03 listopada 2022

Udostępnij znajomym:

W obecności 93,767 kibiców na stadionie AT@T w Arlington w stanie Teksas drużyna Chicago Bears doznała dotkliwej porażki, ulegając miejscowym Kowbojom z Dallas 29:49. Wśród wielotysięcznej widowni na teksańskim stadionie dało się zauważyć bardzo liczną grupę kibiców chicagowskiej drużyny, która wspierała swoich ulubieńców z pełnym zaangażowaniem.

Tego zaangażowania nie dało się niestety zauważyć w grze obrony Bears, która pozwoliła zespołowi z Teksasu na zdobycie 28 punktów w pierwszej połowie meczu, a 49 w całym spotkaniu.

Obrona Chicago, dowodzona przez defensywnego koordynatora Alana Williamsa, pozwoliła Teksańczykom na zdobycie aż 442 jardów w całym meczu, co spowodowało, że Niedźwiedzie musiały „gonić” wynik przez cały czas rozgrywanego spotkania.

Natomiast ofensywa Dallas wręcz eksplodowała wykorzystując wyjątkowo słabą dyspozycję obrony chicagowskiej tego popołudnia i zakończyła pierwsze cztery rajdy przyłożeniami. Na szczególne wyróżnienie zasłużył Tony Pollard, który biegając z piłką zdobył dla Kowboi 131 jardów i 3 przyłożenia.

Świetny mecz zaliczył rozgrywający Dallas Dak Prescott, który zdobył łącznie 250 jardów i 2 przyłożenia. Teraz już patrząc na grę Prescotta i kierowanej przez niego linii ofensywnej teksańskiej drużyny łatwiej jest zrozumieć, dlaczego w 2021 roku Dak zarobił najwięcej jako sportowiec na planecie Ziemia. Zarobił więcej niż Messi, Ronaldo, Hamilton czy LeBron James.

Wszystko wskazuje na to, że szczegóły dotyczące podpisania umowy o przedłużeniu kontraktu Daka z Dallas Cowboys zapewniły mu niewiarygodne 97.5 mln dolarów (wg Forbesa) w zeszłym roku tylko w ramach rekompensaty na boisku.

Mimo sporej dominacji Teksańczyków, zarówno w grze ofensywnej, jak i w obronie, należy powiedzieć kilka ciepłych słów o chicagowskiej formacji ofensywnej, która zdobyła 29 punktów (najwięcej ze wszystkich dotychczasowych rywali Dallas). Rozgrywający Bears Justin Fields skompletował 17 z 23 podań na 151 jardów i dwa przyłożenia. Sam osobiście przebiegł z piłką 60 jardów. Dzielnie sekundował mu Khalil Herbert, który wybiegał 99 jardów.

Bardzo ciekawie wygląda również porównanie procentowe czasu posiadania piłki. Chicago 36% natomiast Dallas - tylko 24%.

Niestety te liczby nie mają przełożenia na wynik meczu, a tylko znaczenie statystyczne. Dlatego mimo porażki postawę ofensywy i rozgrywającego chicagowskiej drużyny należy rozpatrywać jako coś pozytywnego, co pozwala z umiarkowanym optymizmem patrzeć w najbliższą przyszłość.

W dwóch ostatnich meczach wyjazdowych: wygranemu z New England i przegranemu w Dallas, Bearsi zdobyli 33 oraz 29 punktów przeciwko bardzo dobrym obronom. Możemy więc wyrazić opinię, że atak Chicago nie stanowi takiego problemu.

Trenerzy muszą jednak większą uwagę poświęcić teraz obronie, aby ta wróciła do swojej dobrej, „normalnej” dyspozycji i jest nadzieja, że jeszcze w tym sezonie będziemy świadkami wielu dobrych występów futbolistów z Wietrznego Miasta.

Na tę chwilę z wynikiem trzech wygranych i pięciu porażek musimy się zadowolić ex aequo 2/3 miejscem w NFC North z Green Bay Packers.

Zdecydowanym liderem w dywizji są zawodnicy Minnesota Vikings, którzy wygrywając ponownie powiększyli przewagę nad drużynami z Chicago i Wisconsin. Wikingowie pokonali w ostatnim meczu Arizonę Cardinals 34:26 i o zwycięstwo musieli walczyć do samego końca, gdyż drużyna z Arizony ustawiła im poprzeczkę w tym meczu naprawdę wysoko.

W zwycięskiej drużynie należy wyróżnić Dalvina Cooka, który wybiegał z piłką 111 jardów i zdobył przyłożenie oraz K.J. Osborne’a - ten przyłożeniem w czwartej ćwiartce wyprowadził Wikingów na prowadzenie, którego już Minnesota nie oddała do końca tego emocjonującego spotkania.

Ponownej porażki, już czwartej z rzędu, doznali futboliści Green Bay Packers, tym razem ulegając Buffalo Bills 17:27.

W tym spotkaniu zespół Buffalo, po szybkim objęciu prowadzenia w pierwszej połowie 24:7, był zmuszony - w drugiej części spotkania - do obrony wyniku zdobywając tylko 3 punkty, zaś ich rozgrywający Josh Allen rzucił piłkę dwa razy w ręce graczy Green Bay.

To wszystko było jednak za mało, aby zagrozić Bills w odniesieniu szóstego zwycięstwa w sezonie i umocnieniu się na pierwszym miejscu w dywizji AFC East.

Również kolejnej przegranej doznali Detroit Lions, tym razem lepsi od Lwów okazały się Delfiny z Miami, wygrywając spotkanie 31:27.

O tym wyniku zadecydowała druga połowa meczu, w której gracze Miami ograli Detroit 14:0. W tym zwycięstwie Delfinom najbardziej pomógł duet „receivers” Jaylen Waddle i Tyreek Hill, którzy razem w 20 podaniach zdobyli dla swojej drużyny 294 jardy.

Po tej porażce Detroit okupuje w dalszym ciągu ostatnie miejsce w NFC North, mając na koncie tylko jedno zwycięstwo i sześć porażek.

W dalszym ciągu jedyną niepokonaną drużyną w całej lidze jest zespół z Filadelfii. Tym razem Orły wyraźnie były lepsze od Pittsburgh Steelers, których ograły 35:13, notując siódme z kolei zwycięstwo.

Atak Orłów z Filadelfii, pod wodzą rozgrywającego Jalena Hurtsa, zdobył łącznie 401 jardów. Z czterech przyłożeń trzy zdobył A.J. Brown, a wyjątkowej urody było 29-jardowe podanie w drugiej ćwiartce, które jeszcze powiększyło prowadzenie Filadelfii w tym meczu.

Drużyna Eagles umocniła się na prowadzeniu w NFC East przed Dallas Cowboys i New York Giants - oba zespoły mają po sześć zwycięstw i dwie porażki.

Przerwana została wspaniała seria New York Giants, którzy wygrali cztery mecze z rzędu. Pogromcami drużyny Olbrzymów z Nowego Jorku zostali w ostatniej kolejce Seattle Seahawks, którzy w tym wyrównanym meczu zwyciężyli 27:13. Przełomowym momentem spotkania okazało się przyłożenie zdobyte przez Jastrzębie Morskie w czwartej ćwiartce przez Tylera Locketta. Wówczas to futboliści z Seattle wyszli na prowadzenie, którego nie oddali już do końca. Geno Smith pozostaje niezawodny dla swojej drużyny - zdobył 212 jardów oraz dwa przyłożenia.

Tym zwycięstwem Seattle Seahawks zostali liderem NFC West i z pięcioma zwycięstwami i trzema porażkami.

Zbliżamy się powoli do półmetka rozgrywek i oto jak wygląda tabela w Konferencji National we wszystkich dywizjach.

51

52

Za tydzień podamy tabelę Konferencji American.

BASEBALL: TRWA BATALIA O NAJLEPSZĄ DRUŻYNĘ ŚWIATA, HOUSTON ASTROS CZY FILADELFIA PHILLIES?

Na stadionie Minute Maid Park w Houston Teksas rozpoczęła się Seria Światowa o wyłonienie najlepszej drużyny bejsbolowej w tym sezonie.

