Linie lotnicze Southwest Airlines odwołały tysiące lotów zaplanowanych na wtorek i środę, ponieważ firma walczyła o powrót do normalności zimowych burzach, które sprawiły, że urlopowicze utknęli w wielu punktach w całym kraju.
Zakłócenia w lotach mogą trwać kilka dni. Na wielu lotniskach, z których operuje Southwest, w tym na chicagowskim Midway, ludzie spędzają długie godziny w kolejkach i odpoczywają na posadzkach terminali.
Według portalu FlightAware we wtorek przed południem odwołanych było ponad 2,900 lotów w USA, a ponad 2,400 opóźnionych. Większość odwołanych, ok. 2500, należała do linii Southwest, które zmuszone były skasować już ponad 60 procent swoich lotów tego dnia.
FlightAware informuje też, że ta linia lotnicza odwołała również już około 61 procent lotów w środę i 14 procent lotów w czwartek. Giełdowe notowania akcji Southwest spadły we wtorek rano o około 5 procent.
Dlaczego Southwest?
Eksperci lotniczy uważają, że burza miała nieproporcjonalny wpływ na tę właśnie firmę, ponieważ konfiguruje ona swoją sieć połączeń w zupełnie inny sposób, niż inne duże linie lotnicze, takie jak American Airlines, czy Delta. Poza tym Southwest, które od dawna szczyci się dobrymi stosunkami ze swoimi pracownikami, ostatnio również borykało się z niedoborami kadrowymi, co zwiększyło napięcia między zarządem a pracownikami.
W poniedziałek wieczorem i we wtorek rano próbowano kontrolować powstałe szkody, głównie odpowiadając na wściekłe komentarze sfrustrowanych klientów na Twitterze. Linia wielokrotnie przepraszała za odwołania i zapewniała, że robi wszystko co w jej mocy, aby naprawić sytuację.
„Naszym największym problemem w tej chwili jest umieszczenie załóg i samolotów we właściwych miejscach” – napisał rzecznik linii Southwest.
Departament Transportu USA zapowiedział w poniedziałkowym oświadczeniu, że przyjrzy się problemom w Southwest, dodając, że jest zaniepokojony „niedopuszczalnym wskaźnikiem odwołań i opóźnień” linii lotniczej oraz doniesieniami o nieodpowiedniej obsłudze klientów.
Niespotykane problemy
Analitycy zajmujący się liniami lotniczymi uważają, że struktura działania Southwest czyni je wyjątkowo podatnymi na problemy pogodowe, zwłaszcza tak rozległe geograficznie i intensywne jak ostatnie burza. W przeszłości nie zdarzyło się, by jakakolwiek linia lotnicza miała aż tak ogromne problemy operacyjne.
Większość przewoźników lotniczych działa tak, że samoloty wracają do lotniska przesiadkowego po kursie do innych miast – na przykład w United punkty takie obejmują lotniska w Newark, Houston i Denver. Southwest stosuje inne podejście, w którym samoloty latają z jednego miejsca docelowego do następnego bez powrotu do bazy.
Dlatego firmy z tej pierwszej grupy mogą zamykać określone trasy w przypadku złej pogody i wznawiać działalność, gdy warunki się poprawią, bez większych zakłóceń dla innych obsługiwanych regionów. Ale Southwest nie może tego zrobić bez zakłócania wielu innych lotów i tras. Taki system umożliwia lepsze wykorzystanie samolotów, ale może powodować bardzo negatywne skutki, gdy pojawią się problemy, choćby pogodowe.
Niestety, co jest jeszcze gorsze dla klientów, Southwest ma politykę niewymieniania się biletami z innymi liniami lotniczymi, więc w razie problemów linia ta nie może zamienić rezerwacji pasażerów na inne loty.
Problemy dotknęły portów lotniczych w prawie całym kraju: 155 odwołanych lotów z Denver, czyli około 17 procent startów, ponad 115 odwołanych z Chicago Midway, czyli około 38 procent startów, ponad 100 z Las Vegas, podobnie w Baltimore, Dallas, czy Nashville.
Zaczęło sie przed świętami
Minął prawie tydzień, odkąd zimowa burza zaczęła stwarzać problemy dla milionów podróżnych. Liczba odwołanych lotów zaczęła rosnąć już w zeszły czwartek, kiedy dotknęło to 2,600 połączeń. Następnego dnia prawie 6,000, czyli około jednej czwartej wszystkich lotów w USA, zostało odwołanych w całym kraju. W Wigilię odwołano prawie 3,500 połączeń, a kolejne 3,200 wykreślono z rozkładów w Boże Narodzenie.