Ponad 20 milionów ton kryształów chlorku sodu używanych jest każdego roku w okresie zimowym do usuwania śniegu i lodu na amerykańskich drogach. W ciągu ostatnich 50 lat stężenie chlorku w jeziorach i rzekach wzrosło czterokrotnie, a w niektórych przypadkach zwiększyło się nawet stukrotnie.
Naukowcy obawiają się, że sól przemysłowa trafiająca zimą na drogi, zaczyna niszczyć zbiorniki wodne w kraju, narażając na wymarcie wszystko, co się w nich znajduje, od ryb i żab po mikroskopijny zooplankton.
Sól, którą posypuje się chodniki i zrzuca na drogi, przez dziesięciolecia stanowiła najtańszy i najskuteczniejszy sposób na ograniczenie wypadków drogowych i upadków pieszych podczas zimowych burz, kiedy robi się ślisko.
Jednak naukowcy przytaczają coraz więcej dowodów na to, że te tony kryształów chlorku sodu - ponad 20 milionów w skali kraju każdego roku - zwiększają zasolenie setek jezior, szczególnie na Północnym Wschodzie i Środkowym Zachodzie, gdzie na drogi wyjeżdża ponad milion ciężarówek rocznie.
“Zwiększa się świadomość w odniesieniu do wpływu soli przemysłowej, która trafia na drogi, na organizmy i ekosystemy" - powiedziała Victoria Kelly, ekspert z Cary Institute of Ecosystem Studies w Nowym Jorku.
“Mamy do czynienia z rosnącym stężeniem (soli) w wodzie rzecznej, jeziorach, strumieniach” - dodała.
Naukowcy zastanawiają się, co stanie się z organizmami żyjącymi w słodkowodnych zbiornikach i co stanie się w ogóle z tymi zbiornikami?
Wydaje się, że po raz pierwszy soli użyto w latach 40. ubiegłego wieku w New Hampshire, a środkiem na skalę masową do rozmrażania i zwalczania śliskości zimowych, stała się w miarę rozrastania się miast i budowy autostrady.
W ciągu ostatnich 50 lat stężenie chlorku sodu w niektórych jeziorach i rzekach wzrosło czterokrotnie, a w kilku przypadkach zwiększyło się stukrotnie.
W ubiegłym roku National Academy of Sciences stwierdziła, że ponad 40 procent zbadanych 327 jezior doświadczyło długotrwałego zasolenia, a tysiące innych było zagrożonych.
Naukowcy oszacowali również, że prawie 50 jezior, w tym małe w Minnesocie, Wisconsin i Rhode Island, mogą przekroczyć próg stężenia chlorku sodu Agencji Ochrony Środowiska (EPA) do 2050 r. Stanowi to duże zagrożenie dla wszelkich organizmów w środowisku słodkowodnym.
Eksperymenty przeprowadzone w laboratoriach Rensselaer Polytechnic Institute w Troy w stanie Nowy Jork wykazały, że wyższe stężenie soli obniżało tempo wzrostu pstrąga tęczowego i zmniejszało liczebność zooplanktonu - maleńkich zwierząt lub larw, które mają krytyczne znaczenie dla łańcucha pokarmowego w wodzie i utrzymania czystości jezior i strumieni.
Inne badania wykazały, że zasolenie jezior i strumieni zmniejsza liczbę ryb i płazów, zabija rośliny i zmienia różnorodność tych słodkowodnych ekosystemów.
Wzrost jej stężenia w glebie uniemożliwia korzeniom roślin pobieranie wody, w konsekwencji powodując ich karłowacenie i usychanie. Poza tym niszczy betonowe elementy infrastruktury drogowej (krawężniki, płytki chodnikowe, kostkę brukową, itp.), a także przyśpiesza korozję podwozi i karoserii aut.
Jednak wiele stanowych i lokalnych agencji poszukuje obecnie sposobów na zmniejszenie zużycia soli, ponieważ jej wpływ na środowisko staje się bardziej widoczny.
Na drogi wprowadzany jest nowoczesny sprzęt do skuteczniejszego rozprowadzania soli. Ponadto do soli dodawane są upłynnione substancje organicznych, które pomagają soli przykleić się do nawierzchni. To zmniejsza jej zużycie, zapobiegając jej natychmiastowemu zmyciu.
Agencje od New Jersey po Dakotę Północną używają mieszaniny zawierającej sok z buraków; New Hampshire i Maine z melasą. Departamenty wykorzystują także odpady z produkcji piwa, a co najmniej w jednym powiecie w Wisconsin - solankę z produkcji sera.
JT