Chcesz wiedzieć, jakie są rodzaje ropy naftowej, do czego służą, dlaczego USA musi ją importować, choć ma własnej pod dostatkiem oraz czemu mówi się, że globalny rynek ropy bazuje na fikcji?
Ropa naftowa, najważniejszy i wszechobecny towar na świecie, jest dziwna. Zarówno jako obiekt fizyczny, jak i zjawisko stanowiące podstawę światowej gospodarki. Każdego dnia ludzkość wbija stalowe rury kilka mil pod ziemię i wysysa magiczny sok, który jest zrobiony z martwych oceanicznych żyjątek, roślin i większych, wymarłych stworzeń. Po tym, jak poszukiwacze ropy odkryli ją w Titusville w Pensylwanii w 1859 r., co wywołało pierwszą na świecie gorączkę naftową, mieszkańcy amerykańskiej północy zastanawiali się, czy ropa naftowa jest boską nagrodą za przestrzeganie „wolności i prawa” w wojnie secesyjnej.
Nawet dzisiaj pewne fakty dotyczące ropy mogą wzbudzić nieziemski podziw. Otóż każdy galon benzyny zawiera 98 ton pradawnych organizmów, skompresowanych geologicznie i chemicznie zamienionych w ciecz, która w tej objętości może napędzać ważący 2,000 funtów samochód na odległość, jaką człowiek mógłby przebyć w ciągu dnia. Spalanie tego galona benzyny uwalnia również 20 funtów dwutlenku węgla do atmosfery, gdzie ostatecznie ociepli on klimat i zakwasi oceany.
Rynek ropy też jest dziwny
Na co dzień świat nie myśli o rurociągach, tankowcach i zbiornikach. Jednak inwazja Rosji na Ukrainę wysunęła system wydobycia, transportu i magazynowania na pierwszy plan. W ciągu ostatnich dwóch tygodni globalna cena ropy wzrosła do prawie 130 dolarów za baryłkę, by następnie spaść poniżej 100 dolarów i znów lekko zacząć odbijać w górę.
Mimo że Stany Zjednoczone importują stosunkowo niewiele rosyjskiej ropy, zaledwie kilka procent tego, co zużywają, krajowe ceny benzyny wzrosły do rekordowego poziomu. Globalny system został na tyle zakłócony, że ma teraz wpływ na prawie wszystkich w Ameryce.
I chociaż ropa ma globalną cenę, to jednocześnie ropa tak naprawdę nie jest jednolita, nie stanowi jednej rzeczy, ale kilka różnych.
To, co nazywamy ropą, jest w rzeczywistości bardziej ogólną kategorią różnych chemikaliów niż pojedynczą substancją.
Po pierwsze,
ropa może być kwaśna lub słodka,
w zależności, ile siarki jest w surowej substancji. Kwaśna ropa ma dużo siarki; słodka bardzo mało. Siarka powoduje szczególnie nieprzyjemne formy zanieczyszczenia — przy spalaniu tworzy się dwutlenek siarki, który powoduje problemy z sercem i płucami, generuje smog i kwaśne deszcze — więc kwaśna ropa wymaga więcej rafinacji i przetwarzania, zanim stanie się użytecznym produktem.
Po drugie,
ropa naftowa może być ciężka lub lekka,
a cecha ta nazywana jest jej „gęstością”. To podstawa klasyfikacji ropy. Ropa naftowa to mieszanka atomów wodoru i węgla połączonych ze sobą w łańcuchy. Gdy surowiec jest ciężki, te łańcuchy są długie i skomplikowane, nadając jej niemal konsystencję kitu do uszczelniania okien. W lekkim surowcu łańcuchy są krótkie i prostsze, dzięki czemu ropa bardziej przypomina wodę. Na najlżejszym krańcu tego zakresu pozostaje związek tak lekki, że aż wcale nie jest płynny - to gazowy metan posiadający tylko cztery atomy wodoru związane z atomem węgla. Metan z kolei jest głównym węglowodorem w gazie ziemnym.
„Ropa i gaz to funkcjonalnie to samo — po prostu różnią się gęstością węglowodorów” — mówi w rozmowie z The Atlantic Rory Johnston, analityk rynku naftowego i założyciel biuletynu Commodity Context .
Produkty naftowe, których używamy do napędzania samochodów, ciężarówek i samolotów, również różnią się gęstością. Benzyna ma krótsze łańcuchy niż olej napędowy, który z kolei ma krótsze łańcuchy, niż paliwo służące do napędzania statków towarowych, które przypomina lepki szlam.
Jednak z ciężkiej ropy naftowej można nadal wytwarzać lekkie paliwo. To właśnie robi rafineria, rozbija dłuższe łańcuchy węglowodorów ciepłem i chemikaliami, aż rozpadną się na coś bardziej użytecznego.
Skutek tego wszystkiego jest taki, że ciężka, kwaśna ropa może przynieść na światowym rynku mniej pieniędzy niż lżejsza lub słodsza ropa, ponieważ wymaga więcej rafinacji i przetworzenia, aby stać się czymś ekonomicznie użytecznym.
Import z Rosji do USA, czyli dlaczego nie można zastąpić importowanej ropy większym wydobyciem
W grudniu Stany Zjednoczone importowały z Rosji 405,000 baryłek ropy naftowej i innych produktów naftowych. Ponad połowa tego importu została sklasyfikowana przez rząd federalny jako „niedokończone oleje”. Ale w branży ludzie używają innej nazwy dla tych beczek: „rosyjski szlam”. Bo te rosyjskie paliwa należą do najcięższych i najbardziej kwaśnych na świecie.
