Możliwe jest ograniczenie liczby masowych strzelanin w USA – uważają eksperci. W końcu udało się przecież na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat zmniejszyć liczbę innego rodzaju przestępstw. Wcześniej należy jednak rozpoznać źródło problemu, a to proste nie jest. Stephen Paddock zamordował w Las Vegas 59 osób uczestniczących w festiwalu muzyki country i mimo upływu kilku dni wciąż niewiele wiemy o motywach, jakie nim kierowały. Zwykle podobnych czynów dopuszczają się jednostki niestabilne psychicznie, czy motywowane ideologicznie, które swą złość manifestują zabijając niewinnych, obcych sobie ludzi. To jednak wiedza niewystarczająca do rozwiązania problemu.
W okresie ostatnich 6 lat w Stanach Zjednoczonych gwałtownie wzrosła liczba takich zdarzeń. Kiedyś pomiędzy nimi mieliśmy średnio 200 dni przerwy. Po 2011 roku zmalała ona do 72 dni. Czasami dochodzi do kilku w ciągu jednego dnia, ale dowiadujemy się zwykle o najbardziej krwawym. Przecież w tę czarną niedzielę, gdy Paddock strzelał z 32 piętra hotelu w 22 tysięczny tłum miłośników muzyki, 1300 mil dalej, w miejscowości Lawrence w stanie Kansas w wyniku innej masowej strzelaniny zginęły 4 osoby, a kilka trafiło do szpitala. Zwykle słyszymy o tych największych, w miejscach publicznych. A przecież mamy dopiero pierwsze dni października, a oficjalne dane FBI mówią już o 63 ofiarach masowych strzelanin w USA. We wrześniu było ich 24, w sierpniu 27, w lipcu 26, a w czerwcu 44. Każdego miesiąca od wielu lat ginie w ten sposób kilkadziesiąt osób. W tym roku w sumie już 346 osób straciło życie w masowych strzelaninach w Stanach Zjednoczonych, w ubiegłym 432, dwa lata wcześniej 369.
Częstotliwość, z jaką dochodzi do tego typu zdarzeń, jest przerażająca. Wydawałoby się, że jako społeczeństwo zaczniemy intensywnie działać na rzecz zlikwidowania lub ograniczenia problemu. Mimo upływu lat i coraz wyższej liczby ofiar nic się nie zmienia. Zaczęliśmy traktować masowe strzelaniny jako nieodłączny element codziennego życia. Zamiast przeciwstawiać się fali przemocy kalkulujemy ryzyko wchodząc do sklepu, udając się na koncert, pokaz sztucznych ogni, czy wyjeżdżając na wakacje. Zdajemy sobie sprawę, że liczba masowych strzelanin jest u nas najwyższa wśród wszystkich rozwiniętych krajów świata, ale wydaje się, że po wyrażeniu współczucia rodzinom ofiar i krótkiej modlitwie dość szybko przechodzimy do codziennych spraw. To nie jest przejaw zobojętnienia, a właśnie bezsilności – mówią eksperci.
Definicja masowej strzelaniny to co najmniej 4 ofiary śmiertelne. Może to się zdarzyć zawsze i wszędzie. Dane służb porządkowych mówią, że po każdym takim zdarzeniu wzrasta w kraju liczba osób ubiegających się o pozwolenie na zakup broni. W większości przypadków pretekstem jest obrona własna.
Boimy się i zbroimy jednocześnie. FBI informuje, że od listopada 1998 r. w całym kraju sprawdzono historię kryminalną aż 270 milionów osób i każdego roku jest ich coraz więcej. Liczba ta nie odzwierciedla zakupów broni palnej, ale daje nam przybliżony obraz nastrojów w społeczeństwie. Innym czynnikiem zwiększającym zainteresowanie bronią są wszelkie informacje sugerujące rychłe ograniczenie do niej dostępu.
W 2007 r. służby federalne oceniały liczbę sztuk broni palnej w rękach Amerykanów na 250 – 290 milionów, czyli 90 na każde 100 osób w kraju. Nigdzie indziej w rękach cywilnych nie znajduje się jej aż tyle. Spośród 178 krajów ocenianych w raporcie najbliżej USA znajdował się pogrążony w wojnie domowej Jemen – 55 sztuk na 100 mieszkańców.
