Ponad 50 osób zostało rannych w ciągu minionego weekendu w Chicago, poziom przemocy z użyciem broni palnej gwałtownie rośnie w naszym mieście w czasie letnich weekendów, kiedy dużo osób wychodzi na ulice.
Całkowita liczba osób rannych w strzelaninach w tym roku w Chicago wynosi już ponad 2,600.
W całym zeszłym roku postrzelono 2,988 osób.
Pomiędzy piątkowym wieczorem, a wczesnymi godzinami porannymi w poniedziałek, ranne zostały przynajmniej 52 osoby, a 9 z nich zmarło w wyniku poniesionych obrażeń - podała policja. W poprzednim tygodniu postrzelonych zostało 49 osób, w tym 9 śmiertelnie, a jeszcze wcześniej postrzelono 52 osoby, w tym 7 śmiertelnie.
W miesiącu lipcu odnotowano 65 ofiar śmiertelnych, to najgorszy pod tym względem lipiec od 2006 roku. W zeszły poniedziałek śmierć poniosło 9 osób - był to najbardziej krwawy dzień w Chicago od 2003 roku.
Wśród ofiar minionego weekendu był syn chicagowskiego policjanta, 19-letni Arshell Dennis III.
Komendant chicagowskiej policji, Eddie Johnson powiedział dziennikarzom w poniedziałek rano, że spędził sporą część weekendu razem z rodziną zastrzelonego chłopaka, z którego ojcem przyjaźni się od lat. Stwierdził, że w czasie swojej 30-letniej służby w policji widział już zbyt wielu rodziców, których dzieci nigdy nie wrócą do domu.
Johnson powiedział reporterom, że on i oficer Dennis wspólnie patrolowali w przeszłości ulice i ze oficer jest dobrym człowiekiem, który wychowywał dobre dziecko. "Każda ofiara strzelanin w Chicago jest nie do zaakceptowania. Ale ta uderza mnie szczególnie".
Jak wiele razy wcześniej, Eddie Johnson zaapelował o wyostrzenie kar więzienia dla sprawców złapanych ponownie na przestępstwie z użyciem broni palnej. Prowadzone na przestrzeni lat wysiłki w Springield w celu wprowadzenia minimalnej wymaganej kary dla osób złapanych na posiadaniu nielegalnej broni, zostały wstrzymane przez ustawodawców, którzy uznali, że takie wytyczne miałyby nieproporcjonalnie duży wpływ na Afro-amerykanów i inne mniejszości.
Bez podawania szczegółów, Johnson powiedział, że nowa ustawa pozwoliłaby sędziom na przyznawanie wyższych kar dla osób skazanych ponownie za przestępstwa z użyciem broni palnej.
"Oni robią to raz, drugi, trzeci, piąty. Jasno dają nam do zrozumienia, że nie chcą grać według naszych reguł. Absolutnie nie dbają o zasady panujące w społeczeństwie. Musimy wymagać od naszych partnerów z systemu sądownictwa i od naszych ustawodawców, aby pomogli nam pociągnąć ich do odpowiedzialności. Bo tych ludzi nie obchodzi, czy w środku znajduje się 80-letnia babcia lub 5-letnie dziecko. Jeśli szukają kogoś, kogo chcą zastrzelić, to nie dbają o to, kto jeszcze może być w środku. I to jest nasza wina, ponieważ ciągle pokazujemy tym kryminalistom, że nie pociągniemy ich do odpowiedzialności".
"Żaden przywódca Chicago, który myśli, że to, co widzimy na ulicach miasta jest w porządku, nie powinien być liderem" - powiedział komendant.
Monitor