----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

16 stycznia 2025

Udostępnij znajomym:

W 20-minutowym pożegnalnym przemówieniu do narodu, wygłoszonym z Gabinetu Owalnego, 82-letni prezydent wyraził optymizm co do przyszłości Ameryki, jednocześnie formułując szereg ostrzeżeń. Po niemal półwieczu służby publicznej Biden życzył sukcesu administracji swojego następcy, ponieważ, jak powiedział, pragnie sukcesu kraju, który kocha. Środowe wystąpienie stanowiło epilog nie tylko dla kadencji prezydenckiej, ale było też końcowym akordem półwiecznej obecności Bidena w amerykańskim życiu publicznym.

Centralnym punktem przemówienia Bidena było ostrzeżenie przed "niebezpieczną" koncentracją władzy w rękach nielicznych. Nawiązując do historycznego pożegnalnego przemówienia prezydenta Dwighta Eisenhowera z 1961 roku (generała armii USA i przywódcy Alianckich Sił Zbrojnych podczas II wś.), w którym przestrzegał on przed rosnącą potęgą "kompleksu militarno-przemysłowego", Biden dostosował to ostrzeżenie do współczesnych zagrożeń. Mówił o nowej erze niebezpieczeństw związanych z "kompleksem technologiczno-przemysłowym" i miliarderami technologicznymi, którzy mają zasilić przyszłą administrację Trumpa.

"Dziś w Ameryce formuje się oligarchia skrajnego bogactwa i wpływów, która dosłownie zagraża całej naszej demokracji, naszym podstawowym prawom i wolnościom oraz sprawiedliwej szansie na rozwój dla każdego" - powiedział Biden, nie wymieniając nikogo z nazwiska. 

Nawiązując do historii Ameryki, Biden przypomniał, jak naród przeciwstawił się "baronom-rabusiom" sprzed wieku. "Nie ukarali oni bogatych, po prostu zmusili ich do przestrzegania zasad" - podkreślił prezydent, wysyłając wyraźny sygnał do współczesnych magnatów technologicznych.

Zagrożenia ery cyfrowej

Biden poświęcił znaczną część wystąpienia zagrożeniom płynącym z rozwoju technologii i mediów społecznościowych. Skrytykował firmy takie jak X Elona Muska i Meta Marka Zuckerberga za przyzwolenie na swobodne rozprzestrzenianie się dezinformacji. "Prawda jest tłumiona kłamstwami opowiadanymi dla władzy i zysku" - ostrzegał. "Amerykanie są zasypywani lawiną dezinformacji i fałszywych informacji, co umożliwia nadużywanie władzy. Wolna prasa upada, inni znikają, media społecznościowe zrezygnowały z weryfikacji faktów".

Bilans prezydentury

Joe Biden przypomniał o swoich osiągnięciach, w tym o ożywieniu amerykańskiej gospodarki po pandemii, wzmocnieniu amerykańskiego przemysłu i stworzeniu milionów miejsc pracy. Podkreślił, że Amerykanie nie muszą wybierać między ochroną środowiska a rozwojem gospodarczym. "Robimy jedno i drugie" - stwierdził.

W dziedzinie polityki zagranicznej Biden pochwalił się skutecznym wsparciem dla Ukrainy w obliczu rosyjskiej inwazji, unikając jednocześnie bezpośredniego konfliktu z nuklearnym mocarstwem. W Azji zacieśnił sojusze amerykańskie i kontynuował konfrontacyjną politykę wobec Chin.

Wyzwania i upadek poparcia

Nie było o tym mowy w przemówieniu, jednak końcówka prezydentury Bidena naznaczona jest historycznie niskim poparciem społecznym. Według najnowszych sondaży, zaledwie 31% Amerykanów popiera jego politykę imigracyjną, 32% aprobuje jego działania w polityce zagranicznej, a 33% pozytywnie ocenia jego zarządzanie gospodarką. 

Według ekspertów politycznych w czasie prezydentury Bidena popełniono cztery główne błędy. Administracja zbyt długo bagatelizowała wpływ inflacji na ludzi, obstając przy twierdzeniu, że wzrost cen jest "przejściowy". Podobnie było z kryzysem na południowej granicy - miesiące zaprzeczeń, że istnieje jakikolwiek "kryzys", nie współgrały z nastrojami społecznymi i rosnącymi obawami o niekontrolowaną imigrację.

