W piątek rano chicagowska policja wpadła do domu na południu miasta z wyciągniętą bronią, egzekwując nakaz przeszukania i szukając przestępców. Jedynym problemem było to, że wybrali niewłaściwy dom.
"Tak wyglądają drzwi, widać, że wyważyli sobie tędy drogę" - powiedziała właścicielka budynku, Shanae Cross. Drzwi wejściowe w tej chwili nie nadają się do użycia.
Do policyjnego nalotu doszło w czwartek w nocy.
"Moja mama zaczęła krzyczeć, pobiegła do łazienki powiedziała, że ktoś kopie w drzwi" - powiedziała Cross.
Wtedy całkowicie zaskoczona i zdezorientowana kobieta zobaczyła przed sobą uzbrojonych mężczyzn.
"Nagle widzę, że przy mojej twarzy znajdują się pistolety, a oni krzyczą: 'Wynoś się, kto tu jeszcze jest z tobą?' Pomyślałam wtedy 'Kim jesteś, co do diabła robisz w moim domu?' Wtedy zdałam sobie sprawę, że widzę kamizelki i że to są policjanci".
Kobieta zapytała, gdzie jest nakaz i jakiego adresu dotyczy. Jeden z policjantów odpowiedział, że domu nr 8203, wtedy Cross krzyknęła, że jej adres to 8209 i policjanci są w niewłaściwym miejscu.
Krótko po tym kobieta zaczęła transmisję na żywo na Facebooku, gdy policjant wypełniał dokumenty, przepraszając za zaistniałą sytuację i zapewniając, że policja skontaktuje się z nią w tej sprawie. Ale do piątku po południu Cross nie otrzymała żadnego raportu z policji.
"Nie prosiłam, abyście biegali po moim domu, nie okazali nam szacunku i traktowali jak podejrzanych" - powiedziała.
Dodała jednak, że szef chicagowskiej policji Eddie Johnson i dowódca jednostki przeprosili ją zarówno przez telefon, jak i osobiście. Ale to ich błąd sprawił, że jej dom został uszkodzony. Cross dodała, że Johnson i dowódca jednostki osobiście obiecali przyspieszyć proces naprawy wyważonych drzwi, ale nie mogą dokładnie powiedzieć, kiedy to nastąpi.
Monitor