Widzimy je coraz częściej, w środkach komunikacji miejskiej, sklepach, na ulicach. Korzystający z nich wierzą, że uchroni ich ona przez zarażeniem groźnymi bakteriami i wirusami, w tym najnowszym, pochodzącym z Chin.
Wiele raportów i artykułów prasowych nazywa właśnie zidentyfikowanego wirusa „tajemniczym”. Tak naprawdę naukowcy wiedzą na jego temat sporo, na pewno dobrze poznali całą rodzinę koronawrusów, do których on należy. Nie jest więc tak tajemniczy, jakby się wydawało.
Czy ochronią nas przed nim różnego rodzaju maski zakrywające usta i nos? Można też zadać pytanie, czy w związku z odzwierzęcym pochodzeniem wirusa jesteśmy bezpieczni spożywając mięso? Co z naszymi czworonożnymi ulubieńcami?
Pytań dotyczących wirusa nazwanego 2019-nCoV jest wiele. Spróbujmy znaleźć kilka odpowiedzi.
Czy maska na twarz mnie ochroni?
W Azji, zwłaszcza w Chinach, od wielu lat spora część społeczeństwa nosi maski ochronne na co dzień, głównie ze względu na wysokie zapylenie powietrza.
W sytuacjach zagrożenia wirusem – wcześniej między innymi SARS i MERS, dziś 2019-nCoV – mają one według noszących je osób ochronić przed kropelkami rozpylanymi w powietrzu przez kichających i kaszlących ludzi.
Ale naukowcy z amerykańskich Centrów Kontroli Chorób zwracają uwagę, iż niewiele jest dowodów na to, by maski tego typu zapobiegały zarażeniu się wirusem.
„Naprawdę nie ma dobrych, solidnych i wiarygodnych danych” - mówi William Schaffner , profesor z oddziału chorób zakaźnych w Vanderbilt University Medical Center.
Według CDC problemem jest kształt i jakość kupowanych w sklepach, tanich masek. Nie przylegają one szczelnie do twarzy, więc osoby je używające mogą nadal oddychać zainfekowanym mikrokropelkami powietrzem.
Stanley Perlman , profesor z University of Iowa, który bada koronawirusy zgadza się, że maseczka tego typu niekoniecznie zapobiega infekcji. Ale ma pewną wartość.
„Noszenie maski może powstrzymać osobę przed bezpośrednim dotykaniem ust i nosa dłonią, co - jak doskonale wiemy - jest najlepszym sposobem przedostawania się wirusów i bakterii do naszego organizmu” – mówi prof. Perlman w rozmowie z NPR i dodaje, iż maska zapewnia jakąś ochronę, choć w wyniku badań okazuje się, że nienajlepszą.
W celu ochrony przed infekcjami pracownicy służby zdrowia nie noszą cienkich maseczek zakrywających usta i nos, bo służą one ochronie pacjentów w czasie operacji przed ewentualnymi drobnoustrojami pochodzacymi od lekarzy i pielęgniarek.
Chroniące przed zarażeniem osobę ją noszącą mają nieco inny kształt i wykonane są z innych materiałów. Przede wszystkim są droższe i spełniają normę N95, co pozwala filtrować z powietrza nie tylko drobny pył, ale również większość wirusów i bakterii. Wiele masek ochronnych wykorzystywanych w budownictwie spełnia tę normę, więc teoretycznie są one znacznie lepszą ochroną od popularnych, tanich maseczek chirurgicznych kupowanych w aptekach.
Teoretycznie, bo po pierwsze nie przeprowadzono odpowiednich badań na ogóle społeczeństwa. Nie wiemy więc, czy w normalnym, codziennym użytkowaniu się one sprawdzają. Ludzie zakładając je popełniają wiele błędów, noszą je zbyt długo i w nieodpowiedni sposób ich dotykają. Po drugie, przeprowadzone kilka lat temu, już po wybuchu epidemii SARS badania na terenie kilkuset szpitali w USA wykazały, iż liczba zarażonego wirusami personelu placówki medycznej była podobna, niezależnie czy przydzielono im zwykłe maseczki chirurgiczne, czy droższe i spełniające normy maski N95.
