11 stycznia 2022

Udostępnij znajomym:

Do chicagowskich szkół publicznych od środy wrócą zajęcia stacjonarne, a wraz z nimi nauczyciele i uczniowie. To wynik negocjacji i porozumienia pomiędzy Chicago Public Schools i władzami Chicago, a Związkiem Zawodowym Nauczycieli (Chicago Teachers Union). Kością niezgody była stale rosnąca liczba zachorowań na koronawirusa i słaba polityka antycovidowa wprowadzona w chicagowskich szkołach – to był główny argument CTU. W związku z tym w ubiegłym tygodniu związkowcy zdecydowali się na strajk i przejście na naukę zdalną. Negocjacje trwały niemal tydzień. 

Kluczowa jest umowa

Obie organizacji podpisały umowę, która szczegółowo określa w jaki sposób poszczególne szkoły będą przechodzić na zdalne nauczanie w przypadku wybuchu ogniska epidemicznego wśród pracowników lub uczniów. Kolejnym elementem porozumienia jest wprowadzenia bardziej dokładnego systemu monitorującego uczniów, a także wprowadzenia obowiązkowego częstszego testowania się na koronawirusa – ten wymóg ma dotyczyć zarówno uczniów, jak i nauczycieli. 

"Chcę potwierdzić, że CPS przedstawiło świetną propozycję, którą oba zespoły negocjacyjne szczegółowo omawiały przez cały dzień. Nauczyciele i dzieci wrócą do klas w środę” – powiedziała burmistrz Lori Lightfoot. Umowę musi jeszcze ratyfikować Związek Zawodowy Nauczycieli i dopiero wówczas będzie można mówić o formalnym zakończeniu strajku. Wiadomo, że CPS nie zgodziło się na kluczowe propozycje związkowców – chodzi po pierwsze o stacjonarny powrót uczniów do szkół 18 stycznia i program testowy opt-out. CPS zgodziło się na propozycję dotyczącą zamknięcie budynku danej szkoły na co najmniej pięć dni, jeśli 30% lub więcej nauczycieli będzie nieobecnych przez dwa kolejne dni z powodu zakażenia bądź kwarantanny. 

O co chodzi w całym konflikcie konflikcie?

W ubiegłym tygodniu rodzice uczniów z Chicago złożyli pozew przeciwko Związkowi Zawodowemu Nauczycieli (Chicago Teachers Union). Oskarżają ich o udział w nielegalnym strajku – chodzi o organizowanie zajęć w trybie zdalnym wbrew zaleceniom Zarządu Szkół Publicznych (Chicago Public Schools). Od ubiegłej środy, czyli po zakończeniu przerwy świątecznej ponad 300 tysięcy dzieci uczących się w szkołach publicznych na terenie Chicago musiało uczyć sprzed tabletów i komputerów. 

"Ponieważ członkowie CTU odmówili nauczania na warunkach określonych przez CPS – Chicago Public Schools - nauczania osobistego, członkowie CTU są z definicji zaangażowani w strajk" – brzmi fragment pozwu. Rodzice zauważają, że w sprawie przerwania nauki stacjonarnej związek otrzymał poparcie od 73% swoich członków, a ten poziom był "mniejszy niż trzy czwarte wymagane do upoważnienia do strajku". Związkowcy twierdzili, że w szkołach publicznych nie ma zapewnionych wystarczająco dobrych środków bezpieczeństwa. Te argumenty odbijało CPS: „Wydaliśmy miliony dolarów na bezpieczeństwo i że pełny powrót do zdalnego nauczania nie jest konieczny pomimo gwałtownego wzrostu liczby przypadków COVID”. Po wynegocjowaniu porozumienia losy złożonego pozwu są niejasne. Niewiadomych jest więcej. 

Wciąż są niewiadome

Nie jest jasne, czy uczniowie będą musieli nadrobić zajęcia z ostatnich pięciu dni, w trakcie których w wyniku strajku CTU zajęcia na były realizowane. Kolejna niewiadoma dotyczy wynagrodzenia nauczycieli, którzy przez wspomniane 5 dni nie byli w pracy. Lori Lightfoot nie odniosła się do tej kwestii. 

fk

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor