Wyniki autopsji przeprowadzone po śmierci rocznej dziewczynki z Joliet, wciąż nie dały odpowiedzi na pytanie, jak zginęło dziecko. W tej chwili jej śmierć nie została określona jako zabójstwo.
16-miesięczna Semaj Crosby została znaleziona martwa w małym domku rodzinnym dzień po tym, jak zgłoszono jej zaginięcie.
W piątek przed domem staly świeczki, leżaly kwiaty i pluszowe maskotki, które pojawiły się zamiast policyjnej taśmy otaczającej dom jeszcze dzień wcześniej.
"Dziękujemy wam bardzo, za całą pomoc i wsparcie" - powiedziała przez łzy Shari Gordon, matka Semaj, kiedy zobaczyła wszystkie te przedmioty, przyniesione przez bliskich i zupełnie nieznanych jej ludzi.
W czwartek odbyły się także dwa wieczory modlitewne w intencji dziewczynki, w których uczestniczyło wiele z osób, które wcześniej prowadziły wspólnie z policją poszukiwania w okolicy.
Ciało dziewczynki zostało znalezione o północy ze środy na czwartek, pod kanapą w salonie rodzinnego domu. Śledczy wynieśli z domu mebel jako dowód rzeczowy, a biuro szeryfa poinformowało, że nie widać żadnych uszkodzeń kanapy, które by wskazywały, że ciało dziewczynki zostało tam umieszczone na siłę.
Na ciele dziewczynki nie zauważono żadnych śladów, które mogłyby wskazywać na przyczynę śmierci. Biuro koronera czeka na wyniki testów toksykologicznych, być może dzięki nim uda się określić przyczynę i okoliczności śmierci.
Dom, w którym mieszkała dziewczynka, był bardzo zaniedbany, pełen śmieci i karaluchów. Na niewielkiej powierzchni 864 stóp kwadratowych mieszkało nawet do 15 osób równocześnie.
W niedzielę wielkanocną trzech zastępców szeryfa powiatu Will odwiedziło to miejsce, ponieważ ktoś zadzwonił pod numer 911, a następnie odłożył słuchawkę. Kiedy policja przybyła do domu, aby sprawdzić, czy wszystko w porządku, znaleźli tam bawiącą się grupę dzieci.
Kiedy funkcjonariusze rozmawiali z matką i babką, dowiedzieli się, że wszystko jest w porządku, ale dzieci były smutne, że nie będą mogły pójść do domu krewnego, aby celebrować święta. Zastępcy dowiedzieli się, że do dzieci nie przyszedł świąteczny króliczek, więc sami udali się do sklepu i wrócili z cukierkami i zabawkami, wypełniając świąteczne koszyczki dla najmłodszych. Semaj również znajdowała się na zdjęciu zrobionym tego dnia, które zamieszczone zostało na stronie Facebook biura szeryfa powiatu.
Jeden z tych policjantów znalazł się w domu dziewczynki również w piątek po jej śmierci. Nazwał tę sytuację surrealistyczną.
Cała okolica jest wstrząśnięta odkryciem zwłok dziecka.
"To łamie serce. To przecież dziecko, czyjeś dziecko" - powiedziała Ebony July, znajoma rodziny.
"To straszne, coś takiego nie powinno przydarzyć się małej dziewczynce. Każdy mieszkaniec tego domu powinien odpowiadać za to, co się stało" - powiedział sąsiad, Zachary Stocking.
Departament ds. dzieci i rodziny, który sprawdzał rodzinę co najmniej dwa razy wcześniej, odwiedził dom również we wtorek, kilka godzin przed śmiercią dziewczynki.
Śledczy kontynuują rozmowy ze świadkami i członkami rodziny. Poinformowali, że nikt nie został jeszcze wykluczony z kręgu podejrzanych, ale do tej pory nikogo nie aresztowano.
Monitor