Podwyżki ceł wywołały krytykę wśród części senatorów republikańskich i ważnych darczyńców partii, sygnalizując niezadowolenie z jego strategii ekonomicznej.
Trump, łamiąc wolnorynkową ortodoksję Republikanów, rozpoczął nową wojnę handlową, która spowodowała gwałtowne spadki na rynkach akcji i obawy o globalną gospodarkę.
Art Pope, dyrektor generalny sieci sklepów i wieloletni darczyńca republikanów, określił taryfy jako "absolutnie katastrofalne" dla Amerykanów. Ostrzegł, że mogą one doprowadzić do rozłamu między tradycyjnymi konserwatystami Reagana a nacjonalistycznymi zwolennikami Trumpa.
Były lider większości w Senacie, Mitch McConnell, stwierdził, że "taryfy są złą polityką", a senator Chuck Grassley zaproponował ustawę ograniczającą uprawnienia prezydenta do jednostronnego nakładania ceł. Czterech republikańskich senatorów poparło rezolucję demokratów wzywającą do wstrzymania taryf na produkty z Kanady.
Tim Chapman, prezes think-tanku założonego przez Mike'a Pence'a, zauważył "poważny rozłam" w partii w kwestii taryf, z niektórymi tradycyjnymi konserwatystami mającymi nadzieję, że są one tylko taktyką negocjacyjną.
Jednak inni republikanie bronią podwyżek. Robert Bigelow, magnat, który przekazał ponad 15 milionów dolarów na kampanię Trumpa, stwierdził, że Stany Zjednoczone "od lat były zbyt pobłażliwe w reagowaniu na cła innych krajów".
Przewodniczący komisji budżetowej Izby Reprezentantów, Jodey Arrington, argumentował, że reset światowego porządku handlowego wymaga "akceptacji odrobiny bólu dla funta długoterminowego dobrobytu i bezpieczeństwa".
Adam Geller, republikański ankieter, określił krytykę jako "hałas" ze strony partyjnych buntowników, twierdząc, że "Trump wygra w tej kwestii".