Został ogłoszony jako przełom w amerykańskiej sieci bezpieczeństwa socjalnego. Radykalnie pomógł zmniejszyć ubóstwo wśród dzieci. Jednak w ubiegłym miesiącu Child Tax Credit, o którym mowa, czyli rozszerzona ulga podatkowa na dzieci, przez niektórych określana jako forma „ubezpieczenia społecznego dla dzieci”, wygasła, a miliony amerykańskich dzieci ponownie pogrążyły się w biedzie.
W marcu 2021 administracja prezydenta Bidena odnowiła ulgę podatkową na dzieci w ramach amerykańskiego planu ratunkowego. Została ona zrestrukturyzowana tak, aby rodzice mogli otrzymywać comiesięczne czeki od rządu. Zwiększona została także wysokość kredytu, pozwalając rodzicom ubiegać się o 3,600 dolarów rocznie na dziecko, czyli 300 dolarów miesięcznie. O pomoc mogły ubiegać się także rodziny o bardzo niskich dochodach, które nie płacą federalnych podatków.
Dla osób, które starają się walczyć z ubóstwem wśród dzieci, zmiany te były ogromnym sukcesem. Naukowcy z Columbia University odkryli, że miesięczne płatności pomogły zmniejszyć poziom ubóstwa wśród dzieci o około 30%. Inne badanie wykazało, że ulepszony program zmniejszył niedobór żywności w gospodarstwach domowych o 26%.
Ale wysiłki prezydenta Bidena, by przedłużyć te świadczenia, zostały udaremnione przez sprzeciw senatora Joe Manchina i republikanów z Kongresu. Nie podobał się koszt programu i martwili się, że zachęca on rodziców do rezygnacji z podejmowania działań zmierzających do znalezienia stałej pracy.
Z danych Tax Policy Center wynika, że zwiększona ulga podatkowa na dzieci kosztowałaby około 225 miliardów dolarów rocznie (około 100 miliardów dolarów więcej rocznie niż oryginalna wersja ulgi, która ponownie obowiązuje). Dla porównania, to mniej niż jedna czwarta rocznych kosztów ubezpieczeń społecznych, około jednej trzeciej kosztów Medicare i mniej więcej tyle samo, co budżet Ministerstwa Rolnictwa. Raport Urban Institute stwierdza, że nawet przy zwiększonej uldze podatkowej na dzieci Ameryka wydała tylko około 7% swojego budżetu federalnego na dzieci w 2021 roku – a obecnie przewiduje się, iż te wydatki spadną.
Jeśli chodzi o to, ilu rodziców przestało pracować w wyniku zwiększonego Child Tax Credit, szacunki wahają się od około 300,000 do 1.5 miliona. W Stanach Zjednoczonych jest około 50 milionów pracujących rodziców, więc nawet jeśli przyjmiemy najwyższe szacunki, to w dalszym ciągu ponad 97% rodziców kontynuowało pracę po otrzymaniu płatności. Ma to sens, ponieważ 300 dolarów miesięcznie to za mało, aby mogła na tym polegać większość rodzin, chociaż stanowiło znacznie większy wkład w domowy budżet w przypadku rodzin wielodzietnych.
Za mało wydajemy na dzieci
Niepowodzenie Waszyngtonu w odnowieniu zwiększonego kredytu podatkowego na dzieci jest kontynuacją długiej tradycji w Ameryce: nasz system opieki społecznej od dawna hojnie płaci za osoby starsze, ale konsekwentnie skąpi na najmłodszych. Chociaż Ameryka wydaje na osoby starsze mniej więcej tyle samo, a nawet więcej niż wiele innych bogatych krajów, przeznacza znacznie mniej na dzieci. Wśród prawie 40 krajów OECD tylko Turcja wydaje mniej na dziecko jako procent swojego PKB. To jeden z ważniejszych czynników tego, że Stany Zjednoczone mają znacznie wyższy wskaźnik ubóstwa dzieci niż większość innych zamożnych krajów – a nawet mają wyższy wskaźnik ubóstwa dzieci niż niektóre mniej zamożne kraje.
W nowym artykule ekonomiści Anna Aizer, Hilary W. Hoynes i Adriana Lleras-Muney badają powody, dla których Stany Zjednoczone znajdują się tak bardzo w tyle, jeśli chodzi o walkę z ubóstwem wśród dzieci. Chociaż przyznają, że przyczyny są zróżnicowane i złożone, skupiają się w swoich analizach na jednym czynniku: amerykańscy decydenci, pod wpływem ekonomistów, zajmowali się znacznie bardziej kosztami programów społecznych niż ich korzyściami.
Przez dziesięciolecia wielu amerykańskich ekonomistów miało obsesję na punkcie udokumentowania sposobów, w jakie programy pomocy społecznej zniechęcały do pracy, rozbijały rodziny lub zachęcały do zajścia w ciążę, jednocześnie ignorując wszystkie korzyści, jakie społeczeństwo czerpie z dorastania dzieci w bardziej bezpiecznym finansowo środowisku. Aizer, Hoynes i Lleras-Muney przeanalizowali artykuły naukowe w najlepszych amerykańskich czasopismach naukowych od lat 60. i odkryli, że przed 2010 r. mniej niż 27% wszystkich artykułów o programach opieki społecznej zadało sobie nawet trud udokumentowania ich korzyści.
Długoterminowe efekty
Jednak w ciągu ostatniej dekady ekonomiści coraz bardziej skupiają się na korzyściach płynących z takich programów społecznych. Jednym z powodów jest to, że techniki badawcze i sposoby opracowywania danych znacznie się rozwinęły, pozwalając naukowcom zobaczyć zarówno krótko, jak i długoterminowe efekty programów. W ostatnich latach ekonomiści zwrócili uwagę na wszelkiego rodzaju korzyści, płynące z wydatków rządowych na dzieci, w tym lepsze wyniki edukacyjne, mniej problemów zdrowotnych, niższy wskaźnik przestępczości i wyroków oraz wyższe zarobki (a tym samym więcej zapłaconych podatków), gdy dzieci dorosną.
W jednym z ostatnich badań opublikowanych w czołowym czasopiśmie ekonomicznym, przeprowadzonym przez ekonomistów z Harvardu, Nathaniela Hendrena i Bena Sprung-Keysera, przeanalizowano ekwiwalent programów rządowych. Odkryto, że wydatki socjalne na dzieci wyróżniają się znacznie większymi dochodami dla społeczeństwa na dłuższą metę niż wydatki na dorosłych. Zwroty są tak duże, że możliwe jest, że wydatki rządowe na dzieci spłacą się przez okres życia tych dzieci, poprzez korzyści ekonomiczne dla dzieci i zmniejszenie wydatków publicznych w ramach innych programów społecznych, kiedy dorosną.
Inwestycje, które przynoszą korzyści
Aizer, Hoynes i Lleras-Muney twierdzą, że dowody są jasne: programy społeczne skierowane do dzieci to inwestycje, które przynoszą społeczeństwu bardzo realne, wymierne zyski.
Zauważają jednak, że rząd federalny obecnie nie bierze pod uwagę tych długoterminowych korzyści. Kongresowe Biuro Budżetowe, które jest bezpartyjną agencją informującą prawodawców o kosztach i korzyściach programów, obecnie przygląda się tylko efektom programów na przestrzeni 10 lat. „Wiele zwrotów z inwestycji w dzieci nie jest realizowanych przez wiele lat, widać je dopiero, gdy dzieci zakończą edukację, osiągną dorosłość i wejdą na rynek pracy” – piszą Aizer, Hoynes i Lleras-Muney.
To nie tylko wina ekonomistów
Istnieje wiele innych powodów, dla których Ameryka nadal przedkłada wydatki socjalne na osoby starsze nad inwestycje w dzieci. Dzieci oczywiście nie głosują — a seniorzy robią to tłumnie.
Innym czynnikiem, który może kryć się za tą rozbieżnością, jest to, że wydatki rządowe, ogólnie rzecz biorąc, nie trafiają bezpośrednio do dzieci. Trafiają do ich rodziców — a pomaganie rodzicom wywołuje odwieczną debatę na temat sprawiedliwości, pracy i indywidualnej odpowiedzialności, co nie ma miejsca w momencie, gdy daje się pieniądze osobom starszym.
Kolejnym mogą być rasistowskie uprzedzenia Ameryki. Zostało to dobrze udokumentowane, w tym w niedawnej książce pisarza New York Times Eduardo Portera: American Poison: How Racial Hostility Destroyed Our Promise. Od początków amerykańskiego systemu socjalnego, wielu Amerykanom nie podobał się pomysł, by ich dolary z podatków trafiały do mniejszości lub imigrantów.
Nawet dzisiaj, jak twierdzą Aizer, Hoynes i Lleras-Muney, dane demograficzne mogą pomóc wyjaśnić, dlaczego wydajemy o wiele więcej na seniorów niż na dzieci. „Starsza populacja w Stanach Zjednoczonych to 77 procent osoby białe, w przeciwieństwie do dzieci, które są nieco mniej niż w połowie białymi” – piszą. „Od samego początku hojność i uniwersalność programów walki z ubóstwem były funkcją rasowego składu potencjalnych odbiorców”.
Zmiany
Ekonomiści gromadzą teraz dowody wspierające pogląd, że wydawanie pieniędzy na dzieci przynosi ogromne korzyści, nie tylko dla samych dzieci, ale dla społeczeństwa – i podatników – jako całości. Podczas gdy wielu ekonomistów w przeszłości mogło przyczynić się do ograniczania programów społecznych, wskazując na ich koszty, być może teraz przyczynią się do ich odbudowania, pokazując ogrom korzyści.
jm