Masowe strzelaniny to jednak tylko wierzchołek góry lodowej. Teraz liczba, która zatrwożyć powinna każdego: w latach 2001 – 2013 w całych Stanach Zjednoczonych w wyniku użycia broni palnej życie straciło aż 406 tysięcy 496 osób. Z tej liczby ponad 237 tysięcy stanowiły samobójstwa, znacznie miej morderstwa. O tym jednak więcej za chwilę. Choć to zabrzmi okrutnie, to jednak w tym kontekście masowe strzelaniny odpowiadają za niewielki procent przypadków utraty życia w wyniku użycia broni palnej.
W sprawie broni jesteśmy skłóceni. Debata publiczna na ten temat toczy się od lat i nie przynosi żadnych rozwiązań. Jesteśmy zbyt równo podzieleni. Ostatnie dane Pew Research Center mówią, że 47 proc. Amerykanów chce ochrony prawa do posiadania broni, podczas gdy 51 proc. popiera jego ograniczenie (badanie z kwietnia 2017). Liczby te stopniowo się zmieniają. Niecałe 20 lat temu (maj 1999) 65 proc. opowiadało się za powszechnym i nieograniczonym do niej dostępem.
Choć w dyskusji toczącej się na ten temat rzadko wspomina się legislacyjne i prawne sukcesy dotyczące walki z przestępczością, to warto pamiętać, iż w USA udało się w ostatnich latach ograniczyć liczbę morderstw, rozbojów, kradzieży, gwałtów, przestępstw wobec dzieci, etc. Gdy pojawia się wspólna wola walki z problemem, zwykle znajdują się rozwiązania. W przypadku broni porozumienia brak. Można winić National Rifle Association reprezentujące producentów i właścicieli broni, którzy setki milionów wydają na lobbying konserwatywnych polityków w Kongresie. Wśród najlepiej opłacanych polityków w Senacie musimy zjechać aż 50 miejsc, by znaleźć demokratę na liście płac NRA. Możemy winić społeczeństwo, które nie dopuszcza jakiejkolwiek formy kontroli i ograniczeń. Także media, które tylko podsycają to zaklęte koło bezowocnych dyskusji. W końcu osoby domagające się całkowitego zakazu posiadania broni, robiące więcej szkody, niż pożytku. Każdy zdrowy na umyśle, wychowany w tym kraju człowiek wie, że nadużywanie broni w kraju stanowi problem. Niemal każdy zgodziłby się na ograniczenie do niej dostępu niektórym osobom i większą kontrolę sprzedaży. Gdy jednak słyszą, że ktoś chce im całkowicie zabronić tego przywileju i prawa zapisanego w Konstytucji mówią zdecydowanie „nie” i zaczynają popierać zwolenników status quo. Wśród liberalnej części społeczeństwa mamy do czynienia niemal z obsesją na punkcie NRA. Wszystko, albo nic. To prowadzi donikąd, bo nie pozostawia miejsca na kompromis, który jest niezbędny dla poprawy sytuacji trwającej od bardzo wielu lat.
Trudno powiedzieć, kiedy w Ameryce doszło do pierwszej masowej strzelaniny. Przeglądając zasoby internetu co chwilę znajdujemy informacje o coraz wcześniejszych zdarzeniach tego typu. W 1949 r. zginęło 13 mieszkańców Camden w stanie New Jersey zabitych przez swego sąsiada. Ale wcześniej, bo w 1903 r. w Winfield w stanie Kansas mężczyzna otworzył ogień do tłumu czekającego na ulicy na rozpoczęcie koncertu. Zginęło wówczas osiem osób. Mamy jeszcze rok 1873, gdy grupa białych mężczyzn rozstrzelała i powiesiła ponad 100 osób o czarnym kolorze skóry w Colfax w Louizjanie. Które z tych wydarzeń uznać za pierwszą masową strzelaninę?
Oczywiście, że takie zdarzenia mają miejsce w innych krajach, ale nie na taką skalę jak tutaj. W latach 1966 – 2012 doszło do 90 masowych strzelanin w USA. W czterech kolejnych krajach z ich największą liczbą popełniono w tym czasie w sumie 54 podobne zbrodnie. W wyjątkowy sposób Amerykanie reagują też w obliczu takich tragedii. Wywiązuje się narodowa, gorąca dyskusja na temat dostępu do broni, z której nic nie wynika, bo prawa do jej posiadania i noszenia gwarantowane są w najważniejszym dokumencie, Konstytucji. Żaden inny kraj nie ma takich ograniczeń, co odzwierciedla obowiązujące w nich prawo.
W ten sposób masowe strzelaniny stają się ogólnym symbolem przemocy z użyciem broni palnej. Jednak wiele osób zgłębiających temat przekonuje, że nie powinniśmy tego robić. Nie powinniśmy na podstawie kilku, kilkunastu, czy kilkudziesięciu ofiar kolejnych masowych strzelanin wyrabiać sobie opinii na temat kilkudziesięciu tysięcy, jakie tracą życie każdego roku w wyniku użycia broni palnej.
Broń jest taka sama, reszta nie
Przede wszystkim zdarzenia te są rzadkie w porównaniu z pojedynczymi przypadkami śmierci od broni palnej. Wbrew pozorom ani masowe strzelaniny, ani zabójstwa nie są głównym powodem utraty życia w wyniku jej użycia. Są nimi samobójstwa. Każdego roku broń jest przyczyną średnio 33 tysięcy zgonów w USA. Z tej liczby aż 2/3 stanowią samobójstwa. Zarówno masowi mordercy jak i samobójcy to zwykle biali mężczyźni, jednak ci drudzy są zdecydowanie starsi. Średni wiek osoby dokonującej masowej strzelaniny wynosi 34 lata i w zaledwie kilku przypadkach wynosił powyżej 50 lat. Wśród samobójców większość stanowią mężczyźni w średnim i podeszłym wieku.
Poza tym, gdy chodzi o pojedyncze morderstwa zdecydowana większość ofiar to mężczyźni w wieku 15 – 34 lata, z czego 66 proc. stanowią osoby rasy czarnej. Kobiety niezwykle rzadko padają ofiarą użycia broni palnej. Chyba, że dochodzi do masowych strzelanin. Wówczas stanowią one nieco ponad połowę. Należy dodać, że większość, bo 54 proc. masowych strzelanin ma podłoże rodzinne – gdy sprawca strzela do obecnej lub byłej żony, własnych dzieci oraz bliższych i dalszych krewnych.
Spoglądając na ostatnie kilkadziesiąt lat widać wyraźnie, że liczba masowych strzelanin w USA jest coraz wyższa, zwłaszcza od roku 2000. W tym samym czasie coraz mniej odnotowuje się morderstw z użyciem broni palnej, których najwięcej było w latach 80. Jednak rośnie liczba samobójstw, zwłaszcza wśród kobiet. Trendy są różne dla każdej kategorii, bo zmieniają się czasy i ludzie. Dlatego według specjalistów należy wprowadzić odmienne metody zwalczania przemocy z użyciem broni dla każdej z tych grup.
Nikt Amerykanom broni nie zabierze
Dyskusja nad całkowitym zakazem posiadania broni w USA nie ma sensu. Pomijając fakt, że jest to niewykonalne z powodów politycznych i prawnych, wpłynęłoby negatywnie na całe społeczeństwo. Poza tym nikt tak naprawdę tego nie chce. Można jednak wprowadzić system regulujący oraz kontrolujący zakup i dostęp do broni w różnych grupach. Problem w tym, że działania mające na celu zmniejszenie liczby morderstw wśród czarnej młodzieży nie zmniejszą liczby samobójstw popełnianych przez starszych, białych mężczyzn. Sprawdzanie historii kryminalnej i przeszłości nie pozwoli przecież na wyeliminowanie osób dopuszczających się masowych strzelanin, które niczym podejrzanym w przeszłości się nie wykazały.
Specjaliści ostrzegają, by masowych strzelanin nie traktować jako najważniejszego tematu w dyskusji o bezpieczeństwie i dostępie do broni, ale raczej jako jeden z elementów składowych problemu. Bezprawne i przestępcze użycie broni jest w USA zjawiskiem wielowątkowym, podobne powinny więc być też dla niego rozwiązania.
Na podst.: fivethirtyeight, salon, theatlantic, telegraph, theweek
opr. Rafał Jurak