Dlatego, wbrew zdrowemu rozsądkowi, Stany Zjednoczone importują je, i także dlatego zastąpienie ich nie jest wyłącznie kwestią dopasowania własnego wydobycia do ilości utraconych w wyniku sankcji.
Otóż w późnych latach 2000. firmy naftowe i gazowe spodziewały się, że Stany Zjednoczone wkrótce będą musiały zacząć importować znacznie więcej ropy i gazu, niż potrzebowały w przeszłości. Musiałyby przerabiać tanią, brudną ropę – taką jak choćby pochodząca z piasków bitumicznych zachodniej Kanady – w ogromnych ilościach, aby zaspokoić swoje potrzeby. Wybrzeże Zatoki Meksykańskiej miało wówczas - i nadal ma - największą liczbę rafinerii ropy naftowej na świecie, a firmy te zaczęły przygotowywać się na dziesięciolecia importu ciężkiego szlamu. Obecnie 129 rafinerii w Ameryce przoduje w przetwarzaniu ciężkich, zasiarczonych paliw, w nadające się do użytku paliwa średniej jakości, takie jak olej napędowy.
Specjaliści pomylili się. Bardzo
Wszystko to jest trochę zabawne, bo prognoza uzasadniająca budowę rafinerii ciężkiej ropy – mówiąca, że USA w końcu będzie uzależniona od taniej ropy naftowej z zagranicy – okazała się fałszywa. Pod koniec lat 2000. amerykańscy inżynierowie nauczyli się wydobywać ropę ukrytą głęboko pod powierzchnią za pomocą techniki zwanej „szczelinowaniem wodnym”, znanej jako „fracking”. Wkrótce odnotowano więc największy w historii wzrost podaży ropy naftowej w ujęciu rocznym. Jakby tego było mało, źródła te produkowały jedne z najsłodszych i najlżejszych surowców na świecie. Rafinerie zainwestowały dziesiątki miliardów dolarów w przetwarzanie ciężkiej, kwaśnej ropy zagranicznej w przyszłości, która nigdy się nie pojawiła w USA, zastąpiona lekką, amerykańską.
Albo właściwie… nie pojawiła się w ilościach, jakie sobie wyobrażano...
Obecnie wiele firm energetycznych w Zatoce dostarcza do swoich rafinerii zoptymalizowaną finansowo mieszankę słodkiej, lekkiej i ciężkiej, kwaśnej ropy. Wytwarzają one szereg produktów rafinowanych – benzynę, olej napędowy, paliwo do silników odrzutowych, paliwo dla statków – taniej, niż byłoby to możliwe z samego produktu pochodzącego z łupków. A więc w związku z zakazem importu rosyjskiej ropy naftowej, rafinerie te mogą być zmuszone do wprowadzenia mniej optymalnej finansowo mieszanki, niż by im się to podobało. I opłacało.
Wenezuela, Iran
Między innymi dlatego Stany Zjednoczone zaczęły delikatnie krążyć ostatnio wokół pomysłu powrotu do importu ropy z Wenezueli, która produkuje brudną, kwaśną ropę, podobną do rosyjskiej. Ale ważniejszym powodem jest to, że Wenezuela – podobnie jak Iran, który USA również chciałyby wprowadzić ponownie na rynek – ma te baryłki ropy. Kiedyś przewidywano, że świat będzie spalał 100 milionów baryłek dziennie w 2022 roku. Utrata Rosji likwiduje 10 procent z nich, a nawet gdyby Iran i Wenezuela ponownie sprzedawały ropę na rynku światowym, stanowiłoby to mniej niż połowę sprzedawanego przez Rosję surowca.
Konsekwencje rosyjskich sankcji dla świata
Sankcje wobec Rosji mogą w nadchodzących latach wpłynąć także na światowy rynek ropy. Na razie ładunek w większości rosyjskich tankowców był kupiony i sprzedany przed wybuchem wojny. Ale jeśli kraj ma trudności ze znalezieniem nabywcy na ropę (choćby w wyniku sankcji), nadal będzie starał się produkować ją tak długo, jak to możliwe, stopniowo zapełniając swoją flotę tankowców i magazynów na lądzie.
Tylko w ostateczności i po zapełnieniu rezerw rozważy częściowe zamknięcie produkcji, bo to niesie ze sobą ryzyko utraty statusu producenta, ponieważ „zamykanie” szybów naftowych niszczy ich długoterminową zdolność do produkcji: innymi słowy, nie jest łatwo wyłączyć i włączyć szyb bez trwałego jego uszkodzenia.
Jeśli Rosja będzie musiała podjąć bezprecedensowy krok polegający na zamknięciu swoich odwiertów, może nigdy nie odzyskać pełnej zdolności produkcyjnej. A biorąc pod uwagę liczbę zachodnich koncernów naftowych, które całkowicie wycofały się z tego kraju, może brakować technologii i inwestycji potrzebnych do przywrócenia produkcji, nawet jeśli sankcje w końcu będą zdjęte. Innymi słowy, nawet jeśli ceny benzyny spadną w najbliższym czasie, mogą one wzrosnąć w nadchodzących latach. Ale ponieważ rynek ropy naftowej jest bardzo dziwny, przewidzieć przyszłych wydarzeń dokładnie się nie da.
Tekst powstał na podst. theatlantic.com, opr. Rafał Jurak