24 lutego 2022

Udostępnij znajomym:

Po rosyjskiej inwazji na Ukrainę ceny ropy naftowej wzrosły powyżej 100 dolarów za baryłkę, wywierając presję na i tak chwiejną z powodu szalejącej inflacji globalną gospodarkę.

Ropa typu brent, będąca światowym wyznacznikiem cen tego surowca, ostatnio sprzedawała się powyżej 100 dolarów za baryłkę w 2014 r. Rosja jest drugim na świecie producentem ropy i głównym eksporterem gazu ziemnego. Zakłócenia w dostawach mogą spowodować wzrost cen detalicznych, co sprawi, że na całym świecie droższe będzie paliwo do samochodów, czy ogrzewanie domów. W niektórych częściach Europy ceny paliwa na stacjach już osiągają rekordowe poziomy. W USA cena galona benzyny może zbliżyć się tymczasowo nawet do $4 za galon.

Prezydent obiecuje złagodzić wpływ rosnących cen energii. Nie będzie to jednak łatwe – zauważa CNN Business.

Biden powoli przygotowuje amerykańskie rodziny na szok cenowy, jaki mogą napotkać w najbliższym czasie, podkreślając, że "obrona wolności wiąże się z kosztami".

"Chcę ograniczyć ból, jaki Amerykanie odczuwają tankując samochody. Jest to dla mnie sprawa kluczowa" – zapewnia.

Wyborcy od dawna obwiniają prezydentów za wysokie ceny benzyny. Jednak głowy państw mają ograniczone możliwości obniżenia cen energii, o czym boleśnie przekonał się sam Biden w ostatnich miesiącach. "Tak jest w przypadku prawie wszystkich prezydentów" - zauważa prezes firmy konsultingowej Rapidan Energy Group.

Nie oznacza to jednak, że Biden nie będzie próbował. „Nie możemy sobie pozwolić na utratę baryłek".

Rynki są bardzo czujne na sygnały o tym, że dostawy z Rosji są zagrożone. Rosja jest drugim co do wielkości producentem i eksporterem ropy naftowej na świecie - za granicę wysyłanych jest 5 mln baryłek dziennie. Według danych Międzynarodowej Agencji Energetycznej, stanowi to około 12% światowego handlu ropą naftową.

Nawet niewielkie zakłócenia w przepływie rosyjskiej ropy mogą szybko doprowadzić do wzrostu cen ropy do 120 dolarów za baryłkę - ostrzegł niedawno JPMorgan. "Globalna podaż jest już ograniczona. Nie możemy sobie pozwolić na utratę jakichkolwiek baryłek, a tym bardziej 5 milionów baryłek" - powiedział Robert Yawger, wiceprezes ds. kontraktów terminowych na energię w Mizuho Securities.

Biden przekazał, że amerykańscy urzędnicy "wspólnie z producentami i konsumentami ropy opracowują plan, który ma uchronić społeczeństwo przed skokami cen.

Sugeruje to, że Stany Zjednoczone byłyby skłonne uwolnić więcej ropy z rezerw interwencyjnych, gdyby inne kraje zrobiły to samo – spekuluje CNN Business. Tuż przed Świętem Dziękczynienia Biden ogłosił największe w historii uwolnienie ropy ze Strategicznej Rezerwy Ropy Naftowej (SPR). Uwolnienie 50 mln baryłek odpowiadało zaledwie 12 godzinom światowego zużycia ropy.

Chwilę wcześniej ceny ropy spadły, podobnie stało się po pojawieniu się Omikrona. Jednak ceny benzyny zanotowały tylko niewielki spadek, po czym wróciły do punktu wyjścia. Obecnie średnia cena wynosi 3.54 USD za galon - o 12 centów więcej niż przed pojawieniem się pogłosek o uwolnieniu ropy ze Strategicznej Rezerwy Ropy Naftowej (SPR) jesienią ubiegłego roku.

Rezultaty świadczą o tym, że w obecnej sytuacji nie jest to sensowne rozwiązanie problemu. Liczba baryłek w rezerwach interwencyjnych jest ograniczona. Każde uwolnienie pozostawia ich mniej na kolejne sytuacje kryzysowe.

Ugoda z Iranem

Jeszcze przed kryzysem rosyjsko-ukraińskim podaż nie nadążała za popytem. Z czysto finansowego punktu widzenia najlepszym sposobem na zwiększenie podaży może być zawarcie przez Bidena porozumienia nuklearnego z Iranem – pisze CNN Buisiness.

Iran, niegdyś jeden z czołowych producentów ropy w OPEC, pozostaje na uboczu od 2018 roku, kiedy to upadło porozumienie nuklearne z Zachodem.

"Jedyną dobrą opcją dla Bidena jest podpisanie porozumienia nuklearnego z Iranem. To jedyna dźwignia, jaką ma" - powiedział McNally, konsultant ds. energii, który wcześniej pełnił funkcję doradcy byłego prezydenta George'a W. Busha.

Oczywiście ugoda z Iranem wiąże się z potencjalnymi stratami dla bezpieczeństwa narodowego i dyplomatycznego. Analitycy szacują, że w ciągu kilku miesięcy nowa umowa - którą obie strony sygnalizowały jako bliską - zwiększyłaby podaż ropy o około 1 milion baryłek dziennie. A rynek właśnie teraz bardzo potrzebuje tych baryłek.

Zakaz eksportu ropy

Kolejnym z często poruszanych rozwiązań jest wprowadzenie zakazu eksportu ropy naftowej z USA, aby uchronić amerykańskich kierowców przed globalnymi wahaniami cen. Chociaż takie rozwiązanie może być korzystne, eksperci branżowi ostrzegają, że prawdopodobnie odbije się niekorzystnie na amerykańskich konsumentach.

A to dlatego, że ropa naftowa jest towarem, którym handluje się na całym świecie. Wycofanie amerykańskich baryłek z rynku światowego spowodowałoby wzrost cen światowych. Te z kolei wpływają na ceny na stacjach benzynowych.

Poza tym zakaz eksportu ropy sprawiłby, że sojusznicy USA w Europie i innych krajach staliby się bardziej zależni od Rosji.

Dodatkowym problem jest też fakt, że kierowany przez Arabię Saudyjską OPEC wielokrotnie odmawiał odpowiedzi na amerykańskie apele o znaczne zwiększenie produkcji ropy naftowej, która została zepchnięta na boczny tor podczas trwającej pandemii koronawirusa. Wysiłkom administracji Bidena, by przekonać OPEC do szerszego otwarcia kranów, nie pomogły napięte stosunki między Waszyngtonem a Arabią Saudyjską.

Wakacje od podatku za paliwo?

Na początku lutego dwoje senatorów Mark Kelly i Maggie Hassan, przedstawili propozycję, która zniosłaby do 1 stycznia federalny podatek od paliwa. Taki plan pozwoliłby tymczasowo zaoszczędzić Amerykanom trochę pieniędzy, ale nie jest rozwiązaniem podstawowego problemu. Tymczasem ci, którzy strzegą budżetu federalnego, oponują. The Committee for a Responsible Federal Budget skrytykowało propozycję, ostrzegając, że takie posunięcie zmniejszyłyby wpływy z podatków o 20 miliardów dolarów.

al

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor