Matka chłopca, który zmarł po tym, jak został wyciągnięty z jeziora Michigan w czasie minionego weekendu, wypowiedziała się publicznie, ponieważ chce, aby inni rodzice uzyskali informacje, których ona nie miała.
W poniedziałek w rejonie Chicago obowiązywało ostrzeżenie dotyczące niebezpiecznych warunków na plaży. W czasie weekendu z powodu bardzo wysokich fal i silnych prądów utonęło troje dzieci.
Ofiary utonięć to chłopcy. O godz. 4:45 po południu w sobotę w wodzie, około 40 jardów od brzegu w parku stanowym Indiana Dunes, został znaleziony 10-letni Joshua Torres. Chłopiec trafił do szpitala Porter Regional, a następnie został przetransportowany helikopterem do szpitala dziecięcego Comer, gdzie później zmarł.
Niecałą godzinę później urzędnicy otrzymali wezwanie dotyczące nieletniego chłopca, zaginionego w tym samym rejonie. Ratownicy zlokalizowali 14-letniego Malika Freemana z Aurory w ciągu kilku minut, ale został wyciągnięty z wody jeziora Michigan w stanie krytycznym. Chłopiec trafił do szpitala Porter, a następnie do Comer Children's Hospital, niestety nie udało się go uratować.
"Był kochany przez tak wiele osób. Był takim dobrym chłopcem. Takim dobrym" - powiedziała Micah Freeman, matka chłopca.
Micah i Darren Freeman wciąż nie mogą uwierzyć, że ich syn nie żyje. Jego matka na własne oczy widziała, jak jej bardzo dobrze pływający syn, wyciąga rękę w powietrze. Widziała, że ma kłopoty. Jej mąż, przypadkowy obserwator i dwóch ratowników rzuciło się na pomoc dziecku, ale Malik zniknął pod falami. Nikt nie mógł go znaleźć, dopóki nie było już za późno.
Rodzina pozostaje w głębokiej żałobie, ale wyraża także swoją złość i rozczarowanie. Kiedy dowiedzieli się, że prawie w tym samym miejscu, godzinę przed ich synem utonął 10-latek i nikt nie został ostrzeżony, nie kryli rozgoryczenia faktem, że plaża nie została zamknięta.
"Powinni po prostu kazać wszystkim wyjść z wody, zamknąć plaże tego dnia, informując, że doszło tam do tragedii" - powiedziała Micah Freeman. "Nie powiedzieli nikomu, co się stało z 10-latkiem".
"To nie powinno być normalne, kiedy ktoś trafi życie" - dodał Darren Freeman. "Malik utonął w sobotę, a plaża była normalnie otwarta w niedzielę".
Monitor