Chicagowska policja odcina się od komentarza Donalda Trumpa, który stwierdził, że przestępczość kryminalną w naszym mieście udałoby się łatwo zmniejszyć, gdyby funkcjonariusze działali bardziej zdecydowanie pod przywództwem właściwej osoby.
W wywiadzie udzielonym w programie "O'Reilly Factor" w telewizji Fox News republikański kandydat na prezydenta powoływał się na rozmowę z czołowymi chicagowskimi policjantami, których tożsamości nie podał.
"Podczas mojego pobytu w Chicago spotkałem się kilkoma naczelnymi policjantami i zadałem im te pytania. W jaki sposób można to (przestępczość kryminalną) zatrzymać? Czy pomogłoby przywództwo powierzone właściwej osobie? Usłyszałem w odpowiedzi: Panie Trump, byłbym w stanie to zatrzymać w jeden tydzień. I uwierzyłem mu w stu procentach" - powiedział Trump.
Zapytany przez O'Reilly'ego o to, w jaki sposób ów policjant by to zrobił, Trump odpowiedział: "On chce bardziej zdecydowanej, twardej policyjnej taktyki działania, która jest OK, kiedy ludzie są zabijani".
Prowadzący wywiad z Trumpem dziennikarz Fox News Bill O'Reilly wtrącił, że policja musi przestrzegać procedury prawnej w kontaktach z podejrzanymi o dokonanie przestępstw: "Trzeba mieć nakaz aresztowania takich ludzi".
Trump odpowiedział: "To, co się dzieje w Chicago jest okropne. Ten policjant był przekonany, że mógłby to zatrzymać w krótkim czasie".
Dopytywany, na czym dokładnie miałaby polegać taka strategia, republikański kandydat na prezydenta odpowiedział: "Nie poprosiłem go o szczegóły, bo nie jestem burmistrzem Chicago".
Kim był ten policjant, z którym rozmawiał Trump? Tego nie wiadomo, bo republikański kandydat na prezydenta nie podał jego tożsamości.
"Pan Trump rozmawiał z niektórymi utalentowanymi i oddanymi swojej pracy policjantami podczas wcześniejszej wizyty" - poinformowała rzeczniczka prasowa republikanina Hope Hicks, odpowiadając na pytanie dziennikarza "Chicago Tribune". Dodała, że mówiąc o naczelnych policjantach Trump miał na myśli ich oddanie pracy. "To ktoś zdolny, inteligentny i utalentowany" - stwierdziła.
Rzecznik prasowy chicagowskiego departamentu policji Anthony Guglielmi poinformował, że żaden z wysokich rangą policjantów z 22 dystryktów, dowódców patroli czy detektywów nie odbył spotkania z Trumpem od marca, kiedy odwołano wiec republikanina na University Illinois w Chicago.
Odpowiadając na sugestie Trumpa, że policja w Chicago powinna podejmować bardziej zdecydowane działania w walce z przestępczością, Guglielmi stwierdził, że departament skuteczność policji środowiskowej (policing) oraz opowiada się za zaostrzeniem dostępu do broni palnej.
"Prawo powinno powstrzymać recydywistów przed ponownym wejściem w posiadanie broni" - podkreślił rzecznik prasowy chicagowskiej policji.
To nie pierwszy raz, kiedy słowa Donalda Trump i komentarz policji rozmijają się. Kiedy 11 marca Trump w ostatniej chwili odwołał swój wiec z powodu zamieszek, przedstawiciele jego sztabu twierdzili, że przed podjęciem tej decyzji rozmawiali o tym z komendantem policji. Ale departament policji wydał oświadczenie zaprzeczając, że decyzja była konsultowana.
Ten rok jest wyjątkowo trudny dla chicagowskiej policji, która nie tylko krytykowana jest za wzrost przemocy na ulicach naszego miasta, ale także za brutalność.
Debata na ten temat nie milknie od opublikowania jesienią ubiegłego roku nagrania wideo z policyjnej interwencji z 2014 roku zakończonej zastrzeleniem Laquana McDonalda. Sprawy nie zakończyło postawienie w stan oskarżenia funkcjonariusza Jason Van Dyke'a.
W ostatnich tygodniach komendant Eddie Johnson rekomendował do zwolnienia siedmiu policjantów, którym zarzuca się fałszowanie raportów dotyczących okoliczności śmierci McDonalda. W ich obronie stanął związek zawodowy reprezentujący policjantów – Fraternal Order of Police.
Od początku roku do poniedziałku w naszym mieście doszło do 441 morderstw. W ubiegłym roku o tej samej porze liczba zabójstw wynosiła 296. Od stycznia w strzelaninach z różnym skutkiem ucierpiało co najmniej 2,702 osób. Dla porównania w całym ubiegłym roku było 2,988 ofiar strzelanin.
Eksperci, którzy od lat zajmują się sprawą przestępczości w Chicago, podkreślają, że problem jest wielowarstwowy. Gangi, łatwy dostęp do broni, a także bezrobocie, ubóstwo i segregacja - to czynniki, które od lat nakręcają przemoc w naszym mieście.
JT