Minęło 157 lat od czasu, gdy konstytucja Stanów Zjednoczonych zakazała niewolnictwa. To sytuacja, w której jedna osoba jest prawną własnością drugiej. W większości stanów USA niewolnictwo jest nadal legalne jako kara za przestępstwo – mowa o więźniach z prawomocnym wyrokiem skazującym. Jednak 8 listopada wyborcy w pięciu stanach - Alabamie, Luizjanie, Oregonie, Tennessee i Vermont - zdecydują, czy usunąć te wyjątki ze swoich konstytucji stanowych.
To pociągnie za sobą konsekwencje
Około 800,000 więźniów w USA pracuje za darmo bądź za symboliczne centy w ramach resocjalizacji. Siedem stanów nie wypłaca skazanym i jednocześnie pracującym więźniom żadnego wynagrodzenia za większość powierzonych zadań. Zwolennicy zmian twierdzą, że to luka prawna, która ma za cel ludzki wyzysk i trzeba ją jak najszybciej wyeliminować. Przeciwnicy uważają, że wpłynie to negatywnie na cały amerykański wymiar sprawiedliwości.
"Pracowałem przez 25 lat i wróciłem do domu ze 124 dolarami" - mówi skazany, który nigdy nie otrzymał więcej niż 20 centów za godzinę za swoją pracę, która, jak mówi, była "wbrew jego woli i na muszce".
Będą zmiany?
"Zniesienie niewolnictwa zostało dokonane tylko na papierze. Teraz mamy do czynienia z niewolnictwem usankcjonowanym przez państwo, na które jest przyzwolenie" - mówi Savannah Eldrige z Abolish Slavery National Network. Jej organizacja pracuje nad rozszerzeniem liczby stanów, które zakazują niewolnictwa bez żadnych wyjątków i próbowała przekonać ustawodawców w Waszyngtonie do uchwalenia podobnej ustawy zmieniającej konstytucję USA. Kolorado, Nebraska i Utah przyjęły środki zakazujące wszelkich form niewolnictwa od 2018 roku. Eldrige zauważa, że zwolennicy tego rozwiązania są po obu stronach politycznej barykady - w 2023 roku w sumie 18 legislatur stanowych będzie głosować nad przepisami zakazującymi niewolnictwa w całości, w tym także w odniesieniu do osadzonych.
Głosy krytyczne
Stowarzyszenie Szeryfów Stanu Oregon sprzeciwia się tym zmianom. Aktywiści uważają, że doprowadziłoby to do "niezamierzonych konsekwencji" i utraty wszystkich "programów reformatorskich", które obejmują nisko płatne zadania, takie jak praca w bibliotece, kuchni i pralni. Szeryfowie twierdzą, że te programy dają więźniom coś do zrobienia i "służą jako zachęta do dobrego zachowania" - co jest czynnikiem podczas przesłuchań w sprawie zwolnienia warunkowego. Przyznają także, że obecne regulacje prawne też nie są idealne – m.in. dlatego, że dotyczą tylko osób skazanych, pomijając osoby przebywające w areszcie tymczasowym.
Więźniowie napędzają gospodarkę
Zakłady karne na mocy zawartych umów zlecają im wykonanie wszystkiego - od okularów, przez samochodowe tablice rejestracyjne, po ławki w miejskich parkach. Przetwarzają wołowinę, mleko i ser, pracują w centrach obsługi telefonicznej dla agencji rządowych i dużych firm. Firmy, które wcześniej korzystały z pracy więźniów w samym Utah, to między innymi American Express, Apple, Pepsi-Co i FedEx - wynika z czerwcowego raportu American Civil Liberties Union (ACLU).
Co najmniej 30 stanów uwzględnia pracowników więziennych w swoich planach operacyjnych na wypadek klęsk żywiołowych i innych zakłóceń cywilnych. Walczą oni chociażby z pożarami w co najmniej 14 stanach.
fk