06 marca 2018

Udostępnij znajomym:

W ciągu ostatnich trzech lat w Chicago czterokrotnie wzrosła liczba kierowców pracujących dla firm oferującyc usługi przewozowe, takich jak Uber czy Lyft.

Wzrost tzw. usług "ride-share" wzbudził obawy zarówno wśród ekspertów w dziedzinie transportu, jak i zawodowych kierowców, zaniepokojonych tym, że rosnąca liczba kierowców Ubera i Lyfta może powodować większe korki na ulicach miasta, jednocześnie ograniczając korzystanie z transportu publicznego.

"Uber i Lyft nie przyczyniły się do tego, co obiecywały - mniejszej ilości samochodów na drogach, mniejszych korków i większej mobilności" - powiedział Ron Burke, dyrektor Active Transportation Aliance, które działa na rzecz pieszych, rowerzystów i usług tranzytowych. "Takie usługi są wygodne i ludzie je lubią, ale wydaje się, że przyczyniają się do większej ilości samochodów i większego ruchu w centrum miasta, może także w innych rejonach. To nie jest zrównoważona trajektoria".

Liczba pojazdów, które odbywają cztery lub więcej podróży w miesiącu, określanych przez miasto jako "aktywne zarejestrowane pojazdy" wzrosła z 15,078 w marcu 2015 roku do 68,832 w grudniu 2017 roku - według danych miejskiego departamentu ds. gospodarki i ochrony konsumentów, które udziela takich licencji. Miasto ujawniło te dane dopiero po miesiącach negocjacji i wniosków składanych przez Chicago Tribune na mocy ustawy o wolności informacji, odmawiając dostarczenia innych żądanych informacji, w tym liczby przejazdów oferowanych przez kierowców firm Uber czy Lyft oraz miejsc rozpoczęcia i zakończenia podróży - twierdząc, że takie dane ujawnią zastrzeżone informacje na temat spółek typu "ride-share".

Całkowita liczba zarejestrowanych samochodów wzrosła z 26,803 w marcu 2015 roku do 117,557 w grudniu 2017. Liczby te obejmują właścicieli samochodów, którzy używają swoich pojazdów dla jednej lub więcej firm, tych, którzy zapewniają cztery lub więcej przejazdów na miesiąc oraz takich, którzy wykonują ich mniej.

Trudno jest jednoznacznie stwierdzić, czy usługi typu "ride-share" spowodowały zagęszczenie na chicagowskich ulicach lub dokładniej w samym centrum miasta, ponieważ departament ds. transportu nie posiada szacunków ogólnej liczby pojazdów na drogach w danym czasie.

Najbardziej na tego rodzaju usługi narzekają kierowcy taksówek. Branża taksówkowa została poważne dotknięta przez firmy takie jak Uber czy Lyft.

David Kreisman, rzecznik Cab Drivers United AFSCME Lokal 2500, powiedział, że liczba taksówek działających w mieście jest ograniczona do 6,999, aby zmniejszyć zatłoczenie na ulicach i zapewnić właściwy zasięg oferowanych usług, ale nie ma takich ograniczeń co do firm typu "ride-share".

Kierowca taksówki, Manuel Rosales, powiedział, że wcześniej codziennie pracował 12 godzin, przejeżdżając około 200 mil. W tej chwili jeździ taką samą ilość czasu, ale pokonuje tylko od 120 do 140 mil dziennie i obwinia o taką sytuację korki powodowane przez samochody kierowców pracujących dla Ubera czy Lyfta, ścieżki rowerowe oraz roboty na drogach.

Alderman Anthony Beale z 9. dzielnicy, który opowiadał się za wprowadzeniem bardziej restrykcyjnych wymogów licencyjnych dla kierowców "ride-share", powiedział, iż wierzył, że ten rodzaj usług ma "negatywny wpływ" na miasto pod względem korków. Dodał, że uregulowanie branży jest jego "największym wyzwaniem" ostatnich kilku lat.

"Im wydaje się, że znajdują się ponad prawem i nie dotyczą ich żadne regulacje" - powiedział Beale.

Lilia Chacon, rzeczniczka departamentu ds. biznesowych miasta, napisała w emailu: "Celem miasta jest zaspokojenie popytu konsumentów, zapewniając zróżnicowane, bezpieczne i niezawodne opcje transportu. Kontynuujemy egzekwowanie przepisów i zasad, które tworzą uczciwy i energiczny rynek, chroniąc jednocześnie interesy konsumentów. Pojazdy typu "ride-share" to przede wszystkim samochody osobowe prowadzone przez kierowców pracujących w niepełnym wymiarze godzin. Wiemy jedno: widzimy wzrost liczby kierowców ze względu na rosnący popyt".

Usługi typu "ride-share" są także obwinianie za spadek ilości osób korzystających z transportu publicznego. Badanie przeprowadzone na University of California w 2017 roku wykazało, że po wprowadzeniu tego rodzaju usług odnotowano spadek wykorzystania transportu publicznego o 6 procent.

Całkowity udział CTA spadł o prawie 9 procent od czasu, gdy firma odnotowała rekord 546 milionów przejazdów w 2012 roku. W 2016 roku było to już 498 milionów. Inne duże agencje transportu również odnotowują spadki, szczególnie w przypadku przejazdów autobusowych.

Rada miejska w ubiegłym roku zaaprobowała propozycję podwyższenia opłat miejskich w przypadku przejazdów ride-share i przekazanie tych pieniędzy CTA. Administracja burmistrza Emanuela argumentowała, że przemysł związany z usługami firm takich jak Uber czy Lyft spowodował braki w wysokości 40 milionów w kasie miejskiej i innych lokalnych rządów, w części poprzez odciąganie podróżnych od CTA.

Jednak badanie przeprowadzone w zeszłym tygodniu przez Chicago Shared-Use Mobility Center, organizację non-profit, wykazało, że szczyt korzystania z usług typu Uber przypada na weekendy i wieczory, a nie godziny szczytu, kiedy korzystanie z transportu publicznego jest najwyższe i kiedy powstają największe korki na ulicach. Badanie, które dotyczyło Chicago i czterech innych miast, wykazało również związek między częstym korzystaniem z usług "ride-share", a niższymi wskaźnikami posiadania samochodów.

Bryant Greening, współzałożyciel LegalRideshare, kancelarii adwokackiej reprezentującej poszkodowanych kierowców i pasażerów, powiedział, iż nie ma zdania na temat tego, czy miasto powinno regulować liczbę pojazdów typu "ride-share" w podobny sposób, jak ogranicza liczbę taksówek. "Myślę, że powinniśmy pozwolić wolnemu rynkowi decydować, ile pojazdów znajduje się na drogach".

"Jeśli podaż przewyższy popyt, podaż zostanie zredukowana" - zgodziłsię profesor ekonomii z Nortwestern University, Ian Savage, specjalizujący się w kwestiach związanych z transportem.

Monitor

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor