Śledczy z biura koronera powiatu Cook rzadko odwiedzają miejsca zgonów, do czego są zobligowani obowiązującymi przepisami. W ostatnich trzech latach pojawili się średnio na miejscu co piątego zgonu.
Śledczy z tego powiatowego biura nie pojawili się na miejscu zgonu w przypadku tak głośnych spraw, jak Laquana McDonalda, Quintonio LeGriera i Bettie Jones - każda z tych ofiar została zastrzelona przez chicagowską policję.
Nie tylko doszło później do protestów przeciwko brutalności policji, ale także do wypłaty wielomilionowych odszkodowań z pieniędzy podatników. O zabójstwo 17-letniego McDonalda został oskarżony funkcjonariusz Jason Van Dyke.
Na ponad 15,000 zgłoszonych przypadków zdarzeń z ofiarami śmiertelnymi, eksperci biura koronera powiatu Cook zostali wysłani w 2,869 miejsc w Chicago i na przedmieściach powiatu Cook między sierpniem 2014 r. a październikiem 2017 roku. Nikt nie pojawił się na miejscu 12,303 zgonów, w tym większości były to zabójstwa i wypadki.
W ciągu tego trzyletniego okresu biuro koronera prowadziło co najmniej jedno śledztwo w sprawie śmierci każdego dnia, ale czasami było to aż 31 postępowań.
Zdarzało się jednak, że przez 130 dni nikt z biura koronera nie udał się na miejsce zabójstw, samobójstw i wypadków, a także zgonów z przyczyn naturalnych - wynika z analizy dokumentów przeprowadzonej przez dziennikarzy “Chicago Sun-Times”. Ponadto:
- Zespół śledczy biura koronera, który dyżuruje codziennie przez całą dobę, pojawił się na miejscu 56 proc. samobójców w powiecie Cook i 23 proc. zabójstw.
- Powód, dla którego śledczy decydują się zrobić oględziny zwłok na miejscu zdarzenia, wydaje się być niespójny, ustalany indywidualnie przez każdą zmianę.
- Jeden ze śledczych udał się na miejsce 36 proc. z 1,036 zgonów, więcej niż ktokolwiek inny z biura koronera powiatu Cook.
- Eksperci przeprowadzili oględziny blisko 20 proc. miejsc zgonów w Chicago. Na przedmieściach było pod tym względem różnie. Nikt z biura nie pojawił się na miejscu ponad 40 procent zgonów w miejscowości Phoenix (w Illinois) i 75 innych na różnych przedmieściach, w tym w Riverdale, gdzie śledczy przebadali 18 z 44 miejsc.
- Biuro koronera powiatu Cook podjęło w ciągu ostatnich trzech lat działania dyscyplinarne przeciwko siedmiu śledczym za niespełnienie standardów agencji dotyczących oględzin miejsc zdarzeń, gdzie doszło do śmierci. Śledczy są zobowiązani do odwiedzenia jednego miejsca zgonu w miesiącu.
W myśl prawa Cook County śledczy z biura koronera powiatu powinni pojawić się na miejscu, gdzie doszło do zabójstw, samobójstw, czy w przypadku osób starszych znalezionych na podłodze ich własnych domów.
Zrealizowanie tego rozporządzenia byłoby zbyt kosztowne - mówią urzędnicy biura koronera. Ich zdaniem należałoby zatrudnić dodatkowych 100 śledczych, aby byli w stanie się udać na miejsce każdej podejrzanej śmierci. Obecnie w biurze koronera zatrudnionych jest 27 takich osób. Doradcy przewodniczącej rady powiatu, Toni Preckwinkle, wskazują, że na razie nie ma pieniędzy, aby zwiększyć zatrudnienie w biurze koronera powiatu.
Urzędnicy powiatowi twierdzą, że mimo tego starają się zwiększyć minimalną liczbę oględzin miejsc zgonów zdarzenia. Jest to część działań zmierzających do poprawy standardów w biurze z długą historią problemów związanych z zatrudnianiem. Pracę dostawały niewykwalifikowane osoby mające znajomości.
