Coraz więcej imigrantów trafia do deportacji bez procesu. Władze federalne wykorzystują prawo z XVIII wieku, by omijać prawa gwarantowane przez konstytucję. Dla wielu osób to nie tylko problem dla migrantów, ale i zagrożenie dla podstaw państwa prawa.
Gdy administracja rządowa ponownie sięga po retorykę „inwazji” i „zagranicznych wrogów”, deportacje imigrantów przyspieszają – i coraz częściej odbywają się bez sądowej kontroli i coraz częściej dochodzi do poważnych pomyłek. Choć imigranci nie mają takiego samego statusu prawnego jak obywatele, wciąż chroni ich konstytucyjne prawo do tzw. due process – uczciwego procesu. To właśnie ten fundament amerykańskiego prawa jest dziś w centrum sporu.
„Jeśli dajemy jednej gałęzi władzy ogromne uprawnienia nad wybraną grupą ludzi, musimy wierzyć, że wykorzysta je z rozsądkiem” – mówi prof. Nicole Hallett z Uniwersytetu Chicagowskiego. „Tymczasem obecna administracja zamierza te uprawnienia rozciągnąć do granic możliwości”.
Co to jest due process?
„Due process of law” to nic innego jak gwarancja, że zanim rząd zabierze komuś życie, wolność lub mienie, da mu szansę na obronę. Konstytucja USA mówi o tym jasno – zarówno w 5., jak i 14. poprawce. Co istotne: mówi o każdej osobie, nie tylko o obywatelach.
„Każdy ma prawo wiedzieć, o co jest oskarżany, i odpowiedzieć na zarzuty” – tłumaczy prof. Hallett. „Owszem, zakres ochrony może się różnić w zależności od statusu imigracyjnego, ale podstawowe prawo do obrony przysługuje każdemu”.
To stanowisko podzielają nawet sędziowie o konserwatywnych poglądach. Sędzia Antonin Scalia pisał w 1993 roku, że „piąta poprawka gwarantuje cudzoziemcom prawo do procesu w postępowaniach deportacyjnych”.
Proces przyspieszony, prawa zawieszone
W ostatnich tygodniach głośno zrobiło się o decyzji prezydenta Trumpa, który powołał się na zapomniany Alien Enemies Act z 1798 roku, by deportować rzekomych członków wenezuelskiego gangu Tren de Aragua. Deportacje rozpoczęto bez uprzedzenia i bez umożliwienia obrony zatrzymanym osobom – alarmują prawnicy ACLU i Democracy Forward.
W jednej z takich spraw mężczyzna legalnie mieszkający w stanie Maryland został deportowany do Salwadoru mimo wyroku sądu, który wcześniej przyznał mu ochronę przed deportacją. Rząd nazwał to „błędem administracyjnym”, ale uznał, że sądy federalne nie mają już jurysdykcji, bo mężczyzna... nie przebywa już na terytorium USA. Do dziś mężczyzna ten przebywa w salwadorskim więzieniu o zaostrzonym rygorze, a rząd rozkłada ręce mówiąc, że nie ma możliwości, by mu pomóc.
Sąd? Tylko jeśli poprosisz
Jeszcze bardziej niepokojące dla obrońców praw człowieka są zasady tzw. expedited removal – przyspieszonej deportacji, która pozwala odesłać imigranta bez udziału sądu, chyba że wyraźnie poprosi o azyl. To mechanizm wprowadzony w 1996 roku za prezydentury Billa Clintona, ale dziś grozi jego masowe rozszerzenie.
Departament Bezpieczeństwa Krajowego ogłosił właśnie, że przywraca expedited removal „w najszerszym zakresie dopuszczonym przez prawo”. Efekt? Setki tysięcy osób z wygasającym pozwoleniem na pobyt mogą zostać deportowane bez możliwości stanięcia przed sędzią.
„To nie miało być główne narzędzie usuwania ludzi z kraju” – ostrzega prof. Deep Gulasekaram z Uniwersytetu Kolorado. „Ale im bardziej się to rozszerza, tym bardziej staje się normą”.
Polityka czy prawo?
Prawnicy, aktywiści i część byłych sędziów imigracyjnych apelują o zachowanie podstawowej sprawiedliwości proceduralnej. Nawet Mark Krikorian, znany zwolennik ograniczenia imigracji, przyznaje, że ludzie powinni mieć możliwość obrony: „A co jeśli przez pomyłkę zatrzymają obywatela USA?” – pyta retorycznie.
Zwolennicy administracji Trumpa twierdzą, że obecne działania to jedynie egzekwowanie przepisów. Stephen Miller, były doradca Białego Domu, napisał na platformie X: „Jeśli nielegalnie wtargnąłeś do naszego kraju, jedynym ‘procesem’, na jaki zasługujesz, jest deportacja”.
Tyle że zgodnie z konstytucją USA, każda osoba, nie tylko obywatel, zasługuje na proces przed sądem. Odstąpienie od tej zasady pod pretekstem bezpieczeństwa narodowego to nie tylko ryzyko dla imigrantów – to wyłom w systemie, który przez ponad 200 lat bronił praw jednostki wobec państwa.
Bo jeśli raz zgodzimy się na wyjątki, trudno będzie potem wyznaczyć granicę, kto na prawo do obrony zasługuje, a kto już nie.