Duże grupy nastolatków błąkające się po śródmieściu i terenach rekreacyjnych przy jeziorze Michigan sieją postrach wśród mieszkańców i turystów. Temat odżył wraz z nowym sezonem letnim.
Nastolatkowie, przeważnie czarnoskórzy z południowych dzielnic, nazywani są przez policję “borderline criminals” - przestępcami z pogranicza. Reporter “Chicago Tribune” w długi weekend Memorial Day był świadkiem pobicia 15-letniego chłopca przez kilkunastu nastolatków, którzy odłączyli się z grupy liczącej ponad 100 osób.
"Nic nie zrobiłem" - krzyczał chłopak leżący na ulicy, zasłaniający głowę rękami, podczas gdy inni kopali go. Opróżnili jego kieszenie, wzięli jego buty. Pomocy udzieliła mu wkrótce wezwana na miejsce policja.
Policja reagując na obecność takich dużych grup nastolatków zamykała wcześniej plaże i parki i eskortowała taką młodzież do pociągów i autobusów.
Departament policji w tym roku rozmieścił prawie 1,300 dodatkowych funkcjonariuszy do patroli podczas weekendu Memorial Day.
Wielu z nich zostało przydzielonych do centrum lub tak odległych dzielnic, jak Morgan Park i Albany Park. Funkcjonariusze patrolowali plaże i parki.
Przez wszystkie cztery dni świątecznego weekendu te dodatkowe patrole śledziły grupy nastolatków, które przybyły do centrum kolejką CTA Red Line. Niektórzy zatrzymywali się przy Michigan Avenue lub w pobliżu stacji CTA. Grupy liczyły od kilkudziesięciu do ponad stu osób.
"Przybyli tu specjalnie po to, by spowodować problemy" - powiedział zastępca komendanta policji, Al Nagode.
Ci nastolatkowi poczynili zniszczenia sklepie Target przy Roosevelt Road i Clark Street. Pojawiły się doniesienia o strzałach w pobliżu baru Bottled Blonde na Wells Street, niedaleko LaSalle Drive i Ontario Street oraz przy Chicago Avenue i Lake Shore Drive. Policja informowała też o ludziach uciekających z plaży przy North Avenue z powodu odgłosów strzałów.
Kilku nastolatków zostało aresztowanych w centrum miasta, ale przeważnie policja próbowała rozpędzić tłum. Funkcjonariusze kierowali nastolatków w kierunku autobusów i stacji kolejki.
Taka taktyka jest lepsza niż dokonywanie masowych aresztowań, ale pojawiają się kontrowersje, szczególnie gdy dotyczy to tylko czarnoskórych - powiedział Craig Futterman, profesor prawa z University of Chicago, specjalizujący się w prawach obywatelskich i kwestiach odpowiedzialności policji. "Czy w przypadku białych nastolatków mamy podobną odpowiedź? - pytał.
“Im tylko głupoty w głowie. Wywierają większą presję na obywateli, na policję i na CTA " - powiedziała Rosanna Wallace, 49-letnia emerytowana pracownica CTA.
Mieszkanka okolicy Chicago Avenue i State Street w czasie weekendów widuje w centrum duże grupy - zwykle od 100 do 200 nastolatków - które wędrują tam i z powrotem, od jeziora do McDonald's przy Chicago i State. Centrum handlowe przy Water Tower zostało wcześniej zamknięte z powodu grup biegających w środku po tym, jak zostały wyrzucone przez policję i ochronę.
"To chaos" - dodała Wallace. “Przyjeżdżają ze swoich dzielnic, ponieważ nie mają nic do robienia, aby dokonać tutaj spustoszenia”.
Dwaj radni zasugerowali ostatnio, by policja przyjęła bardziej zdecydowaną taktykę. Roderick Sawyer, radny z 6. dzielnicy, przewodniczący Black Cucus, klubu skupiającego czarnoskórych radnych powiedział, że policja powinna dokonać więcej aresztowań w centrum miasta, kiedy dochodzi do przestępczej działalności. "Myślę, że przekaz musi być jasny: nie będziemy tolerować w żadnej dzielnicy w mieście Chicago czegoś takiego” - stwierdził.
Radny Brian Hopkins, którego 2. dzielnica obejmuje północny kraniec śródmieścia, zgodził się, że więcej aresztowań mogłoby poprawić sytuację. "Myślę, że kiedy ludzie dokonują napaści, niszczą mienie, wchodzą do parków po ich zamknięciu na noc, musimy rozważyć inną taktykę, w tym więcej aresztowań... Sądzę, że ostatnio poszliśmy zbyt daleko w kierunku złagodzenia kary” - powiedział Hopkins.
JT