Stanie w korkach na chicagowskich autostradach to codzienność wielu kierowców. I chociaż znajdujemy się pierwszej dziesiątce najbardziej zakorkowanych amerykańskich miast, Chicago nie jest po tym względem najgorsze na świecie. Ten wątpliwy zaszczyt przypadł Los Angeles.
Kierowca w tej kalifornijskiej metropolii spędzał w samochodzie na zakorkowanej autostradzie w czasie szczytu komunikacyjnego przeciętnie 104 godziny w ubiegłym roku - najwięcej na całym świecie.
W przypadku Moskwy, która znalazła się na drugim miejscu, było to 91 godzin, a Nowego Jorku zajmującego trzecią pozycję - 89 godzin - wynika z zestawienia sporządzonego przez INRIX, firmę analityczną zajmującą się transportem. San Francisco było czwarte, a kolumbijska Bogota piąta, Sao Paulo znalazło się na szóstym miejscu, a w dalszej kolejności Londyn, Atlanta, Paryż i Miami, które zamykają pierwszą dziesiątkę najbardziej zakorkowanych miast świata.
Chicago umieszczono na dziewiątym miejscu najbardziej zakorkowanych miast w Stanach Zjednoczonych.
Pod względem korków amerykańskie miasta ciągle dominują. W pierwszej dziesiątce zestawienia INRIX najbardziej zatłoczonych dróg na świecie w krajach rozwiniętych, połowa to miasta z USA. Amerykański kierowca przeciętnie w korku spędza rocznie 42 godziny w godzinach szczytu komunikacyjnego.
Stanie w korkach to nie tylko strata czasu, ale i pieniędzy. Jak obliczył INRIX w przypadku amerykańskiego kierowcy było to $1,400, a w skali całego kraju prawie $300 miliardów. To koszta ponoszone m.in. na benzynę. Jak obliczyli eksperci, jazda w korku przełożyła się przeciętnie na 29 galonów ekstra spalonej benzyny w ubiegłym roku; to średnio dwa tankowania. Zmotoryzowanych w Chicago korki kosztowały średnio $1,643.
Spośród 240 ujętych w badaniu amerykańskich miast kierowcy w Parkersburgu w Wirginii Zachodniej spędzali najmniej czasu w korkach w godzinach szczytu komunikacyjnego - zaledwie trzy godziny rocznie.
Autorzy badania wskazują, że stabilna gospodarka USA, postępująca urbanizacja, wzrost zatrudnienia i niskie ceny paliwa przyczyniły się do zwiększonego ruchu i większych korków w 2016 roku. Zjawisko traktowane jest jednak jako czynnik obniżający jakość życia.
"Oczekuje się, że będzie jeszcze więcej zmotoryzowanych, przy czym budowa dróg pozostanie na stałym poziomie" - stwierdził Bob Pishue, główny ekonomista w INRIX.
Zasugerował, że rządy krajów powinny wykorzystywać dane o ruchu i technologie, aby poprawić sytuację na drogach.
INRIX w swoich badaniach przeanalizował ruch w 1,064 miastach na całym świecie w 38 krajach, jednak firma nie ujęła w tym zestawieniu Chin czy Japonii.
JT