Myj ręce!
Wciąż najlepszym sposobem ochrony swego zdrowia jest dokładne i częste mycie rąk.
„Higiena rąk jest odpowiedzią na pytanie jak się chronić” - mówi prof. William Schaffner z Vanderbilt University Medical Center.
Naukowcy już dawno wykazali, że w procesie (dokładnego!) mycia rąk długie ich szorowanie wodą z mydłem mechanicznie usuwa wirusy.
Centra Kontroli Chorób zalecają mycie rąk przez co najmniej 20 sekund.
Pamiętaj, aby wyczyścić grzbiety dłoni, skórę między palcami i pod paznokciami – mówi zalecenie CDC.
„Myj dłonie przez co najmniej 20 sekund – czytamy w instrukcji – Co najmniej tyle, ile potrzeba, by zaśpiewać, w umiarkowanym tempie, cały alfabet.
Czy nowy wirus jest tajemniczy?
Tak, sądząc po nagłówkach gazet. Wiele mediów nazywa wirusa z Wuhan „tajemniczym wirusem z Chin”.
„Był tajemniczy, kiedy nie wiedzieliśmy czym jest” - mówi prof. Perlman – „Ale kiedy został zidentyfikowany jako członek rodziny koronawirusów, przestał już być tajemniczy”.
Rzeczywiście, koronawirus z Wuhan wydaje się zachowywać w sposób podobny do innych z tej rodziny, takich jak wspomniane wcześniej SARS i MERS. najprawdopodobniej przenoszony jest w ten sam sposób, czyli metodą kropelkową. Różnica, i to spora z medycznego punktu widzenia, to fakt, iż można się nim zarażać zanim u chorego wystąpią objawy, co według specjalistów jest bardzo złą informacją.
Wciąż istnieje wiele pytań bez dokładnych odpowiedzi dotyczących wirusa z Wuhan. Nie wiemy ile dokładnie czasu zajmuje rozwinięcie się choroby od momentu zarażenia. Wiemy tylko, że od kilku dni do kilku tygodni. Nie wiemy od jakiego zwierzęcia wirus pochodzi – hodowlanego czy dzikiego.
Czy gotowanie zabija wirusa?
Tak, jeśli gotowane mięso osiągnie wewnętrzną temperaturę powyżej 150 st. F. – mówi prof. Pearlman.
„Każda metoda jest dobra, nie musi to być gotowanie” – dodaje naukowiec – „Chodzi o temperaturę, źródło nie ma znaczenia”.
Na ryku mięsnym w Wuhan, skąd najprawdopodobniej 2019-nCoV się wywodzi, żywe zwierzęta – hodowlane i dzikie – są zabijane i sprzedawane. Nie jest jasne, czy zarażenie pierwszej osoby nastąpiło w wyniku kontaktu z żywym, czy martwym zwierzęciem.
Mamy się martwić?
„Ogół społeczeństwa nie ma na razie powodu do niepokoju” - mówi prof. Schaffner - „Oczywiście pojawił się lęk przed koronawirusem, ale wszyscy powinniśmy wziąć głęboki oddech i się uspokoić.”
Naukowiec dodaje, że w porównaniu z grypą pojawiająca się każdego roku wirus z Wuhan będzie „malutkim błyskiem na horyzoncie”.
„Jeśli chodzi o wskaźnik śmiertelności, znajdujemy się w dolnym spektrum, co daje miejsce na optymizm” - mówi Kevin Olival, wiceprezes ds. badań w EcoHealth Alliance, który specjalizuje się w nowych chorobach zakaźnych.
W miarę, jak lekarze i urzędnicy dowiadywać się będą więcej na temat wirusa i jego właściwości, poznamy rzeczywistą skalę zagrożenia. Na razie martwić się zbytnio nie powinniśmy, choć – jak mówią naukowcy – sytuacja może się w każdej chwili zmienić na lepsze lub gorsze.