W 2012 roku władze powiatowe rozpoczęły wprowadzanie zmian, po tym jak opinię publiczną zbulwersowały doniesienia o przepełnionej kostnicy na zachodzie Chicago, w której ciała były układane jedno na drugim.
Urzędnicy powiatowi komentując raport opublikowany przez “Chicago Sun-Times” podkreślają, że nie znają przypadków, w których brak śledczych z biura koronera na miejscu zdarzenia spowodował zaniedbania w śledztwie kryminalnym prowadzonym przez departamenty policji, które polegają na badaniach lekarskich przy ustalaniu przyczyny zgonu.
Poziom personelu medycznego biura koronera - ich zdaniem - spełnia standardy zalecane przez Krajowe Stowarzyszenie Lekarzy Sądowych. Ponadto, jak podkreślają, biuro koronera ma teraz więcej pracy niż kilka lat temu.
"Na początku 2012 r. jednostka dochodzeniowa przeprowadzała oględziny 60 miejsc zgonów rocznie" - mówi Frank Shuftan, rzecznik prasowy przewodniczącej powiatu Cook Toni Preckwinkle. "W 2014 roku liczba ta wzrosła do 60 miesięcznie, a od 2015 r. wynosiła już około 100 na miesiąc”.
Większość spraw jest otwierana i zamykana w ciągu jednego dnia, więc śledczy z biura koronera nie odnotowują żadnych zaległości, gdy zaczynają zmianę. Ponadto mogą również zbierać informacje od policji i krewnych przez telefon, a także uzyskać dokumentację medyczną.
Śledczy z biura koronera mogą spędzić na miejscu zgonu od 15 minut do kilku godzin. Nadzór nad nimi sprawuje od marca 2015 roku Christopher Kalka, który wcześniej był dyrektorem jednego z wydziałów policji w Nowym Orleanie. Większość śledczych została zatrudniona przed objęciem przez niego stanowiska.
Kilka osób pracowało wcześniej dla koronerów poza powiatem Cook. Wielu pracowało dla departamentów policji. Niektórzy mieli problemy dyscyplinarne.
Anthony King, śledczy biura koronera powiatu Cook od 2011 r., z roczną pensją $59,463, wcześniej pracował jako doradca w centrum opieki nad dziećmi.
King zajmował się sprawą 464 zgonów w ciągu ostatnich trzech lat, ale odwiedził około 21 procent miejsce zdarzeń.
Został na jeden dzień zawieszony w obowiązkach w biurze po tym, jak przyłapano go na spaniu w pracy, co zarejestrowała jedna z kamer monitoringu. Był wtedy kierownikiem ostatniej zmiany. Kilka lat wcześniej także został zawieszony za spanie w pracy.
King był także objęty postępowaniem dyscyplinarnym w sprawie raportu złożonego w 2015 r. przez Kaiulanę Henderson, dotyczącego zgonu pacjenta na zapalenie płuc w szpitalu.
Henderson, która przed zatrudnieniem w 1999 roku w biurze koronera powiatu Cook pracowała jako menedżer sklepu z ubraniami dla kobiet, została zawieszona w obowiązkach za złożenie niedokładnego raportu składającego się z trzech zdań. King zatwierdził go.
Henderson, której roczna pensja wynosiła $80,980, nie odwiedziła w okresie od lutego do maja ub. roku ani jednego miejsca zgonu, za co dostała w maju upomnienie. Otrzymała także naganę od przełożonego za spóźnienia na nocną zmianę.
Henderson prowadziła sprawy dotyczące 224 zgonów w ciągu trzech lat, ale odwiedziła mniej niż 5 procent miejsc zdarzeń.
Ponieważ śledczy z biura koronera nie odwiedzają każdego miejsca zgonu, urzędnicy powiatowi twierdzą, że ustalili obowiązkowe oględziny w przypadku 11 konkretnych sposobów śmierci, w tym podejrzeń samobójstw, zgonów w areszcie policyjnym i zatruć tlenkiem węgla.
Pomimo tych zasad, z analizy dziennika “Chicago Sun-Times” wynika, że śledczy nadal nie odwiedzają miejsc zgonów w tych kategoriach.
JT