Po miesiącach unikania jakichkolwiek komentarzy na temat prezydenta Donalda Trumpa, gubernator w środę wygłosił zdecydowaną krytykę pod jego adresem. Bruce Rauner przyłączył się do grona tych, którzy potępili wypowiedzi prezydenta po wydarzeniach w Charlottesville w stanie Wirginia.
W ub. sobotę samochód prowadzony przez 20-letniego mieszkańca Ohio, wspierającego białych nacjonalistów, sympatyzującego z neonazistami, wjechał w tłum ludzi już po rozwiązaniu demonstracji. Zginęła 32-letnia Heather Heyer, a 19 osób zostało rannych. Biali nacjonaliści protestowali przeciwko planom usunięcia pomnika generała Konfederacji Roberta Lee oraz - jak mówili - trwającej od dawna dyskryminacji białej Ameryki.
W dniu wydarzeń, w sobotę, prezydent potępił przemoc po dwóch stronach konfliktu, w poniedziałek odczytał oświadczenie, w którym stwierdził, że rasizm jest złem i potępił KKK (Ku-Klux-Klan), neonazistów, zwolenników białej rasy i inne grupy nienawiści.
Ale podczas konferencji prasowej we wtorek w Nowym Jorku Donald Trump powiedział, że uczestnicy kontrmanifestacji również posuwali się do przemocy i wina jest po obu stronach.
„Zupełnie nie zgadzam się z komentarzem prezydenta dotyczącym tragedii w Charlottesville. Musimy stanowczo walczyć z nienawiścią, rasizmem, fanatyzmem i przemocą, a zdarzenia z Charlottesville należy potępić w najmocniejszy z możliwych sposobów” – powiedział w rozmowie z dziennikarzami gubernator Bruce Rauner w środę podczas Stanowego Festynu w Springfield. Dodał także, że komentarze, jak ten wygłoszony przez prezydenta, "szkodzą Ameryce i niszczą kraj".
Dzień wcześniej gubernator nie chciał określić sobotniego wydarzenia w Charlottesville mianem aktu krajowego terroryzmu. Dopiero kilka godzin później jego biuro opublikowało oświadczenie, w którym Rauner już stanowczo i bez cienia wątpliwości stwierdza, że atak 20-letniego Jamesa Alexa Fieldsa Juniora z Ohio to akt krajowego terroryzmu. Dodał, że w Ameryce nie ma miejsca na rasizm i nienawiść, a sprawca powinien zostać ukarany z pełną surowością prawa.
Gubernator powiedział, że poprze rezolucję stanowego Kongresu, w której zaapelowano do organów ścigania, aby białych nacjonalistów i grup neonazistowskie traktowały jako organizacje terrorystyczne.
„Istotne jest, abyśmy stali w całkowitej opozycji do nienawiści, nietolerancji i przemocy grup białych nacjonalistów i neonazistów, do której doszło w ten weekend w Charlottesville" - stwierdził sponsor rezolucji stanowy senator Don Harmon z Oak Park.
Ostre słowa padły w poniedziałek także z ust burmistrza Chicago Rahma Emanuela, który powiedział, że neonaziści i Ku Klux Klan mogą odnosić wrażenie, że mają przyjaciela w Białym Domu. Oskarżył także prezydenta Trumpa o brak jakichkolwiek działań na rzecz zjednoczenia podzielonego kraju.
Głos w tej sprawie zabrali także niektórzy mieszkańcy Chicago. W naszym mieście przeszły marsze protestacyjne wymierzone w rasizm, ale także w prezydenta Donalda Trumpa. Wtorkowy protest w centrum zgromadził od 200 do 300 osób i był zorganizowany przez 15 różnych grup, w tym Black Lives Matter, Jewish Voices for Peace i Chicago Alliance Against Racism and Political Oppression. Po wiecu na Federal Plaza jego uczestnicy przemaszerowali pod Trump Tower, gdzie wnosili okrzyki także wymierzone w prezydenta.
JT