07 listopada 2022

Udostępnij znajomym:

Donalda Trumpa próżno szukać na listach wyborczych listopadowych wyborów połówkowych. Wielu komentatorów politycznych postrzega wybory parlamentarne jako sprawdzian jego wpływów w partii i możliwości wyborczych przed potencjalną kandydaturą prezydencką w 2024 roku. Te wybory pokażą, do jakiego stopnia partia republikańska stała się tym, co syn byłego prezydenta Donalda Trumpa - Eric wielokrotnie określał mianem "Partii Trumpa".

Kluczowe było polityczne poparcie

Trump osobiście poparł dziesiątki kandydatów do Kongresu, a także innych startujących w wyborach gubernatorskich i do legislatur stanowych. To właśnie ich wynik wyborczy będzie wyznacznikiem w kilku aspektach.

Przeszłość pokazała, że to dobra taktyka

W republikańskich prawyborach – gdzie konserwatyści wybierali kandydatów partii do walki z demokratami – aż 221 kandydatów, których osobiście poparł Trump, wygrało swój wyścig. Przegrało tylko 20. To niemal 90% skuteczność, chociaż z drugiej strony niektórzy kandydaci byli na tyle silni i rozpoznawalni, że wygraliby nawet bez poparcia Donalda Trumpa. Sukcesy faworyzowanych kandydatów mogą pozwolić mu lepiej ocenić poziom wpływu, jaki ma na wyborców.

"Jedną z miar siły politycznej jest zdolność do popierania kandydatów i to, czy wygrywają, czy nie" - powiedział BBC John Hudak z Brookings Institution w Waszyngtonie, organizacji, która analizuje kampanie i wyniki wyborów. Ekspert potwierdził też, że słabe wyniki kandydatów z prezydenckim poparciem będą dla republikanów mieczem obusiecznym – oberwie Trump i partia.

Poparcie to tylko podpucha?

Doug Heye, były rzecznik Republikańskiego Komitetu Narodowego jest ostrożny w ocenie rzeczywistych powodów angażu Donalda Trumpa. Jego zdaniem były prezydent nie zapewnił wystarczającego wsparcia, zarówno finansowego jak i merytorycznego swoim kandydatom, a jego występy sprowadzały się do "wycieczki z pretensjami", bardziej skupionej na sobie niż na innych.

Pomocna dłoń na 2024 rok

Wybory na fotel sekretarza stanu - stanowiska, które pomaga zarządzać wyborami - były w dużej mierze ignorowane przez amerykańską opinię publiczną. Ale teraz stały się one przedmiotem intensywnej uwagi krajowej, zwłaszcza że niektórzy republikańscy nominaci na te stanowiska - tacy jak Mark Finchem z Arizony i Kristina Karamo z Michigan – powtarzają twierdzenia Trumpa, że wybory w 2020 roku były sfałszowane.

"Ich zdobycie byłoby pomocne w przypadku spornych wyborów" - wyjaśnił Matt Lacombe, profesor polityki amerykańskiej na Case Western Reserve University w Ohio. "Posiadanie sojuszników, czy to w urzędzie krajowym czy niższym niż krajowy jest pomocne dla jego politycznej przyszłości, zakładając, że tego chce" – potwierdza.

To dopiero pierwszy krok

Jak dotąd Trump nie ogłosił oficjalnie, że zamierza ubiegać się o urząd prezydenta w 2024 roku. Jednak na wiecu w Iowa 3 listopada dał jasno do zrozumienia, że planuje to zrobić. Powiedział wielotysięcznemu tłumowi, że "aby uczynić nasz kraj bardzo udanym, bezpiecznym i chwalebnym, bardzo, bardzo prawdopodobnie zrobię to ponownie".

Według New York Times ogłoszenie może nastąpić już 14 listopada. To ten sam dzień, w którym komisja kongresowa badająca domniemany udział Trumpa w zeszłorocznych zamieszkach na Kapitolu nakazała mu stawić się w celu złożenia zeznań. To także niemal tydzień po wyborach połówkowych – jeżeli republikanie odniosą sukces, to nieoficjalne doniesienia staną się bardzo prawdopodobne.

fk

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor