19 września 2018

Udostępnij znajomym:

Bill Daley oficjalnie ogłosił, że będzie starał się o fotel burmistrza Chicago. 70-letni Daley idzie w ślady ojca i brata. Dołącza do bardzo zatłoczonej listy kandydatów na stanowisko Chicago, ale jego nazwisko jest najbardziej rozpoznawalne w tym gronie.

Jest synem legendarnego 38. burmistrza Richarda J. Daleya (urzędującego w latach 1955 -1976) oraz bratem długoletniego 43. burmistrza Richarda M. Daleya (1989-2011), po którym władzę w mieście przejął Rahm Emanuel. Urzędujący burmistrz ogłosił ostatnio, że nie będzie ubiegać się o trzecią kadencję.

Bill Daley jest byłym szefem Kancelarii Białego Domu w administracji Baracka Obamy (2011) i sekretarzem ds. handlu za prezydentury Billa Clintona. Finansista obecnie jest współwłaścicielem jednego z funduszy hedgingowych.

Pięć lat temu Bill Daley był przez cztery miesiące kandydatem na gubernatora. Szybko zebrał ponad milion dolarów na kampanię, w której obiecywał jednocześnie naprawić fatalne finanse stanu. Chociaż związany był z waszyngtońską polityką, Bill Daley nigdy sam wcześniej nie ubiegał się o urząd w wyborach.

Pięć lat temu poprzysiągł, że nigdy więcej nie wystartuje w żadnych wyborach, ale w poniedziałek zmienił zdanie. Ubiega się o urząd burmistrza Chicago, który jego ojciec i brat piastowali łącznie przez 43 lata. Kolejny członek tej politycznej chicagowskiej dynastii, John Daley, jest od 1992 r. komisarzem powiatu Cook, a wcześniej zasiadał w stanowym Kongresie.

"Stan Illinois jest wspaniały. Jest jednak wiele problemów i myślałem, że mogę coś zrobić, ale to jest dom. Tutaj mieszkam, tu umrę. Taka jest różnica. Widziałem jak mój ojciec i brat prowadzili to miasto, trudności z tym związane, ale i radość, jaką czerpali, próbując coś zmienić i pomóc ludziom. A ludzie z Chicago byli wyjątkowo dobrzy i mili dla naszej rodziny” - wyjaśniał Bill Daley w rozmowie udzielonej “Chicago Tribune” swoją decyzję o starcie w wyborach na burmistrza.

Bill Daley będzie musiał udowodnić, że jego kandydatura nie wraca do przyszłości. Nazwisko Daley ma wielu przeciwników, którzy mogą spróbować obarczyć go niepowodzeniami jego brata. Richard M. Daley odszedł z urzędu w 2011 roku po nadzorowaniu długiego wzrostu gospodarczego i stabilności politycznej, ale także pozostawiając zadłużone finanse miasta .

Media, nie tylko chicagowskie, zarzucały im imperialny styl, który nierzadko przybierał wymiar nadużycia władzy. Doszło do tego podczas zamknięcia lotniska w Meigs Field w 2003 roku, wkrótce po reelekcji, w akcie jednostkowej decyzji podjętej przez burmistrza, bez aprobaty Rady Miejskiej czy Federalnej Administracji ds. Lotnictwa (FAA). Jako małe lotnisko przylegające do Soldier Field, Meigs Field było używane przez zwykłe samoloty i helikoptery. Daley i jego zwolennicy dowodzili, że lotnisko stanowiło zagrożenie dla wieżowców.

Kolejnym nadużyciem władzy stał się Hired Truck Program, który polegał na zatrudnianiu prywatnych samochodów ciężarowych do wykonywania prac miejskich. Sześciomiesięczne dochodzenie prowadzone przez dziennik “Chicago Sun-Times” w roku 2004 ujawniło, że biorące w nim udział firmy były opłacane za niewielką albo żadną pracę, miały powiązania z mafią albo były związane z pracownikami miejskimi. Właściciele samochodów ciężarowych płacili również łapówki za możliwość zakwalifikowania się do programu. Ostatecznie został on zlikwidowany w roku 2004.

Inny kontrowersyjny pomysł Richarda Daleya to dzierżawa systemu parkometrów na 75 lat. Umowa o wartości $1.16 miliardów z trudem pokryła luki budżetowe miasta. Przedsięwzięcie znacznie podwyższyło stawki za parking i oczywiście nie rozwiązało problemów finansowych administracji.

Bill Daley stanął w maju w obronie swojego starszego brata, po tym jak jego urzędujący następca, Rahm Emanuel, obarczył Richarda M. Daleya odpowiedzialnością za emerytalny kryzys finansowy spowodowany zadłużeniem czterech funduszy, z których wypłacane są świadczenia pracownikom miejskim.

"Obwinianie poprzedniej administracji, która odeszła siedem lat wcześniej, jest niezrozumiałe" - powiedział Bill Daley, który zastąpił Emanuela na stanowisku szefa Kancelarii Białego Domu w administracji prezydenta Baracka Obamy. "To tak, jakby Obama obwiniał Busha po siedmiu latach, mówiąc: mam ten problem na Bliskim Wschodzie, a to przez George'a Busha (...). To trochę smutne" - dodał.

Burmistrz Emanuel w swojej krytycznej wypowiedz z początku maja nie wymienił jednak nazwiska poprzednika. Bill Daley dodał, że "trudno dziś być w polityce" i że "docenia pracę", którą musi wykonać Emanuel. Ale - jak powiedział - nie jest to żadna wymówka dla braku szacunku dla byłego burmistrza, który pokazał "klasę" nie osądzając swego następcy.

"Rich ma szacunek dla urzędu" - dodał William Daley. "Odszedł ze stanowiska i niczego nie komentuje. Pokazał klasę. To prawdziwy kontrast między tymi dwoma stylami (rządzenia)" - mówił. "Obserwowałem mojego brata przez 22 lata, a mój ojciec przez 21 lat radził sobie z problemami w trudnych czasach. Ale po siedmiu latach nie sądzę, by mój tata obwiniał burmistrza (Martina) Kennelly'ego. A Rich siedem lat później zrzucał winę na Gene'a Sawyera i Harolda Washingtona" - bronił byłych burmistrzów Wiliam Daley.

Sam Bill Daley spotyka się także z krytyką za silne związki z sektorem finansowym, od nowojorskiej Wall Street po chicagowską LaSalle Street. Zatem będzie musiał przekonać mieszkańców Chicago, że warto mu zaufać i postawić na jego doświadczenie z sektora prywatnego i rządu.

Daley twierdzi, że najlepiej nadaje się do nadzorowania dalszego wzrostu gospodarczego miasta. Mając silne powiązania z korporacyjnymi darczyńcami i dysponując osobistym majątkiem, Daley powinien dysponować solidnymi środkami finansowymi na kampanię.

"Kocham to miasto. Całe moje życie spędziłem w tym mieście. Moje dzieci mieszkają tutaj i moje wnuki. Całe moje rodzeństwo mieszka w tym mieście. Mam więc nadzieję, że na tym etapie mojego życia mogę dodać coś do przyszłości miasta "- powiedział Daley. "Mamy wiele problemów, jak każde miasto. Moim celem jest uczynienie Chicago bezpieczniejszym, silniejszym i bardziej przystępnym dla wszystkich ludzi w mieście” - deklarował.

Daley zapowiedział, że walka miasta z przestępczością i falą strzelanin będzie priorytetowa. Będzie również działał na platformie umocnienia dzielnic i uczynienia miasta bardziej przystępnego dla mieszkańców, po tym jak burmistrz Emanuel wprowadził rekordową podwyżkę podatku od nieruchomości i dodatkowe opłaty.

Bill Daley nie chce być kandydatem, który kojarzony jest tylko z doświadczeniem w świecie finansowym, chce być kandydatem dzielnic i rodzin.

"Nie mogę wygrać wyborów, będąc kandydatem-finansistą. Biznes i sektor prywatny mają kluczowe znaczenie dla przyszłości tego miasta i muszą być wspierane, ale wiem, gdzie są głosy, i wiem, gdzie mieszkają ludzie"- powiedział Daley. “Większość mieszka w dzielnicach poza centrum miasta. Mam nadzieję, że zdobędę ich głosy” - dodał.

JT

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor