Na terenie Chicago od policyjnych kul zginęło albo zostało ranionych co najmniej 700 psów od 2008 roku. Funkcjonariusze tłumaczyli później, że użyli w stosunku do zwierząt broni, gdy obawiali się o bezpieczeństwo swoje lub innych osób. Miasto ponosi koszty takich incydentów wypłacając odszkodowania właścicielom psów.
Czarny labrador retriever o imieniu Lady został zastrzelony przez policjanta wykonującego nakaz rewizji domu na południu Chicago w 2009 roku. Śmierć Lady kosztowała miasto $333,000. Takie odszkodowanie dostała rodzina, do której należał pies.
Rozay zginął podczas strzelaniny z udziałem policji na południu Chicago w 2015 r. Miasto wypłaciło rodzinie psa $88,500. W tym samym roku funkcjonariusze zastrzelili pitbula o imieniu Gucci King podczas rewizji w domu także na South Side. Jego właściciele złożyli pozew przeciwko miastu w sprawie nadmiernego użycia siły przez policję.
Obrońcy praw zwierząt twierdzą, że zbyt wiele psów zostało zastrzelonych przez policję. Uważają oni, że dzięki odpowiedniemu szkoleniu funkcjonariusze policji mogliby się nauczyć bezpiecznego podejścia do pozornie agresywnego psa i nie musieliby korzystać z broni palnej.
Departament policji wskazuje na ostatnie zmiany w polityce i szkoleniach funkcjonariuszy w Chicago. Przywołują statystyki, z których wynika, że liczba oddanych strzałów do zwierząt spadła o 67 procent w ciągu ostatnich trzech lat.
W 2014 r. były to 73 przypadki, a w ub. roku już tylko 24 - wynika z danych COPA (Civilian Office of Police Accountability) miejskiej komisji badającej użycie przez funkcjonariuszy śmiertelnej siły w stosunku do psów.
W tym samym okresie czasu spadła także liczba użycia broni przez policjantów w stosunku do ludzi. W 2014 roku funkcjonariusze zastrzelili i ranili w Chicago 42 osoby, dla porównania w 2017 r. liczba takich tragicznych incydentów spadła do 25 - wynika z raportu COPA.
Właściciele psów zastrzelonych przez policję podczas rewizji czy innych akcji podkreślają, że można było uniknąć śmierci ich czworonogów.
"Mogę sobie wyobrazić, że strzelają do psa, któremu piana leci z pyska, czy psa stróżującego" - powiedział Thomas Russell, właściciel Lady. "Ale zabrali nam 9-letniego członka rodziny, naszego zwierzaka. Zabijanie takich psów, jak nasz, nie jest właściwe". Jego zdaniem strzały padły, kiedy labrador z machającym ogonem podleciał do jednego z funkcjonariuszy.
"Gucci King był naszym zwierzakiem" - powiedział James Anderson, który prochy swojego psa trzy przy pamiątkowym obrazie świętego Franciszka z Asyżu, patrona zwierząt. "Nie był psem stróżującym".
Anderson i jego rodzina w wywiadzie udzielonym "Chicago Tribune, stwierdziła, że funkcjonariusze podczas nalotu na jego dom użyli nadmiernej siły. Oddali dwa strzały do ich psa, założyli kajdanki jego nastoletniej wnuczce i jej przyjacielowi.
Victor Henderson, prawnik rodziny, stwierdził, że funkcjonariusze nie znaleźli tego, czego szukali, czyli narkotyków. Celem policji był wnuk Andersona, którego nie było w domu. Wcześniej karany mężczyzna nie został oskarżony w związku z nalotem - wynika z dokumentów sądowych. Ci sami funkcjonariusze, którzy brali udział w nalocie na dom Andersona zabili cztery inne psy i ranili kolejnego w latach 2014 - 2016.
Przed 2011 rokiem policjant w Chicago, który zabił psa, musiał wypełnić tylko kartę, w której odnotowywano, że użyto broni palnej. Teraz departament policji wymaga złożenia pełnego raportu, podobnie jak w przypadku użycia broni w stosunku do ludzi.
