Jeśli ktoś uczestniczył w protestach w ciągu ostatnich 50 lat, to istnieje spora szansa, że w tłumie zauważył tych, którzy zajmują się monitorowaniem zgromadzenia. Obserwują pracę policji. Pomagają aresztowanym i ofiarom nielegalnego użycia siły przez służby porządkowe wobec uczestników zgromadzeń.
By odróżnić się od tłumu protestujących i podkreślić swoją rolę, noszą czapki w kolorze zielonym z napisem "Legal Observer". Należą do organizacji związanych z Krajową Gildią Prawników, 81-letnią liberalną organizacją kontrastującą z konserwatywną American Bar Association. National Lawyers Guild (NLG) ma swoją siedzibę w Nowym Jorku i zrzesza 3,000 członków w całym kraju.
Chicagowski oddział skupia około 100 tzw. legal observers, wyszkolonych do monitorowania niekonstytucyjnych zachowań podczas protestów, marszów czy innych duży zgromadzeń społecznych.
Ponad 50 obserwatorów monitorowało protesty podczas szczytu NATO w Chicago w 2012 roku; prawie tyle samo pojawiło się na marszach po inauguracji Donalda Trumpa.
Powołanie programu obserwatorów NLG ma związek z najbardziej brutalnymi demonstracjami w Chicago, do których doszło podczas Krajowego Kongresu Demokratów w 1968 roku. Służby porządkowe zostały oskarżone o niemal "gestapowskie taktyki", a w sporządzonym po tych wydarzeniach federalnym raporcie to, co wydarzyło się w Parku Granta, nazwano nawet "policyjnymi zamieszkami".
„W ramach mojej pracy w Lawyers Guild mobilizuję studentów prawa do pomocy (w roli obserwatorów)” - powiedział Bernardine Dohrn, były profesor prawa, asystent na Northwestern University i członek skrajnie lewicowej grupy Weather Underground.
Do zadań obserwatorów należy zbieranie nazwisk osób aresztowanych, a także danych policjantów i obserwowanie, jak ludzie są traktowani przez policję. Zazwyczaj są to prawnicy, studenci prawa lub asystenci prawników. Kontaktują się z rodzinami zatrzymanych, monitorują naloty policji imigracyjnej, a nawet ostrzegają działaczy w przypadkach, kiedy znajdą się pod bezprawną obserwacją policji.
Obserwatorzy często są świadkami w procesach wytoczonych policji czy służbom porządkowym za nadużycie siły czy zbędne aresztowania. Ich obecność na protestach ma przede wszystkim przypominać policji, że ktoś obserwuje i sprawdza, czy działania są zgodne z literą prawa.
"Może wydawać się to niepotrzebne w czasach smartfonów, ale ta dodatkowa para oczu to świadek, działający jako neutralna strona" - powiedział Andy Thayer reprezentujący Chicago Committee Against War and Racism.
"Myślę o tych obserwatorach jako strażnikach demokracji amerykańskiej" - powiedział L. A. Kauffman, wieloletni działacz i historyk ruchów protestacyjnych. "Byłem organizatorem protestów od wczesnych lat 80. Kiedy widzisz zielone czapki, to wiesz, że pomogą ci w przypadku eskalacji wszelkich napięć" - dodał.
Zdarza się, że sami obserwatorzy zostają aresztowani razem z demonstrantami. „Pamiętam demonstrację przy Clark i Adams w 1988 roku. Usłyszałam, że policja aresztował 15-latka, który nigdy wcześniej nie był zatrzymany. Zajrzałam do więźniarki, a jeden funkcjonariusz zapytał się: ‘Co tutaj robisz?’ Opowiedziałam o sprawie chłopca. ‘Och, chcesz wejść do środka?’ - odpowiedział. I tak zostałam aresztowana" - wspomina w rozmowie udzielonej "Chicago Tribune" Janine Hoft, prawniczka z kancelarii People’s Law Office, która obserwatorem jest od 1984 roku.
Przeważnie obserwatorzy podczas protestów są niezauważani, wielu demonstrantów nawet nie wie o ich istnieniu. „Dotyczy to nastolatków, oni często nie wiedzą, kto ich obserwuje i często nawet nie znają swoich praw" - powiedział Kofi Ademola, chicagowski działacz Chicago, prowadzący mentorski program dla uczniów GoodKids MadCity.
"Właściwie od czasu wyborów (prezydenckich w 2016 r.) odnotowaliśmy ogromny wzrost zainteresowania" - powiedziała Sharlyn Grace, lokalna koordynator programu Legal Observers.
National Lawyers Guild (NLG) twierdzi, że otrzymuje miesięcznie aż 10 zgłoszeń dotyczących monitorowania demonstracji w Illinois. "Można powiedzieć, że jesteśmy zajęci".
Obserwatorzy byli obecni w Chicago na każdej dużej demonstracji po fali protestów w reakcji na opublikowanie policyjnego nagrania ze śmierci czarnoskórego 17-latka Laquana McDonalda, zastrzelonego przez funkcjonariusza Jasona Van Dyke'a.
Monitorowali ostatnie protesty przeciwko przemocy na autostradzie. W lipcu grupa działaczy pod przewodnictwem księdza Michaela Pflegera z kościoła katolickiego St. Sabina, demonstrowała na autostradzie Dana Ryana. Na początku tego miesiąca inna grupa doprowadziła swoim protestem do zamknięcia ruchu na Lake Shore Drive, zanim przemaszerowała ulicami dzielnicy Lakeview do Wrigley Field.
Obserwatorzy NLG ogłosili, że będą obecni podczas planowanego protestu w Labor Day na autostradzie Kennedy'ego, który ma sparaliżować ruch na trasie centrum - lotnisko O'Hare. Marsz ma ruszyć w poniedziałek w samo południe. Protestujący chcą zablokować ruch na odcinku od Cumberland Avenue do River Road.
JT