W szranki stanęli zwycięzca National League - Philadelphia Phillies oraz najlepszy zespół American League czyli Houston Astros.

Zgodnie z regulaminem gospodarzem pierwszych dwóch spotkań jest drużyna, która może się pochwalić większą ilością punktów zdobytych w sezonie regularnym, czyli Houston, która przez wielu ekspertów była uważana za faworyta tej rozgrywki.

Początek pierwszego meczu tylko potwierdził przewidywania. Drużyna gospodarzy Astros wyszła na prowadzenie 5:0 i nic nie wskazywało na to, że może się to okazać niewystarczające. A jednak słynny miotacz Justin Verlander nie wygrał tego wieczora swojego pierwszego meczu w Serii Światowej. Stracił pięciopunktowe prowadzenie i w pięciu iningach pozwolił drużynie z Filadelfii na wyrównanie meczu 5:5, po czym został zmieniony.

W dogrywce bohaterem spotkania został gracz Phillies J.T. Realmuto, który w 10 iningu posłał piłkę za boisko zdobywając szósty punkt dla Filadelfii i pieczętując zwycięstwo 6:5 w pierwszym spotkaniu.

W drugiej potyczce historia się powtarza i gospodarze ponownie mają doskonały start zdobywając trzy punkty już w pierwszym iningu i dokładając jeszcze dwa po wybiciu Bregmana w piątym. To było tego dnia wystarczające do odniesienia zwycięstwa, gdyż gracze z Filadelfii odpowiedzieli tylko dwoma punktami zdobytymi w siódmej i dziewiątej, czyli ostatniej części gry.

Pewne zwycięstwo Astros 5:2 i seria przenosi się do Filadelfii. W trzecim spotkaniu rozegranym na Citizens Bank Park przy ponad 43 tysiącach kibiców szczelnie wypełniających ten obiekt w Filadelfii, już po dwóch iningach gospodarze wyszli na prowadzenie 4:0, którego już nie oddali do końca meczu, dokładając po drodze jeszcze trzy punkty.

Ostatecznie bejsboliści z Filadelfii wygrali trzecie spotkanie aż 7:0 i prowadzą w serii 2:1.

To była naprawdę ciężka noc dla miotacza Houston Lancea McCullersa Jra, który pozwolił aż pięć razy na wybicie piłki poza stadion (home run), wyrównując niechlubny rekord w Serii Światowej.

Natomiast, z drugiej strony, statystycy bejsbola z ESPN podają, że Philly zostało pierwszą drużyną, która pięć razy wybiła piłkę poza stadion (home runs) w pierwszych pięciu iningach w World Series.

Również pewne zdarzenia z następnego meczu rozegranego na stadionie w Filadelfii zostaną na długo w historii tej pięknej gry. W meczu numer 4, a z punktu widzenia Houston Astros był to mecz z gatunku: „musimy wygrać”. Powód? Tylko zwycięstwo dawało pewność, że seria na decydujący mecz(e) przeniesie się do Teksasu.

Największym bohaterem tego spotkania został najlepszy obecnie miotacz drużyny z Houston - Cristian Javier, który nie pozwolił gospodarzom na ani jedno wybicie piłki w pole podczas pierwszych 6 iningów.

Koledzy Javiera z drużyny Astros, którzy zastępowali go w kolejnych iningach, również nie pozwolili Phillies na jakiekolwiek uderzenie w tym spotkaniu. W ten oto sposób zespół Astros został drugą drużyną w historii Serii Światowej, która uniemożliwiła rywalowi wybicie piłki w pole (no hitter).

Pierwszym, którym się to udało byli bejsboliści New York Yankees, a w zasadzie ich miotacz Don Larsen, który w 1956 roku, podczas rozgrywania piątego spotkania w World Series zaliczył tzw „perfect game”, czyli nie pozwolił rywalom na ani jedno uderzenie w meczu.

Takie wydarzenia nie zdarzają się często i są skwapliwie odnotowywane nie tylko przez znawców, ekspertów czy dziennikarzy, ale i zwykłych kibiców.

Poza świetną postawą miotaczy kije bejsbolistów z Teksasu „obudziły” się w piątym iningu, w którym to Astros przy zapełnionych bazach zdobyli aż pięć punktów i to przesądziło o ich zwycięstwie w tym meczu. Teraz przy wyniku 2:2 w serii jeszcze jeden (ostatni) mecz w Filadelfii, a decydujące o tytule mistrzowskim spotkania zostaną rozegrane w Houston.

FINAŁ LIGI PIŁKARSKIEJ MLS

LOS ANGELES FC CZY PHILADELPHIA UNION?

W tegorocznym finale ligi MLS o najlepszą drużynę piłkarską w USA spotkają się zwycięzca Konferencji Wschodniej Philadelphia Union ze zwycięzcą Konferencji Zachodniej Los Angeles FC.

Mecz odbędzie się w Kalifornii 5 listopada na stadionie Banc of California. W drodze do finału zespół z Filadelfii pokonał w finale Konferencji Wschodniej drużynę New York City 3:1, natomiast Kalifornijczycy z Los Angeles FC w jeszcze bardziej przekonywujący sposób pokonali w finale Konferencji Zachodniej zespół z Teksasu – Austin FC 3:0.

FORT WORTH –TEKSAS - WTA FINALS

CZY IGA ŚWIĄTEK WYGRA TURNIEJ W FORT WORTH?

W tym roku impreza kończąca sezon tenisowy jest rozgrywana na nawierzchni twardej w hali Dickies Arena w Fort Worth mogącej pomieścić tys. kibiców. W turnieju wystąpi osiem najlepszych obecnie tenisistek świata wg rankingu WTA Race.

Turniej ma rangę 5. pod względem prestiżu zawodów, tuż po czterech konkursach wielkoszlemowych.

Również pula nagród pieniężnych jest imponująca. Wystarczy tylko nadmienić, że panie za samo zakwalifikowanie się do turnieju dostają po 110 tys. dol., taką samą kwotę otrzymują za każde zwycięstwo, natomiast ta zawodniczka, która wygra zawody nie przegrywając żadnego spotkania, może liczyć na ponad 1 mln 600 tys. dol. Dodatkowo można zarobić 1,500 punktów w klasyfikacji WTA. Jest więc o co walczyć.

Panie zostały podzielone na dwie grupy. W grupie „Tracy Austin” występują: Iga Świątek WTA Ranking 1, Coco Gauff WTA Ranking 4, Caroline Garcia WTA Ranking 6, Daria Kasatkina WTA Ranking 8.

W tej grupie zdecydowaną faworytką jest nasza Iga, która od 30 tygodni jest liderką rankingu i nic nie wskazuje na to, aby tę pozycję szybko opuściła.

Polka wygrała w 2022 roku osiem turniejów, w tym dwa wielkoszlemowe. Miała serię 37 zwycięstw z rzędu – najdłuższą w XXI wieku.

Polka, zgodnie z oczekiwaniami, wygrała dosyć łatwo swój pierwszy mecz przeciwko Darii Kasatkinie 2:0, w setach 6:2 i 6:3, grając na 70 % swoich możliwości.

W drugim meczu tej grupy Caroline Garcia pokonała Coco Gauff również w dwóch setach 2:0. Garcia oraz Świątek są faworytkami tej grupy na grę w półfinałach.

W drugiej grupie „Nancy Richey” występują: Ons Jabeur WTA Ranking 2, Jessica Pegula WTA Ranking 3, Maria Sakkari WTA Ranking 5 oraz Aryna Sabalenka WTA Ranking 7.

W dotychczasowych meczach w tej grupie najlepsze wrażenie sprawia Greczynka Maria Sakkari, która wygrała już dwa spotkania - najpierw z Amerykanką Pegulą 2:0, następnie tym samym rezultatem - bez straty seta - odprawiła Arynę Sabalenkę.

Tym samym Maria Sakkari została już pierwszą półfinalistką tej imprezy. Pozostałe wyniki tej grupy: Sabalenka-Jabeur 2:1, Pegula-Jabeur 1:2.

Kto zostanie drugą półfinalistką z tej grupy oprócz Sakkari zadecyduje ostatnia runda.

Andy Warta
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor