08 września 2022

Udostępnij znajomym:

Królowa Elżbieta II, najdłużej panująca monarchini w historii Wielkiej Brytanii, zmarła w czwartek, 8 września, w zamku Balmoral w swojej szkockiej posiadłości. Miała 96 lat i zasiadała na tronie od 25 roku życia. Jej śmierć oznacza koniec jednych z najbardziej udanych rządów pośród wszystkich współczesnych monarchii.

W XX wieku monarchowie w całej Europie zostali zdetronizowani, wygnani lub straceni. Elżbieta dorastała w otoczeniu pochodzących z królewskich rodzin krewnych, którzy w chaosie II wojny światowej uciekali ze swoich rodzinnych krajów i szukali schronienia w Anglii. Ale pod jej rządami brytyjska monarchia nie tylko przetrwała, ale cieszyła się ogromną popularnością, tak jak sama królowa.

Lubiana przez (prawie) wszystkich

Niedawny sondaż w Wielkiej Brytanii pokazał, że królowa cieszyła się aż 75 procentową przychylnością. Jej popularność często przytaczana była jako powód, dla którego Anglia pozostaje monarchią. W biografii „Królowa naszych czasów” autor Robert Hardman przytacza słowa Neville'a Wrana z Partii Pracy: „Największym problemem, jaki mamy, jest królowa! Wszyscy ją kochają”.

Sympatia wobec królowej może wydać się dziwna dla osób zaangażowanych w politykę w innych krajach. Od dziesięcioleci była ona bowiem kochana nie za charyzmę czy wielki talent retoryczny, ale za jej niezłomną i nadludzką zdolność do pozostawania neutralną w każdej sytuacji.

Zamknięta księga

„Nigdy nie narzekaj, nigdy nie tłumacz”, to motto rodziny królewskiej, a sama Elżbieta II była jego żywym ucieleśnieniem. Była bardzo zdyscyplinowana, stając się niejako czystą kartą, którą każdy mógł zapełnić na swój sposób. Z bycia trochę nudnym uczyniła formę sztuki, którą praktykowała najlepiej na świecie. Zrobiła z tego największy atut monarchii: królowa Elżbieta II była każdym, kim naród chciał, by była. Nie opowiadała się po żadnej ze stron, nie brała udziału w waśniach politycznych, nie pokazywała emocji. Była jak zamknięta księga. Wiele osób uważa, że musiało to być dla niej wyczerpujące.

W kolejce do tronu

Elżbieta urodziła się 21 kwietnia 1926 roku. Mniej więcej w tym czasie wymyślono telewizję, trzy lata później wybuchł Wielki Kryzys w Ameryce, a zaledwie osiem lat wcześniej bolszewicy dokonali egzekucji na rosyjskiej rodzinie carskiej.

W tym czasie Elżbieta była trzecia w kolejce do tronu i mało prawdopodobnym celem dla czyjegokolwiek rewolucyjnego zapału. Była najstarszą córką drugiego syna, a jej wuj Edward był następcą tronu.

W 1936 Edward zrzekł się panowania zaledwie po roku, a zastąpił go ojciec Elżbiety, stając się Jerzym VI. Elżbieta stała się nagle następczynią tronu i ważnym atutem w dyplomacji. Kiedy w 1952 roku zmarł ojciec Elżbiety, zgodnie z protokołem zastąpiła go w wieku 25 lat na stanowisku. Podobno początkowo była przytłoczona brutalną powtarzalnością czynności pracującego monarchy, czemu dała wyraz podczas długiej podróży po Australii mówiąc: nuda, nuda, nuda. Jednak później nikt już nigdy nie przyłapał królowej mówiącej coś podobnego. Zamiast tego miała tendencję do besztania tych, którzy sugerowali, że któreś z jej królewskich obowiązków może być nieciekawe.

Powściągliwość Elżbiety była wynikiem przyjętej dyscypliny w życiu. Została nauczona wznosić bariery wokół swoich prywatnych myśli i uczuć – czytamy w jej biografii. Te bariery dobrze się jej przysłużyłyby przez dziesięciolecia pracy. Autorka tej książki, Tina Brown, zwraca uwagę, że jej odmowa udzielenia choćby jednego wywiadu przez cały okres panowania tylko pogłębiła jej tajemniczość.

Jak na scenie

Od wczesnych dni jej panowania, tych, którzy spotkali królową, uderzały jej widoczne umiejętności jako wykonawcy, aktora, performera.

Danny Boyle, który wyreżyserował udział królowej podczas jej występu na ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Londynie w 2012 roku, ujął to w ten sposób: „Królowa ma instynkt performerki, w końcu jest na scenie cały czas”.

„Ona ma być tak nieomylna jak papież i neutralna jak Szwajcaria” pisał Robert Hardman w biografii zatytułowanej „Queen of Our Times”. „A jednocześnie będąc człowiekiem, interesującą, szeroko pozytywną i zawsze lubianą postacią”.

To, co było największą zaletą jej panowania, czyli neutralność, stało się jej największą polityczną słabością. To było niejasne poczucie, że jest trochę nudna. „Nie zrobiła i nie powiedziała nic, co ktokolwiek będzie pamiętał” – powiedział historyk David Starkey w 2015 roku.

Dla królowej, której panowanie obejmowało więcej niż jeden królewski skandal, bycie niezapomnianym samo w sobie byłoby zwycięstwem. Ale królowa była sprytniejsza. W ciągu ostatniej dekady mieliśmy do czynienia z lawiną królewskich ślubów, plotek i skandali. Ale jej zachowanie sprawiło, że pozytywnie wyrażali się o niej przedstawiciele wszystkich politycznych obozów.

Jedynym godnym uwagi wyjątkiem było jej poparcie udzielone drugiemu synowi, Andrew. W 2011 roku został on oskarżony o nadużycia seksualne wobec nieletnich wraz z Jeffreyem Epsteinem. Podobno królowa natychmiast posłała po niego i zapytała, czy to prawda, a kiedy Andrew zaprzeczył wszystkim oskarżeniom, pokazała mediom, że ma on jej ochronę. Nawet po tym, jak pojawiły się nowe dowody, królowa odmówiła całkowitej banicji syna.

Odgrywała szczególną rolę jako królowa

Pięcioro jej bezpośrednich poprzedników było cesarzem lub cesarzową wielkiego imperium. Ale zanim Elżbieta objęła tron Imperium Brytyjskie już nie istniało. Zamiast tego miała nadzorować przeobrażenie do wspólnoty, w której posiadała ogromną władzę symboliczną i absolutnie żadnej władzy politycznej.

Na początku jej rządów nadal oczekiwano, że będzie wybierać premierów, decydować, kiedy rozwiązać parlament, a nawet sprawdzać twórczość teatralną swojego kraju i żeglować po świecie na królewskim jachcie – pisze Brown. Tak się jednak nie stało.

W 1975 r. nowo niepodległa Papua-Nowa Gwinea poprosiła Elżbietę, by została ich ceremonialną głową państwa. „Lubili ją”, wyjaśnia Hardman, „chcieli kogoś neutralnego i podobały im się zaszczyty i odznaczenia, które mogła nadawać”.

Antony Jay, autor „Elizabeth R”, uważał, że królowa ma dwie role, które były unikalne dla niej i jej panowania. Hardman wyjaśnia to w następujący sposób: „Królowa była głową państwa, ze z góry określoną i zdefiniowaną rolą. Drugą było to, co Jay nazwał „głową narodu” - bardziej osobiste i mniej konkretne zachowanie, obejmujące jej rolę „ogniska lojalności”, zachowania tradycji i ciągłości, czy obowiązkowej służby publicznej i wielu innych.”

Królowa była głową państwa, ponieważ prawa dziedziczenia ją nią uczyniły. Ale była też głową narodu, ponieważ jej szczególne umiejętności, celowa obojętność i niezłomne oddanie obowiązkom, a także jej długowieczność sprawiły, że tak bardzo się nadawała do tego zadania.

Co się stanie teraz, bez niezachwianej obecności królowej?

„Jeśli usuniemy Elżbietę II z kadrów ukazujących splendor państwowych obiadów dla prezydentów odwiedzających nasz kraj, uroczystych pogrzebów poległych bohaterów wojennych, czy otwarcia Parlamentu, gdy samo spojrzenie na jej szkarłatną, aksamitną szatę z gronostajów sprawiało, że nawet najbardziej niesforny premier prostował się na krześle, to jak ktokolwiek będzie wiedział, jak być Brytyjczykiem?” - pisze Brown.

W ciągu prawie 70 lat zasiadania na tronie królowa była pomostem między przeszłością a teraźniejszością, niezbędnym i niezachwianym. Cokolwiek wniesie jej następca, będzie musiało być inne. Wkrótce zobaczymy, czy i jak będzie jej brakować.

rj

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor