29 grudnia 2022

Udostępnij znajomym:

USA: FOOTBALL

WIELE ZESPOŁÓW LICZYŁO NA ŚWIĄTECZNE CUDA, STARAJĄC SIĘ O KWALIFIKACJĘ DO UPRAGNIONEJ RUNDY PLAY-OFFS
CUDU NIE BYŁO W CHICAGO: BUFFALO BILLS POKONALI CHICAGO BEARS 35-13

Zespół z Buffalo po pokonaniu Chicago na stadionie Soldier Field zapewnił sobie już na dwie kolejki przed zakończeniem sezonu regularnego trzeci z rzędu tytuł mistrza dywizji AFC East.

Tylko w latach 1988-1991 Bills legitymowało się lepszym wynikiem, kiedy to AFC East „należało” do drużyny z Buffalo cztery lata z rzędu. Futboliści z zachodniej części stanu Nowy Jork celebrowali tytuł mistrzowski w Wietrznym Mieście, gdyż ze względu na pogodę (śnieżyce) lotnisko w Buffalo zostało zamknięte aż do poniedziałku.

Dla drużyny z Chicago była to już ósma porażka z rzędu. Żadna inna drużyna z NFL nie może się „pochwalić” taką niechlubną serią. Początek tego spotkania wcale nie zapowiadał klęski. Chicago zdobyło nawet prowadzenie i po pierwszej części spotkania schodziło do szatni prowadząc 10-6. W tej części gry podobały się niektóre zagrania Niedźwiedzi, a szczególnie przechwyt piłki rzuconej przez rozgrywającego Bills Josha Allena przez debiutanta w szeregach Bears Kylera Gordona.

W drugiej części meczu Buffalo pokazało jednak, że jest zespołem, który w tym sezonie będzie walczył o najwyższe laury. Zawodnicy zdobyli przyłożenie już w pierwszej akcji i wyszli na prowadzenie, którego nie oddali do końca.

Drużyna ze stanu NY świetnie radziła sobie z grą po ziemi zdobywając aż 254 jardy i trzy przyłożenia. Bardzo dobry występ zanotował w tym elemencie gry Devin Singletary, którego 33-jardowy bieg z piłką zakończony przyłożeniem zmienił całkowicie obraz gry. Buffalo od tamtego momentu przejęło całkowicie kontrolę nad wydarzeniami na boisku, odnosząc szóste zwycięstwo z rzędu.

Kolejny dreszczowiec zafundowali swoim kibicom w Minneapolis futboliści Wikingów.

MINNESOTA VIKINGS – NEW YORK GIANTS 27-24

Bohaterem tego spotkania został kopacz z Minnesoty Greg Joseph, który kopnięciem z 61 jardów zdobył zwycięskie trzy punkty, gdy zegar boiskowy wskazywał “0” do zakończenia. To kopnięcie zostało zapisane w kronikach Wikingów jako najdłuższe w historii klubu.

Był to również wyjątkowy dzień dla innego gracza z Minneapolis, grającego na pozycji „wide receiver”, Justina Jeffersona. Podczas tego meczu aż 12 razy był celem swojego rozgrywającego zdobywając łącznie 133 jardy i przyłożenie.

To było również rekordowe osiągnięcie w historii klubu, przewyższające dorobek słynnych Randy Mossa i Chrisa Cartera. Do zwycięstwa Minnesoty przyczynił się także Saquon Barkley, który biegał z piłką 14 razy i zdobył „po ziemi” 84 jardy i przyłożenie.

Wikingowie wygrali już po raz ósmy na swoim stadionie, a dwunasty mecz w sezonie, ulegając rywalom zaledwie trzy razy. Z bilansem 12 zwycięstw i 3 porażek już zapewnili sobie mistrzostwo dywizji NFC North.

Tylko o jedno zwycięstwo więcej ma w Konferencji National Filadelfia Eagles i to prawdopodobnie między tymi zespołami rozstrzygnie się walka o tytuł mistrzowski w Konferencji.

Może do niej dołączyć jeszcze Dallas. Kowboje pokazali w ostatnim meczu, że jeszcze są w grze o prymat i pokonali na swoim terenie w meczu na szczycie Orły z Filadelfii, dla których była to zaledwie druga porażka w tym sezonie.

DALLAS COWBOYS – PHILADELPHIA EAGLES 40-34

Drużynie z Dallas w pełni udał się rewanż na stadionie w Teksasie za porażkę poniesioną w szóstej kolejce 17-26 w Filadelfii.

Tym razem to Kowboje byli lepsi i ostatecznie wygrali po bardzo zaciętym meczu różnicą tylko sześciu „oczek”. O tym, jak zaciekle walczono w Teksasie świadczy fakt, że Eagles prowadzili w tym meczu dwukrotnie różnicą 10 punktów.

Dawali sobie radę nawet bez swojego pierwszego rozgrywającego w składzie Jalena Hurtsa. Występujący za niego Gardner Minshew skompletował 24 z 40 podań na łącznie 355 jardów i dwa przyłożenia.

