Pojawienie się nowego wariantu koronawriusa spowodowało spore zmiany w zasadach wjazdu do USA. Stany Zjednoczone zaczęły wymagać od podróżnych, aby ci przedstawiali potwierdzenie negatywnego wyniku testu na koronawirusa, wykonanego dzień przed planowanym odlotem. Posunięcie to ma na celu ograniczenie rozprzestrzeniania się wariantu Omicron.
Wcześniej w pełni zaszczepieni podróżni mogli przedstawić dowód negatywnego wyniku testu wykonanego w ciągu 72 godzin przed odlotem. Nowy wymóg może być dla niektórych trudny do spełnienia, ponieważ otrzymanie wyników badań może zająć więcej niż jeden dzień – tak jest m.in. w przypadku zaświadczenia z tłumaczeniem na język angielski. W dalszym ciągu amerykańskie służby honorują dwa rodzaje testów - laboratoryjny PCR albo szybki antygenowy. Spełnienie tego wymogu – przedstawienia negatywnego wyniku testu, zwalnia z przymusowej kwarantanny.
Zła decyzja
Podróżni skarżą się, że wprowadzenie dodatkowych restrykcji szczególnie teraz – w okresie przed świętami Bożego Narodzenia, nie jest najlepszym pomysłem. Turyści zastanawiają się co się stanie, jeśli lot zostanie odwołany lub jeśli konkretna osoba będzie miała pozytywny wynik testu „po drodze”. Cytowany przez „The New York Times” turysta, August Dichter powiedział, że spędził już niemal trzy godziny na dowiadywaniu się, jaka jest długość ważności testu w jego wypadku – ma w czwartek lot z Londynu do Filadelfii. Amerykanin powiedział, że otrzymał sprzeczne wiadomości od linii lotniczych - jedne twierdzą, że obowiązują go nowy wytyczne, a inne, że w jego przypadku nadal obowiązuje 72-godzinne „okienko”.
Od zamknięcia granic minął ponad rok
Restrykcje dotyczące podróży do Stanów Zjednoczonych obowiązywały od marca 2020 roku. Wprowadził je były prezydent Donald Trump. Po raz pierwszy zostały nałożone na podróżujących samolotami z Chin na początku 2020 roku, a następnie rozszerzone na kilkadziesiąt innych państw. Finalnie zakaz dotyczył osób z 33 krajów, w tym państw UE, Brazylii i Indii. Do Stanów Zjednoczonych nie można było wjechać bez ważnego powodu – problem mieli nawet dziennikarze, którzy chcieli relacjonować minione wybory prezydenckie. Zgodę na wjazd do kraju otrzymywali tylko ci czołowi, z najbardziej znanych stacji radiowych i telewizyjnych. Zmiany nastąpiły w wyniku wydania stosownego rozporządzenia przez prezydenta Joe Bidena. Granice zostały formalnie otwarte 8 listopada. Od tego czasu do USA mogą wjeżdżać wyłącznie osoby zaszczepione i te, które przedstawią zaświadczenie o negatywnym wyniku testu na koronawirusa wykonanym maksymalnie 24 godziny przed odlotem. Uznawanymi szczepionkami są preparaty zatwierdzone przez amerykański urząd FDA (Pfizer, Moderna, Johnson & Johnson) oraz znajdujące się na liście WHO (AstraZeneca, Covishield, Sinopharm, Sinovac).
fk