Chrześcijanie powoli stają się w Stanach Zjednoczonych mniejszością – to fakt potwierdzony przez niedawne badania przeprowadzone przez analityków z Pew Research Center i General Social Survey. W tym projekcie Amerykanie wypowiadali się na temat wyznawanej przez siebie religii, a wyniki tych badań są zaskakujące. Chociaż trendy były łatwe do przewidzenia, to skala zaskoczyła nawet ekspertów.
Chrześcijaństwo traci wyznawców
Wyniki jasno pokazują, że chrześcijanie masowo odchodzą od wyznawanej wiary. Nie zmieniają wyznania, ale deklarują się jako agnostycy lub ateiści. Czyli mówiąc najprościej – niewierzący, niepraktykujący. W gronie dorosłych, którzy porzucili chrześcijaństwo, większość nie przekroczyła jeszcze 30. roku życia. Jak wyliczyli autorzy badań, jeżeli ta tendencja się utrzyma, to w 2045 roku chrześcijanie staną się mniejszością w Stanach Zjednoczonych. Do 2070 roku chrześcijanie, którzy stanowią teraz 64 proc. ludności, mogą liczyć jedynie 35 do 54 proc. – to jeden ze scenariuszy zakładany przez autorów badania. Jednocześnie odsetek osób niewyznających żadnej religii wzrośnie z 30 do 34-52 proc.
Do niedawna chrześcijanie byli w USA prawdziwą potęgą
Na początku lat 90. ubiegłego wieku aż 90 proc. Amerykanów identyfikowało się jako wyznawcy jednego z nurtów chrześcijaństwa. Jednak już w 2020 roku ta liczba wynosiła wspomniane 64 proc. Do statystyki tej wliczono nie tylko osoby dorosłe, ale i dzieci.
W Chicago kościoły znikają w tempie ekspresowym
Mniej wiernych to mniej duszpasterzy, a to z kolei mniej kościołów. Z tego powodu świątynie są regularnie zamykane. Archidiecezja Chicago nazywa ten proces konsolidacją – najczęściej jedna parafia z małą ilością wiernych jest łączona z inną, zwykle nieco większą. Te zabiegi to część większego planu o nazwie „Renew My Church”, który pod znakiem zapytania stawia przyszłość 344 chicagowskich parafii. W 2016 roku Archidiecezja Chicago zapowiedziała, że przewiduje zamknięcie nawet do stu parafii, a od tego czasu ta liczba systematycznie się zwiększa. Jest też kolejny problem - szacuje się, że do 2030 roku do prowadzenia ponad 340 chicagowskich parafii będzie do dyspozycji tylko 240 księży. Do tego czasu co najmniej 180 duchownych może przejść na emeryturę. Powody są oczywiste - chodzi o spadającą liczbę wiernych biorących udział w mszach świętych, stale rosnące koszty administracyjne szkół i parafii, a także malejącą liczbę księży. W 2021 roku Archidiecezja chciała dokonać konsolidacji – czyli połączenia jednych kościołów i zamknięcia innych. Miało się tak stać z 13 kościołami na terenie Chicago i 5 szkołami katolickimi, nad którymi władzę także sprawuje archidiecezja. Ten plan nie został w całości wykonany, ale jest kontynuowany. Zgodnie z zapowiedziami w 2022 roku z miejskiej mapy zniknie kilkanaście parafii.
Niedawno zniknęła też amerykańska ikona
Po 117 latach zakończył działalność jeden z najstarszych kościołów rzymskokatolickich w Stanach Zjednoczonych. Parafia pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w New Bedford w Massachusetts. Powód ten sam co widoczny w Chicago – mała liczba wiernych połączona z małą liczbą duszpasterzy.
fk