Departament wprowadził nowe szkolenia dla funkcjonariuszy dotyczące postępowania ze zwierzętami. Filmy, które pokazują, jak podchodzić do psów, są obecnie wykorzystywane w szkoleniach na terenie całego kraju.
"Zainwestowaliśmy znaczne środki w szkolenie z zakresu deeskalacji sytuacji i broni palnej" - mówi rzecznik prasowy policji Anthony Guglielmi. "Wierzymy, że przynosi to efekty."
W ubiegłym roku departament wprowadził nowe zasady dotyczące użycia siły. Funkcjonariusze mogą użyć broni tylko w sytuacjach, kiedy boją się o swoje życie lub innych. To reakcja na wydarzenia z października 2014 r., kiedy były już funkcjonariusz policji, Jason Van Dyke oddał aż 16 śmiertelnych strzałów w kierunku 17-letniego Laquana McDonalda. Opublikowany w 2015 roku film nagrany policyjną kamerą zainstalowaną na radiowozie wywołał falę protestów, a Jason Van Dyke został oskarżony o morderstwo pierwszego stopnia.
Z raportu Departamentu Sprawiedliwości USA opublikowanego w ub. roku wynika, że strzały oddane przez chicagowskich policjantów do psów były niepotrzebne, odwetowe lub lekkomyślne.
W związku z tym wprowadzano nową politykę dotyczącą użycia siły i COPA bada każdy taki przypadek oddania strzałów przez funkcjonariuszy do psów - wynika z wypowiedzi Mia Sissac, rzeczniczki biura. "Ale musimy zdać sobie sprawę, że są sytuacje, gdy jest to jedyne rozwiązanie" - dodała Coleman.
Jeden z policjantów pozostający anonimowy, który rozmawiał z dziennikarzem "Chicago Sun- Times", przyznał, że postrzelił około 20 psów w ciągu swojej 12-letniej kariery. Jak wspominał, kiedy rozpoczynał pracę w departamencie chicagowskiej policji, strzelanie do pitbulla lub innego typowego psa stróżującego było rzeczą oczywistą podczas wykonywania nakazu rewizji.
"W przeszłości, kiedy miałeś do czynienia z psem w takich sytuacjach, to strzelałeś. Ten pies był tam, aby ostrzegać przestępców przed rywalizującymi ze sobą handlarzami narkotyków i policją" - powiedział funkcjonariusz. Pytany o nowe przepisy, w tym konieczność przejścia badania alkomatem po oddaniu strzałów do psa, stwierdził: "Teraz trzeba o tym myśleć. Na przykład: "Czy nie piłem poprzedniej nocy? Czy będę musiał dmuchać".
Larry Kowalczyk, prawnik funkcjonariusza, który został pozwany za zabicie Gucciego Kinga, psa Andersona, nazwał oddanie strzałów "nieuniknionym" działaniem. Jego zdaniem pies zachowywał się agresywnie i sprawiał wrażenie, że chce ugryźć sierżanta Briana Schniera, który był zaangażowany w rewizję.
Jego wersję potwierdził drugi z policjantów, który oddał strzały w kierunku psa. Joseph Papke, podkreślił, że pies nie zaatakował, ale czuł, że on i sierżant są "w bezpośrednim niebezpieczeństwie".
Obaj policjanci byli sami właścicielami psów, a Papke stwierdził na przesłuchaniu, że decyzja o uśpieniu jego beagle’a było jedną z najtrudniejszych, jaką kiedykolwiek podjął.
Z dokumentów sądowych wynika, że funkcjonariusz Papke zabił innego psa w styczniu 2015, zaś sierżant Schnier zastrzelił psy w okresie od lutego 2015 r do sierpnia 2016 roku. Z kolei inny funkcjonariusz biorący udział w tej akcji, Durand Lee, ranił psa w kwietniu 2014 r., a innego zastrzelił w lipcu 2015 roku.
JT