Steven Seiler poinformował policję, że przez około miesiąc czasu zauważał nieprzyjemny zapach wydobywający się z sypialni apartamentu w dzielnicy Uptown, który dzielił z żoną, ale nigdy nie zadał sobie trudu, aby zajrzeć do pokoju.
Gdyby to zrobił - poinformowała prokuratura powiatu Cook w piątek - mógłby zauważyć stos koców przykrywających ciało jego żony.
Seiler powiedział, że nie wiedział, iż jego żona zmarła, dopóki nie otrzymał telefonu od córki. 60-latek został jednak oskarżony o ukrywanie informacji o śmierci, co sugeruje, że według władz, wiedział o zdarzeniu już wcześniej.
Policja z pomocą menadżera budynku otworzyła drzwi do mieszkania w dniu 10 grudnia, po otrzymaniu prośby o sprawdzenie stanu zdrowia 58-letniej żony Seilera, Tamary Wilson.
Widząc ślady "płynów ustrojowych" w mieszkaniu i unoszący się gnijący zapach, oficerowie otworzyli zamknięte drzwi sypialni i odkryli tam rozkładające się zwłoki kobiety.
Seiler został zatrzymany przez policję we wtorek, kiedy powrócił do mieszkania przy 4400 NOrth Clifton Avenue i okazało się, że ma przy sobie ID Tamary Wilson, jej numer Social Security, kartę debetową, akt urodzenia i obrączkę ślubną.
W piątek sędzia David Navarro zgodził się na zwolnienie mężczyzny z dozorem monitoringu elektronicznego.
Biuro lekarskie okręgu Cook poinformowało, że kobieta nie żyła od co najmniej czterech dni w momencie, gdy jej ciało zostało znalezione przez policję. Przed wydaniem oficjalnego orzeczenia w sprawie śmierci, biuro czeka na wyniki badań toksykologicznych.
Związek pary był najwyraźniej burzliwy. Seiler w październiku przyznał się do zaatakowania żony, a sędzia wydał nakaz ochronny, uniemożliwiający mu pojawienie się w mieszkaniu pod wpływem narkotyków lub alkoholu. Para wzięła ślub w 2014 roku, a ich córka ma 22 lata.
Monitor