Średni koszt galona benzyny bezołowiowej w kraju wynosi 3,52 dolara (według gasprices.aaa.com), co oznacza wzrost o 8 centów w porównaniu z poprzednim tygodniem. W tym samym czasie średnia cena galona benzyny w Illinois podniosła się o 14 centów i wynosi już 3,87. W Chicago jest to 4,23.
Chociaż ceny paliwa są znacznie niższe niż w tym samym okresie ubiegłego roku - kiedy średnia krajowa wynosiła 4,19 dolara - wydaje się, że nie jest to koniec wzrostu, co niepokoi wszystkich kierowców.
Dlaczego wzrosły ceny
Ponieważ Arabia Saudyjska i Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową (OPEC+) ogłosiły niespodziewane w weekend ograniczenie produkcji o ponad milion baryłek dziennie, począwszy od maja, co potrwa prawdopodobnie do końca roku. Celem tej decyzji jest podtrzymanie cen ropy na światowych rynkach.
Decyzja zapadła po tym, jak ceny tego surowca spadły w związku ze spowolnieniem globalnej gospodarki, a tym samym zmniejszeniem zapotrzebowania na paliwa wykorzystywane w transporcie i przemyśle. Obecne ograniczenia nakładają się na zmniejszenie produkcji o 2 miliony baryłek dziennie ogłoszone w październiku, co w sumie stanowi ok. 3% światowych zasobów ropy.
Arabia Saudyjska, dominujący członek OPEC, twierdzi, że posunięcie to jest „zapobiegawcze”, aby uniknąć głębszego spadku cen ropy.
Ceny w górę
W USA cena przekroczyła w niedzielę wieczorem 80 dolarów za baryłkę, to granica, która nie była przekroczona od początku marca. To prawie o 5 dolarów lub 6,5% więcej niż cena zamknięcia w piątek.
Analitycy twierdzą, że ponieważ podaż i popyt są stosunkowo dobrze zrównoważone, ograniczenie produkcji oznacza wzrost cen w nadchodzących tygodniach.
Dodatkowym czynnikiem jest sezonowa zmiana mieszanki. Rafinerie przetwarzające ropę naftową na benzynę, olej napędowy i paliwo do silników odrzutowych przygotowują się bowiem do letniego wzrostu produkcji, aby sprostać corocznemu wzrostowi popytu w okresie letnich podróży.
Dla amerykańskich koncernów to dobra wiadomość
Stany Zjednoczone są zdecydowanie największym na świecie konsumentem ropy naftowej. Oznacza to, że rosnące ceny ropy i benzyny mocno uderzą w amerykańskie portfele.
Ale Stany Zjednoczone są również największym na świecie producentem ropy. A dla firm sprzedających ropę saudyjska redukcja produkcji oznacza okazję do zarobku.
W poniedziałek, tuż po ogłoszeniu decyzji OPEC+, dla notowanych na Wall Street akcji spółek energetycznych był to najlepszy dzień od miesięcy.
To także szansa, przynajmniej teoretycznie, dla amerykańskich producentów ropy, by odebrać Saudyjczykom nieco udziałów w rynku poprzez zwiększenie produkcji. Zadowoliłoby to również rząd federalny, bowiem prezydent Biden zganił przecież w zeszłym roku firmy naftowe za zgarnianie rekordowych zysków i utrzymywanie niższego poziomu produkcji. To jednak może być trudne do osiągnięcia, gdyż musiałyby najpierw zostać przezwyciężone problemy związane z zatrudnianiem nowych pracowników, inflacją, nieporozumieniami z rządem, inwestycjami i ogólną atmosfera niepewności, która również jest podobno czynnikiem ograniczającym produkcję w tej chwili.
rj