W legislaturze stanu Indiana pojawił się projekt ustawy zachęcającej 33 powiaty Illinois do przyłączenia się. Choć dla niektórych pomysł brzmi atrakcyjnie, jest wysoce nieprawdopodobny. Mimo że politycy i mieszkańcy południa stanu niezadowoleni z dominacji Chicago szukają alternatyw, analiza prawna i praktyczna pokazuje, że realizacja takiego planu napotyka na niemal nieprzezwyciężalne przeszkody.
W 33 powiatach w południowej części Illinois przegłosowano w ostatnich kilku latach niewiążące referenda w sprawie oderwania się i stworzenia nowego, 51. stanu USA. Najnowsze referenda odbyły się podczas wyborów w listopadzie, kiedy to siedem kolejnych powiatów wyraziło taką chęć. Mieszkańcy tych regionów wskazują na duży rozdźwięk kulturowy i polityczny między nimi a dominującym w Illinois Chicago i powiatem Cook.
W odpowiedzi na te postulaty, republikanin Todd Huston, przewodniczący Izby Reprezentantów Indiany, zaproponował projekt ustawy tworzący tzw. Komisję ds. Korekty Granic Indiana-Illinois. Jej celem miałoby być rozważenie możliwości przyłączenia tych powiatów do Indiany.
Prawne i konstytucyjne bariery
Przyłączenie części jednego stanu do innego wymaga spełnienia bardzo rygorystycznych warunków określonych w Konstytucji Stanów Zjednoczonych. Aby taka zmiana granic mogła dojść do skutku powiaty musiałyby uzyskać zgodę swoich mieszkańców w oddzielnym referendum, następnie legislatury obu stanów – Illinois i Indiany – musiałyby wyrazić na to zgodę, po czym decyzję musiałby zatwierdzić Kongres USA.
W praktyce to oznacza, że zarówno republikanie dominujący w Indianie, jak i demokraci mający większość w Illinois musieliby dojść do porozumienia. Jak dotąd Illinois wyraziło zdecydowany sprzeciw wobec takich pomysłów. Gubernator J.B. Pritzker otwarcie skrytykował tę inicjatywę, podkreślając, że Illinois pozostaje jednym, zjednoczonym stanem.
Koszty dla Indiany
Nawet jeśli Illinois i Kongres wyraziliby zgodę, pytanie, czy Indiana faktycznie chciałaby przyjąć powiaty Illinois, pozostaje otwarte. Problemem są finanse. Illinois ma dług publiczny szacowany na około 150 miliardów dolarów. Przyłączenie 33 powiatów oznaczałoby przejęcie części tego zadłużenia, co według wyliczeń mogłoby wynieść aż 30 miliardów dolarów. Do tego dochodzi koszt utrzymania tych powiatów, o czym wydaje się nikt nie pamięta:
Illinois płaci znacznie więcej tym powiatom
Poza tym, wiele z tych powiatów boryka się z problemami finansowymi i bez pomocy Cook County i okolicznych powiatów (tzw. powiatów kołnierzykowych) popadłoby w poważne tarapaty budżetowe.
Według badania przeprowadzonego przez Paul Simon Institute przy Southern Illinois University (SIU) mieszkańcy stanu Illinois mieszkający poza Chicago i powiatami przyległymi otrzymują wyższy zwrot z podatków stanowych.
Na przykład w 2016 r. mieszkańcy Cook County otrzymali zwrot 98 centów za każdego 1 dolara zapłaconego w podatkach stanowych, podczas gdy mieszkańcy przedmieść położonych na terenie pięciu okolicznych powiatów otrzymali jeszcze mniej, bo ok. 60 centów. Tymczasem mieszkańcy południa stanu otrzymali średnio 1,70 dolara za każdego 1 dolara zapłaconego, a rekordzistą był powiat, gdzie mieszkańcy otrzymali 2,88 dolara za każdego 1 dolara zapłaconego w podatkach.
„W tych spolaryzowanych czasach, kiedy ludziom mówi się to, co chcą usłyszeć, a nie prawdę, potrzebujemy właściwych informacji” – powiedział Mark Raney z organizacji zrzeszającej właścicieli farm rolnych w Illinois (IBF)
Podziały wśród zwolenników secesji
Ruch na rzecz odłączenia się powiatów Illinois od stanu jest również wewnętrznie podzielony. Część mieszkańców chce stworzenia nowego stanu, inni preferują przyłączenie do Indiany lub Missouri, a jeszcze inni są otwarci na wszystkie opcje, byle tylko opuścić Illinois. Brak jednoznacznego stanowiska komplikuje proces podejmowania decyzji i skutecznego działania.
Symboliczny wymiar inicjatywy
Pomimo medialnego rozgłosu, inicjatywa wydaje się mieć przede wszystkim wymiar symboliczny, mający zwrócić uwagę na różnice między stanami i wyrazić frustrację mieszkańców powiatów południowego Illinois. Nawet republikanie z Indiany przyznają, że pomysł ten jest trudny do realizacji i może odciągać uwagę od ważniejszych problemów, takich jak edukacja czy ochrona zdrowia.
Demokraci z Indiany uważają, że samo mówienie o tym posunięciu jest stratą czasu ustawodawców i odwraca ich uwagę od bardziej praktycznych kwestii.
„Zamiast uchwalić powszechny dostęp do przedszkoli lub zlikwidować listy oczekujących na opiekę zdrowotną, republikanie z Indiany chcą wtrącać się w wewnętrzne sprawy naszych sąsiadów” - napisał w oświadczeniu przewodniczący Indiana Democratic Party Mike Schmuhl. „Ta sesja legislacyjna powinna dotyczyć Hoosiers (obiegowe określenie mieszkańców Indiany – red.), a nie gier politycznych”.
Podsumowując, choć idea zyskuje popularność wśród części mieszkańców niezadowolonych z polityki Chicago, jej realizacja jest w praktyce niemal niemożliwa. Przeszkody prawne, polityczne i przede wszystkim finansowe sprawiają, że inicjatywa pozostaje głównie narzędziem politycznych rozgrywek, a nie planem mającym poważne szanse realizacji.
rj