Prezydent-elekt Donald Trump zbliżył się do uzyskania większości głosów w tych wyborach prezydenckich, jednak tegoroczna przewaga głosów okazała się drugą najniższą od 1968 roku i pokazuje, jak bardzo podzielona politycznie jest Ameryka.
Po podliczeniu 96% głosów, Trump uzyskał 49,97%, a wiceprezydent Harris 48,36%, co daje stosunek 76,9 mln głosów do 74,4 mln – według Associated Press. U.S. Election Atlas podaje wyższą łączną liczbę głosów i nieco mniejszą przewagę: 49,78% do 48,23%, czyli 77,1 mln głosów do 74,7 mln.
To najwyższy procent, jaki Trump otrzymał w trzech startach w wyborach prezydenckich. W 2016 r. uzyskał nieco mniej niż 46%, a w 2020 r. mniej niż 47%. Głosy są nadal liczone, więc ostateczny wynik poznamy nieco później.
Oczywiście, wybory prezydenckie w USA nie są rozstrzygane przez głosowanie powszechne; rozstrzyga je Kolegium Elektorów. I pod tym względem Trump odniósł duże zwycięstwo w Kolegium Elektorów 312 do 226, największe od 2012 roku.
W 2016 roku Trump wygrał również w Kolegium Elektorów, ale przegrał w głosowaniu powszechnym o 3 miliony z demokratką Hillary Clinton. Powodem wzrostu głosów powszechnych Trumpa tym razem jest to, że Harris uzyskała znacznie mniej głosów niż prezydent Biden w 2020 roku w stanach niebieskich. Tylko w Nowym Jorku i Kalifornii Harris straciła prawie 3 miliony głosów w porównaniu z Bidenem. W Nowym Jorku Harris straciła około 900 000 głosów, ale Trump zyskał tylko około 200 000 głosów w porównaniu ze swoim wynikiem z 2020 roku. W Kalifornii Harris zdobyła około 1,9 miliona głosów mniej niż Biden, ale Trump zdobył tylko około 60 000 więcej.
jm