Ogłoszeniowy portal Backpage.com zablokował serwisy dla dorosłych i poinformował, że na stronach tych pojawi się czerwony napis "cenzura". Jednocześnie wezwano użytkowników do walki o "zachowanie wolności w internecie". Backpage.com oskarżany jest o promowanie prostytucji i handel ludźmi.
Senacka podkomisja opublikowała w poniedziałek raport, w którym zarzuciła Backpage.com ukrywanie dowodów działalności kryminalnej poprzez systematyczną edycję działu ogłoszeń dla dorosłych, by usunąć słowa, które wskazują na handel ludźmi. Tak było w przypadku od 70 do 80 procent ogłoszeń, a wszystko po to, by - jak zaznaczono w raporcie - “ukryć prawdziwą naturę transakcji".
Krytycy twierdzą, że strona staje się coraz bardziej popularnym narzędziem komercyjnym propagującym wykorzystywanie seksualne. Śledczy senackiej podkomisji nazwali Backpage.com liderem w reklamie tego przestępstwa.
Prawnicy strony twierdzą, że firma robi więcej niż inne podobne strony internetowe, by wyeliminować przypadki handlu nieletnimi. Twierdzą oni, że Kongres zatwierdził prawo do zachowania wolności słowa w internecie, zapewniając nietykalność stronom, które publikują materiały użytkowników.
Dwadzieścia jeden stanów podpisało się pod petycją wzywającą Sąd Najwyższy do zajęcia się apelacją kobiet, które złożyły pozew przeciwko Backpage.com, twierdząc, że prawo federalne nie chroni strony internetowe, które pomagają tworzyć lub rozwijać treści zamieszczone przez osoby trzecie.
Sąd Najwyższy USA w poniedziałek orzekł, że nie zajmie się apelacją trzech ofiar handlu żywym towarem, które oskarżają portal z ogłoszeniami o promowanie seksualnego wykorzystywania dzieci.
Sędziowie pozostawili w mocy orzeczenie sądu niższej instancji, który nie zgodził się z tym, że Backpage.com ponosi odpowiedzialność, bo strona publikuje tylko treści zamieszczane przez użytkowników.
Kobiety twierdzą, że zostały sprzedawane jako prostytutki w Massachusetts i Rhode Island za pośrednictwem ogłoszeń dotyczących usług towarzyskich zamieszczone na stronie, kiedy miały 15 lat. Ich prawnicy uważają, że Backpage.com nie powinien być chroniony ustawąś Communications Decency Act, ponieważ firma nie tylko publikuje ogłoszenia, ale stworzyła platformę ułatwiającą handel dziećmi. Backpage zaprzeczył tym zarzutom.
Sędzia federalny odrzucił pozew kobiet, a federalny sąd apelacyjny w Bostonie podtrzymał to orzeczenie.
W innej sprawie w ubiegłym miesiącu, sędzia z Kalifornii odrzucił pozew złożony przeciwko prezesowi Backpage, Carlowi Ferrerowi i byłym właścicielom Michaelowi Lacey'owi i Jamesowi Larkinowi, którym zarzucono stręczycielstwo.
Sąd powołał się także w tej sprawie na prawo federalne o ochronie wolności słowa. Przedstawiciele kalifornijskich władz zapowiedzieli nowy pozew z nowymi zarzutami przeciwko firmie w oparciu o nowe dowody.
Prokuratorzy twierdzili, że ponad 90 procent dochodów Backpage - miliony dolarów każdego miesiąca - pochodzi z ogłoszeń dla dorosłych, którym towarzyszą prawie nagie zdjęcia i które "zakodowanym językiem" promują seks za pieniądze.
Szeryf powiatu Cook Tom Dart od wielu lat próbował zablokować serwis dla dorosłych na portalu Backpage.com, tłumacząc że pośredniczy on w prostytucji i handlu żywym towarem. Agenci biura Darta od 2009 roku dokonali ponad tysiąc aresztowań na podstawie informacji opublikowanych na portalu Backpage.
Szeryf powiatu Cook wezwał karty kredytowe, by zablokowały realizację transakcji na portalu Backpage.com. W odwecie portal wytoczył pozew szeryfowi argumentując, że ten łamie przywileje podlegające pod wolność słowa.
JT