22 sierpnia 2018

Udostępnij znajomym:

Siedem lat temu urzędnicy federalni oceniający potencjalne zagrożenie dla zdrowia z powodu ołowiu zadeklarowali, że małe dzieci mogą bezpiecznie bawić się w dzielnicach zbudowanych na lub w pobliżu dawnych zakładów przemysłowych. Teraz ta sama agencja rządowa potwierdza, że wprowadziła w błąd rodziców i urzędników miejskich.

Dzieci żyjące w dwóch skażonych dzielnicach faktycznie były prawie trzy razy bardziej narażone na zatrucie ołowiem w ciągu ostatniej dekady niż gdyby mieszkały w innych mocno uprzemysłowionego częściach tego miasta położonego w północno-zachodniej Indianie - wynika z raportu najnowszego raportu Ośrodka Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC).

Napisane w suchym, biurokratycznym języku sprawozdanie potwierdza tylko, że urzędnicy federalni i stanowi w wielu przypadkach nie chronili mieszkańców przed skutkami toksycznych zanieczyszczeń będących pozostałością po hucie ołowiu USS Lead i innych opuszczonych fabryk. Problem najczęściej dotykał najbardziej ubogich mieszkańców, Latynosów i czarnoskórych.

Oddział CDC - agencja ds. toksycznych substancji i rejestru chorób - wydała w 2011 roku opinię, że "oddychanie" powietrzem, picie wody z kranu lub kontakt z glebą w okolicach fabryki USS Lead nie powinno szkodzić zdrowiu ludzi".

Wielu obecnych i byłych mieszkańców jest wściekłych, że zagrożenie nie zostało zidentyfikowane i usunięte lata temu. Niektórzy nie mieli pojęcia, że żyją na toksycznych terenach, dopóki burmistrz East Chicago nie nakazał ewakuacji byłego kompleksu West Calumet w 2016 roku, wybudowanego na bazie innej huty ołowiu.

"Nikt nigdy nie powiedział nam o tym, żeby się wyprowadzić” - powiedziała Akeeshea Daniels, długoletnia mieszkanka miasta, która przeprowadziła się do kompleksu finansowanego z pieniędzy podatników miesiąc po tym, jak urodził się jej obecnie 14-letni syn.

Z pomocą prawników z urzędu działających na rzecz byłych lokatorów, Daniels zgromadziła dokumentację medyczną, która potwierdza , że jej syn miał podniesiony poziom ołowiu we krwi, gdy był małym dzieckiem, co przyczyniło się u niego do zespołu nadpobudliwości psychoruchowej oraz problemów z koncentracją.

Federalna Agencja Ochrony Środowiska (EPA) odkryła, że poziom ołowiu w mieszkaniu Daniels wynosił 32,000 jednostki na milion - co stanowi 80-krotność federalnego limitu uznanego za bezpieczny dla obszarów, na których bawią się dzieci.

Spożycie nawet niewielkich stężeń ołowiu może trwale uszkodzić rozwijający się mózgi dziecka, przyczynić się do chorób serca, niewydolności nerek i innych problemów zdrowotnych w późniejszym życiu. Z przeprowadzonych ostatnio badań wynika, że ponad 400,000 zgonów rocznie w USA wiąże się z kontaktem z ołowiem, co stanowi 18 procent wszystkich zgonów.

Zgodnie z nowym raportem CDC ponad 27 procent dzieci w wieku 5 lat z West Calumet i młodszych, które były przebadane w latach 2005-2015, miało poziom ołowiu równy lub wyższy niż 5 mikrogramów na decylitr krwi, co stanowi próg określony jako konieczny do interwencji medycznej i inspekcji w domu. Mniej więcej ten sam procent dotyczył dzieci mieszkających w dzielnicy bezpośrednio na wschód od dawnego kompleksu mieszkalnego.

Dla porównania, poziom ołowiu we krwi 11.5 procent dzieci w pozostałej części East Chicago i 7.8 procent w całej Indianie w tym samym okresie był równy lub powyżej progu ustalonego przez CDC.

Po nagłośnionym kryzysie zdrowia publicznego we Flint w stanie Michigan, gdzie działania urzędników doprowadziły do alarmującego poziomu ołowiu w wodzie pitnej, około 4.9 procent badanych tam dzieci miało wysoki poziom ołowiu we krwi.

JT

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor