Agencje zajmujące się uchodźcami w Chicago kończą niektóre programy. Stany Zjednoczone porzuciły bowiem swoją wieloletnią rolę jako światowego lidera w zakresie przyjmowania uchodźców.
W zeszłym tygodniu sekretarz stanu Mike Pompeo ogłosił, że limit przyjęć uchodźców na następny rok fiskalny zostanie ustalony na 30,000, na najniższym poziomie od czasu wprowadzenia Refugee Act w 1980 roku. Na początku tego roku Departament Stanu sygnalizował, że mniej agencji może zostać zatrudnionych do pracy nad przesiedleniem w 2019 roku. Limit uchodźców w ostatnim roku podatkowym ustalono na 45,000.
Liczby te nigdy nie były tak niskie. W tym roku do Stanów Zjednoczonych przyjęto nieco ponad 15,000 uchodźców - podał Departamentu Stanu. Liczba ta jest najniższa w historii tego kraju przy równoczesnym największym kryzysie uchodźczym na świecie - pisze dziennik “Chicago Tribune”.
Zmniejszenie liczby uchodźców jest także odczuwalne w naszym mieście, bo niektóre agencje ds. przesiedleń od miesięcy nie przyjęły nowych uchodźców. W szczytowym momencie agencje w Illinois pomagały przesiedlić nawet ponad 500 nowych osób miesięcznie. Teraz, od kilku miesięcy, mają mniej niż 50 osób.
Mniej uchodźców oznacza niższe federalne dofinansowanie dla agencji, które otrzymują pieniądze od Departamentu Stanu. Muszą być kreatywne, aby przetrwać.
Ponadto Departament Stanu już w grudniu ogłosił: ci, którzy przesiedlają mniej niż 100 uchodźców rocznie, zostaną zamknięci lub skonsolidowani.
"Zmiany pozwolą zmniejszyć koszty i uprościć struktury zarządzania, aby pomóc amerykańskiemu programowi przyjmowania uchodźców w sposób odpowiedzialny i zrównoważony w dłuższej perspektywie" - powiedziała rzeczniczka Departamentu Stanu. Departament Stanu odmawia uznania swoich przedstawicieli.
"Jeśli nie ma ludzi, to nie ma pieniędzy i nie ma możliwości utrzymania infrastruktury programu lub agencji” - powiedziała Jessica Schaffer, dyrektor HIAS Chicago, agencji, która została zmuszona zakończyć usługi przesiedleńcze po dyrektywie Departamentu Stanu.
HIAS Chicago nie była jedyna. Spośród 50 lokalnych oddziałów krajowych agencji dotkniętych decyzją departamentu, sześć zostało zamkniętych, a 21 zdecydowało się zawiesić działalność do końca roku fiskalnego - wynika z danych Departamentu Stanu. Od 5 lipca w całym kraju działało 268 lokalnych oddziałów.
W Chicago pozostało pięć agencji przesiedleńczych.
World Relief Chicago odnotował spadek funduszy o około $300,000 - powiedział John Barcanic, dyrektor wykonawczy agencji. Jeśli szybko coś się nie zmieni, większa liczba pracowników i biur będzie zagrożona.
Dla mniejszych agencji przesiedleńczych, takich jak Ethiopian Community Association, które zredukowały liczbę pracowników z pięciu do dwóch w pełnym wymiarze czasu i jednego pracownika na pół etatu, kolejnym krokiem może być zawieszenie działalności.
"Możemy zostać zamknięci dziś lub jutro. Nie wiemy. Wciąż czekamy. Trudno cokolwiek powiedzieć "- powiedział Almaz Seyoume, kierownik programu przesiedleń dla uchodźców.
W roku fiskalnym 2017, RefugeeOne przesiedliło 728 uchodźców - najwięcej w swojej historii. W tym roku jest mało prawdopodobne, że osiągnie 200 - poinformował Jims Porter, rzecznik agencji i koordynator jej polityki.
Lekcje angielskiego, które kiedyś obejmowały pięć poziomów i miały listę oczekujących, teraz mają mniej niż 10 uczniów tylko na trzech poziomach.
Brak uchodźców zniszczył infrastrukturę agencji.
"Naprawdę ciężko jest skompilować wszystkie programy z powrotem" - powiedział Schaffer.
