Od początku tego roku w Chicago wśród ofiar strzelanin było 21 dzieci w wieku poniżej 13 roku życia. 6-letnia Tacarra Morgan była szóstym dzieckiem postrzelonym w tym miesiącu.
Tacarra Morgan siedziała z mamą i babcią na werandzie domu jej dziadków przy 6000 South Paulina Street, w południowej dzielnicy Englewood, kiedy około godz. 1.00 po południu w okolicy rozległy się strzały.
Dziewczynka właśnie zamykała drzwi do domu, kiedy jedna z zabłąkanych kul trafiła ją w lewą stronę jej brzucha. "Dziadku zostałam postrzelona" - powiedziała zanim zaczęła tracić przytomność, opisywał 76-letni Arthyr Morris. Nikt inny z rodziny nie został ranny.
Tacarra przeszła operację w szpitalu dziecięcym (Comer Children's Hospital).
"Prognozy są obiecujące. Dziewczynka wyjdzie z tego" - powiedział rzecznik prasowy chicagowskiej policji Anthony Guglielmi.
Sześciolatka była przypadkową ofiarą porachunków ulicznego gangu, prawdopodobnie frakcji Gangster Disciples. Doszło do wymiany ognia. Wystrzelonych zostało kilkanaście rund.
"Ludzie spokojnie siedzący w domach, czy sześciolatka bawiąca się na werandzie, nie powinni być ofiarami tej bezsensownej przemocy z bronią" - powiedział zastępca komendanta John Escalante.
Jednak są takie dzielnice w Chicago, gdzie dzieci nie mogą bawić się przed domem, na podwórku czy na chodnikach przed budynkami. Na południu naszego miasta dzieci nie mogą czuć się bezpiecznie nawet na przyszkolnych placach zabaw. Dzieci boją się strzelanin, bo dla tych z bronią w ręku na ulicach, też są celem.
Od początku tego roku w Chicago wśród ofiar strzelanin było 21 dzieci w wieku poniżej 13 roku życia. 6-letnia Tacarra Morgan była szóstym dzieckiem postrzelonym w tym miesiącu.
"Poziom przemocy z bronią na południu i zachodzie naszego miasta jest absolutnie nie do przyjęcia i jest to przerażające, kiedy nasze dzieci dostają się w ogień krzyżowy, tych którzy nie mają szacunku dla ludzkiego życia" - stwierdził komendant Eddie Johnson.
Burmistrz Rahm Emanuel w ostrych słowach potępił ataki, w których ucierpiały dzieci, niewinne ofiary porachunków ulicznych gangów.
"Każde dziecko ma prawo do dzieciństwa, bez względu na to, gdzie mieszka (...). To poczucie radości, beztroski, nie powinno być uzależnione od miejsca zamieszkania. Takie poczucie powinno mieć każde dziecko w mieście Chicago” – stwierdził burmistrz Rahm Emanuel.
Wezwał dorosłych, by szczególną uwagę zwrócili na bezpieczeństwo dzieci przebywających na zewnątrz. Burmistrz przyznał, że cieplejsza pogoda sprzyjająca spędzaniu czasu poza murami domów niestety ma wpływ na większą liczbę strzelanin w Chicago, szczególnie w weekendy.
"Tak, pogoda ma wpływ. To, gdzie jest policja także ma znaczenie, ale liczy się to, czy młodzi ludzie mają sezonowe zatrudnienie, zajęcia pozaszkolne, letnie obozy czy zajęcia z czytania" – stwierdził Emanuel.
Burmistrz po raz kolejny wskazał na działania podejmowane przez jego administrację, które mają na celu zmniejszenie przestępczości. Wymienił zwiększenie ilości policyjnych patroli w niebezpiecznych, kontrolowanych przez uliczne gangi dzielnicach.
Z roku na rok rośnie w Chicago nie tylko liczba młodych ludzi, którzy padają ofiarami przemocy, ale także tych, którzy są jej sprawcami. Dlatego - zdaniem burmistrza - zapewnienie młodocianym dostępu do zajęć pozalekcyjnych czy sezonowej pracy jest bardzo ważnym elementem prewencji.
Monitor