Ale był też dwukrotnie przechwytywany przez defensorów z Dallas. Z kolei rozgrywający Kowbojów, który z powodu kontuzji nie grał w pierwszym spotkaniu w Filadelfii, rozegrał całkiem dobre spotkanie. Dak Prescott z 35 podań skompletował 27 na 347 jardów z trzema przyłożeniami.

Zwycięstwo Teksańczycy trochę zawdzięczają sobie, a trochę przeciwnikom z Pensylwanii, którzy aż czterokrotnie pozwolili sobie odebrać piłkę i zapłacili za to słono.

Pewnym zwycięzcą dywizji NFC West zostali San Francisco 49ers. W występie przeciw Washington Commanders nie pozostawili graczom ze stolicy żadnych złudzeń, która drużyna jest lepsza.

SAN FRANCISCO 49ERS – WASHINGTON COMMANDERS 37-20

Rozgrywający San Francisco 23-letni Brock Purdy poprowadził swoją drużynę do ósmego z rzędu zwycięstwa w tym sezonie.

Purdy rzucił na 234 jardy kompletując 15 z 22 podań oraz dwa przyłożenia. Zdarzył mu się też jeden błąd, po którym przeciwnik przejął piłkę. Obydwa przyłożenia dla 49ers zdobył George Kittle. Ponownie świetny występ w defensywie drużyny z Kalifornii zaliczył Nick Bosa, który przygwoździł rozgrywającego Waszyngtonu dwukrotnie, zostając w tej kategorii (sacks) liderem w lidze NFL.

Niezwykle ciekawie rozwija się sytuacja w NFC South, gdzie wszystkie zespoły mają ujemny bilans zwycięstw do porażek. W najlepszej sytuacji są obecnie Bukanierzy z Tampy, którym udało się po dogrywce wywieźć z Arizony cenne zwycięstwo.

TAMPA BAY BUCCANEERS – ARIZONA CARDINALS 19-16

Tomowi Brady oraz jego drużynie z Florydy, mimo sporych trudności i nie najlepszej formy, udało się mimo wszystko wywieźć zwycięstwo z Arizony.

Rozgrywający Tampy miał 32 celne podania z 48 prób, ale też dwukrotnie jego zespół tracił piłkę po podaniach przechwyconych przez przeciwnika (interceptions). Za to w dogrywce Brady był już bezbłędny i podawał celnie do swoich partnerów sześciokrotnie, dzięki czemu kopacz Ryan Succop wykonał celne kopnięcie, dając zwycięstwo Bukanierom. Po tym zwycięstwie Tampa prowadzi w dywizji, ale ma tylko o jedno zwycięstwo więcej od będących tuż za nią Carolina Panthers oraz New Orlean Saints. Zresztą obydwie drużyny również wygrały swoje spotkania.

NEW ORLEANS SAINTS – CLEVELAND BROWNS 17-10

CAROLINA PANTHERS – DETROIT LIONS 37-23

24 tabela1

Podobna sytuacja jest w dywizji AFC South, gdzie obydwie walczące o mistrzowski tytuł drużyny Jacksonville i Tennessee mają po siedem wygranych i osiem porażek. Lepiej prezentuje się ostatnio drużyna z Florydy, która wygrała trzy ostatnie mecze i jest na dobrej drodze, aby zwyciężyć w dywizji.

Natomiast najgroźniejszy rywal Jaguarów, Tytany zawodzą i przegrywają mecz za meczem. Porażka ze słabiutkim Houston była już piątą z rzędu, co nie wróży nic dobrego w walce o udział w play-offs.

JACKSONVILLE JAGUARS – NEW YORK JETS 19 -3

HOUSTON TEXANS - TENNEESSEE TITANS 19-14

W Konferencji American walka o miejsce na szczycie rozgrywa się między trzema drużynami: wspomnianymi już wcześniej ostatnimi pogromcami Chicago – Buffalo Bills, cieszącymi się tym samym dorobkiem punktowym Kansas City Chiefs oraz posiadającymi o jedno zwycięstwo mniej Cincinnati Bengals. Wszystkie walczące o prymat w Konferencji zespoły wygrały swoje ostatnie mecze.

KANSAS CITY CHIEFS – SEATTLE SEAHAWKS 24 -10

Mimo tego, że D.K. Metcalf, grający na pozycji szerokiego obierającego (wide receiver) w zespole Seattle, wystąpił na rozgrzewce bez koszulki przy temperaturze poniżej – 10 stopni C, to jego pewność siebie na niewiele się zdała, aby pokonać Wodzów na ich stadionie.

Kansas, które jeszcze rywalizuje o pierwsze miejsce w Konferencji, w pełni wykorzystało atut własnego „zmrożonego” boiska” i odniosło dwunaste zwycięstwo w tym sezonie. Rozgrywający gospodarzy Patrick Mahomes miał 16 podań celnych z 28 prób, które dały jego zespołowi 224 jardy oraz dwa przyłożenia.

Aż 113 jardów zdobył podaniami do Travisa Kelce. Natomiast dla Seattle ta przegrana sprawiła, że nadzieje na upragniony udział w play-offs oddaliły się wyraźnie.

CINCINNATI BENGALS – NEW ENGLAND PATRIOTS 22-18

W tym bardzo emocjonującym pojedynku, którego losy ważyły się do ostatniej minuty, lepszą okazała się drużyna z Ohio.

Tym zwycięstwem nad New England, Bengals przedłużyli swoją znakomitą serię wygranych do siedmiu z rzędu. Joe Burrow, 26-letni rozgrywający, podawał piłkę 40 razy zdobywając dla Bengals 375 jardów i trzy przyłożenia.

Kluczowym momentem meczu był rajd Patriots w ostatniej minucie, w którym byli już tylko 5 jardów od pola bramkowego rywali, lecz zgubili piłkę która wpadła w ręce B. J. Hilla z Cincinnati.

25 tabela2

NBA: NIESAMOWITY LUKA DONCIC

Słoweński koszykarz grający od czerwca 2018 roku w zespole Dallas Mavericks zaliczył historyczny występ w meczu z New York Knicks.

Luka Doncic w tym genialnym występie rzucił 60 punktów, zanotował 21 zbiórek i dołożył 10 asyst, co bardzo pomogło jego drużynie pokonać nowojorczyków 126 -121. Dobił do granicy 60 punktów jako pierwszy w tym sezonie.

Dzięki zbiórkom i asystom skompletował triple-double. Dziennikarze komentujący ligę NBA podkreślają, że jeszcze żadnemu zawodnikowi w historii ligi nie udało się zdobyć 60+ punktów, 21+ zbiórek oraz 10+ asyst.

Sam koszykarz, który ma dopiero 23 lata, był jednak po tym występie niewzruszony:

„Historyczny wynik w NBA? To nic takiego. Jestem po prostu trochę zmęczony” - powiedział Luka w wywiadzie pomeczowym.

Bardzo wiele gwiazd NBA zareagowało w mediach społecznościowych na niesamowity występ Słoweńca. Paul Gasol, Willy Hermangomez Geuer, Kristapas Porzingis czy Kevin Garnett odnieśli się z wielkim respektem, gratulując wyczynu młodemu koszykarzowi.

Szczególnie spodobał mi się wpis Kevina Garnetta na Twiterze: „It’ll be another statue In Dallas…Luka is like that” - co można przetłumaczyć: „To będzie kolejny pomnik w Dallas… Luka taki jest”.

W Konferencji Zachodniej Dallas Mavericks zajmują obecnie szóstą lokatę. Poniżej tabele Konferencji Wschodniej i Zachodniej.

26 tabela3

POLSKA: AFERA PREMIOWA W KADRZE PIŁKARSKIEJ

Afera premiowa w polskiej kadrze wywołała w Kraju nad Wisłą spore poruszenie. Najnowsze informacje w tej sprawie przekazał Onet.

Według dziennikarzy tego portalu premia początkowa poróżniła kadrę. Większość drużyny Czesława Michniewicza była niezadowolona z podziału pieniędzy.

Na początku dziennikarze poinformowali, że piłkarze mieli otrzymać 30 milionów złotych do podziału. Później ta suma wzrosła do 50 milionów. Taką kwotę mieli otrzymać od rządu za awans do strefy pucharowej mundialu.

Cała sytuacja wywołała wielki skandal i przysłoniła sukces, jakim było wyjście z grupy. Najbardziej oberwało się piłkarzom, którzy podobno ostro spierali się o podział pieniędzy.

Początkowo mówiło się, że pieniądze zostaną rozdzielone w zależności od rozegranych minut. Ci, którzy spędzili na boisku najwięcej czasu, mieli otrzymać po trzy miliony, a zawodnicy, którzy nie zagrali ani razu, po 400 tysięcy.

Zdaniem dziennikarzy taka propozycja nie spodobała się większości zespołu. Ostatecznie jednak piłkarze doszli do porozumienia. Ustalono, że dwa miliony mają trafić do piłkarzy z wyjściowego składu, a milion do tych z ławki.

Przed spotkaniem z Francją drużyna poinformowała Michniewicza o nowym podziale i temat zamknięto. Przez długi czas żaden zawodników nie wypowiadał się w tej materii. W końcu przemówili. Jednym z pierwszych, który zabrał głos, był Robert Lewandowski:

„My niczego nigdy się nie domagaliśmy, niczego nie oczekiwaliśmy i też nie wyciągnęliśmy rąk po publiczne pieniądze” - powiedział w rozmowie z Onetem.

W bardzo podobny sposób wypowiedział się Grzegorz Krychowiak:

„Przecież my o nic się nie prosiliśmy. Nie wyciągaliśmy po nic rąk. To były pieniądze, których nikt od nikogo nie chciał. Nie wiedzieliśmy nawet, czy to jest do końca na poważnie” - stwierdził w wywiadzie z Meczyki.pl.

Ostatecznie sprawę zamknął sam szef rządu, który wyznał, że premia nie zostanie wypłacona.

Andy Warta
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor