Pasażerowie Greyhound, którzy od czwartku przebywali na dworcu autobusowym w West Loop w Chicago, w piątek rano mieli już dość tej sytuacji. Byli zmarznięci i zdenerwowani tymi opóźnieniami.
"Dotarliśmy tutaj o ósmej wieczorem wczoraj. Co godzinę mówiono nam: jeszcze godzina, jeszcze godzina" - powiedziała Denise Usrey, jedna z podróżnych.
Podróżni tacy jak Ursey powiedzieli, że utknęli w Chicago od czwartku rano, z niewielkim dostępem do wody i żywności. Wielu, którzy rozmawiali z reporterami stacji ABC7 Eyewitness News, powiedziało, że oczekują więcej zaangażowania i uwagi ze strony firmy przewozowej.
"Na dworze jest zimno, dzieci śpią na podłodze. Ale chcą naszych pieniędzy za bilety. To bardzo nieprofesjonalne, jeśli jesteś firmą wartą wiele milionów dolarów" - powiedział jeden z pasażerów.
"Moja wnuczka była tutaj przez całą noc, narażona na zimno. To wstyd, że nie zapewnili nam zakwaterowania" - powiedziała inna osoba.
Angelica Thomas podróżowała przez kraj z czwórką dzieci i chłopakiem.
"Konieczność spędzenia tutaj dodatkowych ośmiu-dziesięciu godzin jest frustrująca. Jest tu zimno, mam dzieci, one muszą spać na podłodze" - powiedziała Thomas.
Inni pasażerowie poinformowali, że ich podróże zostały opóźnione po tym, jak Greyhound zajął się najdłużej czekającymi podróżnymi, oferując im połączenia w pierwszych dostępnych autobusach.
"Nie ma autobusów, nie ma kierowców, nie ma ciepła, nie ma nic. To właśnie nam powiedzieli" - powiedziała Mery Vance.
Przedstawiciele firmy przewozowej Greyhound poinformowali, że burza na Wschodnim Wybrzeżu, wyjątkowo mroźna pogoda w Chicago i wzrost liczby pasażerów pod koniec okresu świątecznego i sezonu urlopowego, zmusiły firmę do anulowania połączeń i zmiany w oferowanych usługach. Dodali również, że klienci otrzymali bony żywnościowe i zwroty kosztów.
"Pracujemy intensywnie, aby zabezpieczyć zasoby z innych lokalizacji i oczekujemy, że podróżni do rana znajdą się w autobusach. Dokładamy wszelkich starań, aby zapewnić naszym klientom dostęp do zasobów, którymi dysponujemy".
Kilka autobusów przybyły i odjechało z pasażerami na pokładzie w godzinach porannych. W piątek tłum na stacji w Chicago się przerzedził.
Monitor