Rachunek dla miasta za porady prawne związane z dochodzeniem Departamentu Sprawiedliwości w sprawie chicagowskiej policji osiągnął już sumę 7.4 milionów dolarów.
Do sierpnia ub. roku było to $5.7 mln i suma ta obejmowała $3.3 miliona dla prawników z kancelarii Tafta Stettiniusa & Hollister wypłacone do stycznia; prawie $2.1 miliona dla waszyngtońskiej kancelarii Wilmer Hale; $1.7 mln dla The Bromwich Group zapłacone do stycznia oraz $230,372 dla Polis Solutions Inc.
Inne opłaty za doradztwo otrzymali: Charles Ramsey ($37,490); Bobcat Training & Consulting ($31,376); LaFox Endeavor ($47,840); 4Discovery ($7,933); Peter Newsham ($5,637); Charles A. Gruber Consulting ($4,553); były szef Illinois State Policer Terrance W. Gainer ($ 4,250) oraz Paul F. Evans Jr. ($ 3,354).
Tymczasem suma ta na pewno wzrośnie, bo miasto musi przygotować linię obrony w związku z pozwem zbiorowym złożonym przez prawników reprezentujących ruch Black Lives Matter Chicago i inne grupy społeczne domagające się federalnego nadzoru nad departamentem policji (CPD).
W pozwie oskarżono burmistrza o to, że nie zgodził się na zobowiązanie ze stycznia 2017 roku. Rahm Emanuel wycofał się z wcześniejszej deklaracji dotyczącej nadzorowania reformy chicagowskiej policji przez sędziego federalnego.
Reforma departamentów policji bez obowiązkowego nadzoru sądowego - zdaniem burmistrza - powiodła się w Waszyngtonie, Cincinnati i Las Vegas. Przedstawiciele organizacji Black Lives Matter wskazują, że nie można sytuacji w tych miastach porównywać do Chicago ze względu na rozległe śledztwo departamentu sprawiedliwości USA.
Federalnym postępowaniem objętych było ponad 12 tysięcy funkcjonariuszy chicagowskiej policji. W Waszyngtonie, Cincinnati i Los Angeles w sumie zatrudnionych jest 7,400 funkcjonariuszy.
Śledztwo w sprawie chicagowskiego departamentu policji wszczęto w 2015 roku w reakcji na upublicznienie nagrania wideo z interwencji z października 2014 r. zakończonej śmiercią czarnoskórego 17-latka.
Opinię publiczną zaszokowało, jak funkcjonariusz Jason Van Dyke wielokrotnie strzela w kierunku Laquana McDonalda, leżącego po pierwszych strzałach na ulicy. Proces byłego policjanta oskarżonego o zabójstwo jest w toku.
Raport departamentu sprawiedliwości powstał po 13-miesięcznym śledztwie. Podkreślono w nim, że były powody, by uznać, iż chicagowska policja dopuszczała się praktyk będących pogwałceniem czwartej poprawki do konstytucji. Dotyczy ona prawa do nietykalności osobistej i materialnej, zasady nakazów rewizji.
Stwierdzono, że CPD nie zapewnia swoim funkcjonariuszom odpowiedniego przeszkolenia, tak aby mogli wykonywać swoją pracę bezpiecznie, efektywnie i zgodnie z prawem. Ze 161-stronicowego raportu wynikało, że problem rozpoczynał się już w Akademii Policyjnej, gdzie przyszli funkcjonariusze kształceni byli na podstawie przestarzałych taktyk, oglądając 35-letnie materiały wideo i ucząc się z nieadekwatnych podręczników.
Wymieniono braki w szkoleniu, niedobór kadrowy, tendencje do nieuzasadnionego użycia broni, składanie zeznań mających na celu ochronę innych funkcjonariuszy oraz celowe spowalnianie śledztw, które dotyczą policjantów.
Raport potwierdzał także przypadki rasizmu, bo funkcjonariusze znacznie częściej stosowali przemoc w czasie interwencji wobec czarnoskórych bądź osób pochodzenia latynoskiego, niż białych mieszkańców. Policjanci na ulicach zobowiązani są do utrzymywania „zmowy milczenia”, kryjąc w ten sposób nie zawsze zgodne z prawem działania swych kolegów.
Zdaniem burmistrza Rahma Emanuela przypadki opisane w raporcie nie są wymiernym wskaźnikiem i nie reprezentują całości, a zdecydowana większość policjantów wykonuje świetną pracę na rzecz zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańców wszystkich dzielnic miasta.
JT