Agencje wskazują na szereg czynników, które zmniejszyły liczbę uchodźców przybywających do Stanów Zjednoczonych. Prezydent Donald Trump ustalił limit na 30,000 na rok fiskalny 2019 - najniższy w historii programu. W styczniu Departament Bezpieczeństwa Kraju o zwiększył środki kontroli przesiewowej uchodźców.
"Uchodźcy, którzy są już zatwierdzeni do przesiedlenia, muszą teraz wrócić i powtórzyć poprzednie kontrole w ramach ulepszonych mechanizmów bezpieczeństwa, co naprawdę spowalnia proces. Myślę, że to było zamierzone ze strony administracji" - stwierdził Porter.
Pod koniec czerwca Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych przyznał rację prezydentowi Donaldowi Trumpowi w sprawie dekretu imigracyjnego. Wydany w ubiegłym roku dokument ogranicza przyjazdy do Stanów Zjednoczonych z siedmiu państw, z których pięć to kraje muzułmańskie.
Większość sędziów przyjęła argumenty, że u podstaw dekretu leży bezpieczeństwo, a nie kwestie religijne. Podczas rozprawy przedstawiciele administracji wskazywali, że ograniczenia w przyjazdach do USA dotyczą nie tylko krajów muzułmańskich.
Pierwszy dekret imigracyjny Donald Trump wydał niedługo po objęciu urzędu.
Dotyczył on wyłącznie krajów muzułmańskich i został zablokowany przez kilka sądów.
Dwa miesiące później rząd USA ogłosił zmodyfikowaną wersję dokumentu, która weszła w życie tylko częściowo. Ostatecznie, we wrześniu 2017 roku prezydent Trump wydał trzecie rozporządzenie ograniczające przyjazdy do Stanów Zjednoczonych, które stało się przedmiotem rozprawy Sądu Najwyższego.
Dekret dotyczył ośmiu krajów: Iranu, Libii, Syrii, Jemenu, Somalii, Czadu, Wenezueli i Korei Północnej. W kwietniu tego roku Czad został wykreślony z tej listy.
W ubiegłym roku fiskalnym tylko ośmiu uchodźców zostało przesiedlonych do Illinois, pochodzący z pięciu krajów, które znalazły się na liście. W przeszłości były to setki uchodźców. W 2017 r. do Illinois przesiedlono tylko dwóch uchodźców palestyńskich. "USA rezygnują z pozycji globalnego lidera w zakresie przesiedleń uchodźców" - powiedział Porter.
Ale Stephen Miller, doradca prezydenta Trumpa, który jest uznawany za architekta twardej polityki imigracyjnej prezydenta, często podkreślał, że stawia na pierwszym miejscu interes Stanów Zjednoczonych.
“Możemy wyobrazić sobie, co stałoby się, gdyby duża liczba zradykalizowanych osób o poglądach ekstremistycznych była w stanie przeniknąć do naszego systemu imigracyjnego i ile szkód mogliby wyrządzić" - powiedział Miller w wywiadzie udzielonym magazynowi ”Rolling Stone" - “Kosztem przesiedlenia jednego uchodźcy do Stanów Zjednoczonych możemy pomóc 12 osobom w ich rodzinnym regionie".
Niedawno administracja prezydenta Trump postanowiła odciąć wszelką pomoc dla prawie 70-letniej Agendy Narodów Zjednoczonych dla Pomocy Uchodźcom Palestyńskim na Bliskim Wschodzie (UNRWA), która zapewnia pomoc uchodźcom palestyńskim.
Znak w języku angielskim był prostym "Welcome". Ale dla Fatimy Idris, której ojciec i brat zostali zabici po tym, jak ich mieszkanie zostało zbombardowane w ogarniętej wojną domową Syrii, symbolizował nowe życie.
W lutym w 2015 roku Idris martwiła się, że nie zostanie przyjęta w Ameryce, ale pracownicy Katolickiej Organizacji Charytatywnej pomogli jej wraz z rodziną osiedlić się w dzielnicy West Rogers Park.
"Byli darem od Boga" - powiedziała Idris o pracownikach i wolontariuszach agencji przesiedleńczej. Inni nie będą mieli tyle szczęścia.
JT