Chaotyczne wycofanie z Afganistanu, zakończone śmiercią 13 amerykańskich żołnierzy w zamachu samobójczym i dramatycznymi scenami ewakuacji z lotniska w Kabulu, podważyło wizerunek Bidena jako eksperta od polityki zagranicznej. Wreszcie, jego upór w kwestii ponownego kandydowania, mimo wyraźnych oznak wieku i krytycznych sygnałów od wyborców, doprowadził do bolesnej porażki w czerwcowej debacie z Trumpem, która praktycznie zakończyła jego szanse na reelekcję, a jednocześnie nie pozostawiła wystarczająco dużo czasu następcy.

Propozycje na przyszłość

W swoim pożegnalnym wystąpieniu Biden nie poprzestał na diagnozowaniu problemów. Zaproponował konkretne rozwiązania, w tym wprowadzenie 18-letniej kadencji dla sędziów Sądu Najwyższego i wyeliminowanie anonimowych darowizn w polityce. Podkreślił też, że rozwój sztucznej inteligencji może przynieść ogromne korzyści - jak na przykład w leczeniu raka - ale wymaga zabezpieczeń chroniących podstawowe prawa obywateli.

Historyczne pożegnanie

Środowe wystąpienie było nie tylko pożegnaniem z prezydenturą, ale z całym życiem politycznym, które trwało ponad pół wieku. Biden przybył do Waszyngtonu jako młody senator już pół wieku temu, gdy Mao Zedong rządził Chinami, Leonid Breżniew żelazną ręką kierował Związkiem Radzieckim, a Richard Nixon urzędował w tym samym gabinecie, z którego Biden wygłaszał swoje pożegnalne orędzie.

Urodzony w 1942 roku, za prezydentury Franklina Roosevelta, Biden był świadkiem i uczestnikiem fundamentalnych zmian w amerykańskiej polityce. Reprezentował pokolenie polityków, którzy budowali system sojuszy, który wygrał zimną wojnę. Teraz przekazuje władzę następcy, który wydaje się zdeterminowany, by ten system zmienić.

Na koniec Biden zwrócił się do narodu ze słowami o pokojowym przekazaniu władzy - obowiązku, którego jego poprzednik nie wypełnił w 2020 roku. "Po 50 latach służby publicznej, daję wam słowo, że nadal wierzę w ideały, na których opiera się ten naród" - powiedział. "Siła naszych instytucji i charakter naszego narodu mają znaczenie i muszą przetrwać".

Swoje ostatnie wystąpienie zakończył słowami: "Teraz wasza kolej, by stać na straży. Niech każdy z was będzie strażnikiem płomienia, niech zachowa wiarę. Kocham Amerykę. Wy też ją kochacie. Niech Bóg was błogosławi".

Spolaryzowane reakcje mediów

Pożegnalne przemówienie Bidena spotkało się z diametralnie różnymi ocenami w amerykańskich mediach, odzwierciedlając głęboki podział w kraju. Fox News nie szczędziło krytyki - Dana Perino posunęła się do stwierdzenia, że przemówienie brzmiało "jakby speechwriterzy już opuścili budynek, a przemówienie zostało napisane przez ChatGPT". Jej komentarz był na tyle ostry, że nawet Jesse Watters, znany z krytycznego stosunku do Bidena, uznał go za zbyt surowy, mówiąc "To było niemiłe, Dana". Z kolei w CNN David Axelrod ocenił wystąpienie jako "być może jedno z najlepszych przemówień, jakie kiedykolwiek wygłosił Joe Biden", podkreślając jego wizję kraju i optymistyczne przesłanie mimo poruszanych poważnych tematów. Komentatorka Alex Wagner z MSNBC podsumowała nastrój przemówienia mówiąc, że "Biden wierzy w amerykański projekt, ale jasne jest, że ta wizja, ta wiara, jest mocno nadszarpnięta na krawędziach, gdy żegna się z prezydenturą." Te skrajnie różne interpretacje tego samego wystąpienia pokazują, jak głęboko spolaryzowany pozostaje amerykański krajobraz medialny i polityczny.

na post. time, azcentral, foxnews, cnn, usatoday
rj

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor