24 lutego 2022

Udostępnij znajomym:

Gdy do Stanów Zjednoczonych dotarła wiadomość o inwazji Rosji na Ukrainę, obok trendujących nazw tych krajów na portalach społecznościowych i w wyszukiwarkach internetowych zaczęło coraz częściej pojawiać się słowo "Tajwan". Dlaczego? Ponieważ wiele osób obawiało się, iż Chiny mogą pójść w ślady Rosji.

Oglądając w internecie zdjęcia i filmy rosyjskich samolotów i czołgów posuwających się w głąb innego, niepodległego kraju, niektórzy wygłaszali przepowiednie dotyczące chińskiego odpowiednika Putina, prezydenta Xi Jinpinga, który może rozpocząć własną kampanię wojskową i przejąć siłą Tajwan w najbliższej przyszłości.

Obawy o przyszłość demokratycznej wyspy podziela wielu polityków USA, w tym republikanin z Teksasu, Tony Gonzales, który był członkiem delegacji Kongresu odwiedzającej Tajwan w listopadzie 2021 r.

„Dziś Ukraina, jutro Tajwan. Świat nie może milczeć podczas gdy źli ludzie działają” - napisał powiedział na Twitterze 90 minut po tym, jak Putin rozpoczął swoją „specjalną operację wojskową” przeciwko Ukrainie.

Senator Marsha Blackburn z Tennessee napisała: „Stań za Ukrainą. Stań za Tajwanem. Stań za wolnością”.

Z potencjalnego rozwoju sytuacji zdaje sobie sprawę Biały Dom, choć oficjalnie żadne słowo na ten temat stamtąd nie padło, a którego reakcja na działania Putina jest w większości akceptowana. Po obydwu stronach sceny politycznej padają słowa wsparcia, nawet krytyczni dotąd we wszystkim senatorowie Cruiz i Rubio wyrazili poparcie dla dotychczasowych działań administracji.

Jak na ironię, liderem ponurej prognozy był były prezydent Donald Trump, który na środowej zbiórce pieniędzy w Mar-a-Lago podobno pochwalił Putina i skrytykował prezydenta Joe Bidena. „Dlatego macie Ukrainę. Dlatego będziecie mieć Chiny. Następny jest Tajwan i zobaczycie to samo” - mówił.

Ukraina to nie Tajwan

Wielu osobom trudno jest oprzeć się pokusie porównania zagrożeń, przed którymi stoją Tajpej i Kijów. Ale zarówno Tajwan, jak i same Chiny twierdzą, że kraje te nie są do siebie podobne. Tajwan i Ukraina mają agresywnych sąsiadów z tendencjami ekspansjonistycznymi, którzy postrzegają historię i pochodzenie etniczne jako nadrzędne wobec samostanowienia. Ale na tym podobieństwa się kończą.

Niepokoje Tajwanu dotyczące swego większego sąsiada trwają ponad 70 lat. Kraj ten jest oddzielony od niego Cieśniną Tajwańską, morskim buforem o szerokości 80 mil w najwęższym miejscu. Co najważniejsze, w okresie powojennym Tajpej uznało Stany Zjednoczone za jednego ze swych największych popleczników na arenie międzynarodowej.

Chociaż prezydent Biden wcześnie ogłosił decyzję o niewysyłaniu wojsk amerykańskich na Ukrainę w razie konfliktu, był raczej otwarty na taką możliwość, jeśli chodzi o Tajwan.

W czasie niedawnego spotkania z publicznością w Baltiomore został zapytany przez jednego z uczestników konferencji, czy USA będą bronić Tajwanu w przypadku chińskiego ataku, mimo że oficjalna polityka nie jest jednoznaczna w tej kwestii. Pytanie to powtórzył prowadzący spotkanie Anderson Cooper. Biden odpowiedział: "Jesteśmy do tego zobowiązani".

To oczywiście nie znaczy, że USA wyśle tam wojsko w razie napaści Chin, ale też nie jest to odpowiedź odmowna, jak w przypadku Ukrainy, co z kolei powinno dać do myślenia Chinom.

Pekin monitoruje każdy z wykalkulowanych ruchów administracji Bidena podczas kryzysu na Ukrainie, oraz reakcje NATO i Unii Europejskiej. Urzędnicy amerykańscy mogą wyciągnąć inne wnioski dotyczące Tajwanu, niż te wysuwane przez Trumpa, ale sekretarz stanu Antony Blinken podczas niedawnej wizyty w Australii powiedział, że „inni obserwują” reakcję Zachodu. Mimo to nie ma dotąd żadnych danych wywiadowczych, bardzo dokładnych i precyzyjnych, które poprzedziły atak Moskwy, a które dotyczyłyby innej części świata.

Tajwan "należy" do Chin

„Tajwan jest niezbywalną częścią terytorium Chin, a na świecie są tylko jedne Chiny” – powiedział Newsweekowi Liu Pengyu, rzecznik ambasady Pekinu w Waszyngtonie. „To niepodważalny fakt historyczny i prawny”.

Zapytany, czy Chiny podobnie traktują wysyłkę broni do Kijowa pomimo protestów Moskwy i oferowanie broni Tajpej pomimo wyzwań Pekinu, Liu powiedział, że „kwestii Tajwanu i Ukrainy nie można porównywać”.

„Sprzedając broń Tajwanowi, Stany Zjednoczone ingerowały w wewnętrzne sprawy Chin, podważały suwerenność i interesy bezpieczeństwa Chin oraz naruszały prawo międzynarodowe i podstawowe normy regulujące stosunki międzynarodowe” – powiedział Liu, brzmiąc bardzo podobnie do swoich rosyjskich odpowiedników przed inwazją Ukrainy.

Rzecznik chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych, Hua Chunying powiedziała, że działań Rosji nie można nazwać inwazją oraz że to Waszyngton jest winny zaostrzenia sporu poprzez dostarczenie broni do Kijowa i podniesienie alarmu o możliwości wybuchu totalnej wojny między Ukrainą a Rosją.

Jak się nad tym zastanowimy to dojdziemy do wniosku, że systemy propagandowe Rosji i Chin działają na podobnych zasadach. Bo jeśli ostrzeżenie przed atakiem jest gwarantem tego ataku, to przestaje nas dziwić wszystko.

Dodała, że „kluczowe pytanie brzmi, jaką rolę odegrały Stany Zjednoczone, sprawca obecnych napięć wokół Ukrainy” i podkreśliła, że Pekin nie przyłączy się do żadnych „nielegalnych jednostronnych sankcji” nałożonych przez Waszyngton przeciwko Moskwie.

Wniosek? Chyba tylko jeden: W razie ataku na Tajwan Chiny nie chcą, by ktoś zarzucił im hipokryzję.

Rząd Tajwanu poparł Ukrainę i potępił Rosję

Na początku tygodnia prezydent Tsai Ing-wen zwołała swoją Radę Bezpieczeństwa Narodowego i poleciła żołnierzom zachowanie czujności. Tajwan prawdopodobnie dołączy również do kierowanych przez USA sankcji eksportowych przeciwko Rosji, odcinając dostawy kluczowych technologii.

Urzędnicy Tsai nie są spanikowani wydarzeniami w Europie Wschodniej, podobnie jak opinia publiczna Tajwanu, który od dziesięcioleci stoi w obliczu zagrożenia chińską inwazją. Niedawny sondaż wykazał, że tylko około jedna czwarta respondentów uważa, że Chiny zaatakują Tajwan po wybuchu wojny między Rosją a Ukrainą. Większość, 62.9 procent, stwierdziła, że jest to mało prawdopodobne. Według ankiety 7.1 proc. uważa, że atak jest „bardzo możliwy”, a 20.2 proc. stwierdziło, że „w ogóle nie jest możliwy”.

Ukraińcy nie wierzyli w atak

Z drugiej strony na kilka dni przed atakiem Rosji tylko nieco ponad 20 procent Ukraińców wierzyła w publikowane doniesienia amerykańskiego wywiadu i w to, że Rosja zaatakuje ich kraj. Większość przekonana była, że to gra zachodu próbująca odciągnąć zachodnią opinię publiczną od innych problemów - wynika z badań Gorshenin Institute, prodemokratycznego think-tanku w Kijowie. Badani w większości powtarzali propagandę rosyjską mówiącą, że Ukraina jest pionkiem w geopolitycznej grze zachodu.

na podst. newsweek
rj

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor