniało, a wręcz uniemożliwiało zmianę wewnętrznej polityki.
"Powinniśmy wyciągać wnioski z wypłacanych ugód i wyroków. To są podatnicze dolary wypłacane poszkodowanym. Wynika to tak czy inaczej z zaniedbań. Tracimy bardzo wiele możliwości, jeśli nie informujemy się wzajemnie i nie poprawiamy praktyk i polityki w wyniku tych ugód i wyroków” – brzmi fragment krytycznego w stosunku do miejskich władz raportu. To, że miasto wydaje miliony na ugody wynikające z działań policji nie jest niczym nowym, bo problem istnieje od wielu lat. Poprawę zapowiadała w tym zakresie Lori Lightfoot jeszcze na etapie kampanii wyborczej.
Co na sumieniu mają chicagowscy policjanci?
Na szczycie niechlubnej listy znalazło się nieuzasadnione użycie siły – 204 pozwy, w wyniku których budżet miasta skurczył się o 76 milionów dolarów, a niemal jedną piątek tej kwoty w ramach odszkodowania miasto wypłaciło tylko za jeden incydent. Kolejne na liście są nieuzasadnione aresztowania, nielegalne przeszukania czy zajęcia mienia. 17 spraw, których przedmiotem były nieuzasadnione pościgi, skończyło się kwotą ponad 42 milionów dolarów, którą miasto musiało wypłacić poszkodowanym.
Na początku wakacji zmiany
Na początku wakacji szef chicagowskiej policji zapowiedział zmianę regulaminu wewnętrznego. Funkcjonariusze nie będą mogli prowadzić pieszych pościgów za ludźmi tylko dlatego, że uciekają lub popełnili drobne wykroczenia. Może to bowiem zagrażać im samym, osobom ściganym i postronnym – argumentował David Brown. Po wejściu w życie tych zmian funkcjonariusze będą mogą podjąć pościg, jeśli sądzą, że dana osoba popełnia lub zamierza popełnić przestępstwo, jak pobicie domowników, poważne wykroczenie drogowe w tym jazda po pijanemu lub wyścigi uliczne mogące spowodować obrażenia u innych osób. Będą mieli swobodę działania wobec osób, które według ich ustaleń popełniają lub zamierzają popełnić przestępstwa stanowiące "oczywiste zagrożenie dla jakiejkolwiek osoby".
fk